Małgorzata Maciejewska: Kino dla spóźnialskich

15 maja 2012 14:490 komentarzy

Tym, którym nie udało się wybrać do kina w ciągu ostatnich kilku tygodni, przypominamy o pięciu filmach, które trzeba zobaczyć [albo niekoniecznie:)] choćby na DVD czy Blue-Ray’u.

 .

 

 Wszystkie odloty Cheyenne’a

Reżyseria: Paolo Sorrentino
Scenariusz: Umberto Contarello, Paolo Sorrentino
Muzyka: David Byrne, Will Oldham
Zdjęcia: Luca Bigazzi

      To moim zdaniem najciekawszy, najbardziej ujmujący film tej wiosny. Cheyenne, niemłoda, ekscentryczna, zużyta przez życie gwiazda popu, wiedzie flegmatyczne życie w uroczym pałacu w niewielkim mieście. Utrzymuje się z gry na giełdzie, a każdy dzień zaczyna od dokładnego makijażu i wdziania glanów/martensów.  Z pogłębiającej się depresji – lub, jak twierdzi jego żona-strażak (rewelacyjna Frances McDormand) – nudy, wytrąca go wiadomość o chorobie ojca. Nie bez oporów pakuje niewielką walizkę na kółkach i rusza do rodzinnego miasta… Wbrew pozorom nie jest to kolejny dramat o rodzinnych sekretach. Jest to natomiast trochę dziwaczny, groteskowy, ale często wzruszający i zdecydowanie nieklasyczny film drogi. Okazuje się bowiem, że ojciec Cheyenne’a, ortodoksyjny Żyd, całe życie spędził na poszukiwaniu swego oprawcy z Auschwitz, którego bohater postanawia odnaleźć. Podczas przypadkowych i celowych spotkań w podróży spotyka niejedną oryginalną osobowość, jak choćby wynalazcę walizek na kółkach, i dowiaduje się, że prawda, upokorzenie, cierpienie i zbrodnia to pojęcia względne. Film świetnie pokazuje zagmatwanie ludzkiego istnienia i dzięki lekko absurdalnemu klimatowi, ogląda się go z niesłabnącą ciekawością – na dodatek w rytmie hitów Iggy  Poppa czy Taking Hades.
Obowiązkowo!

.

Big Love

Reżyseria: Barbara Białowąs
Scenariusz:Barbara Białowąs
Muzyka: Mariusz Szypura
Zdjęcia: Bartosz Piotrowski

 

     Big Love to naprawdę słaby film. Spodziewałam się czegoś przynajmniej poruszającego i dobrze zrobionego, a dostałam niespójny, mało głęboki, przydługi twór. Miłość, która miała być osią filmu i miała zostać pokazana w niestandardowy sposób, zeszła na daleki plan. Najważniejsza jest para głównych bohaterów, w których emocjach daremnie szukać czegoś naprawdę wiarygodnego. W dodatku głównym atutem Aleksandy Hamkało jest przerażający uśmiech, a Antoniego Pawlickiego (którego tak lubię!) – zacięty wyraz twarzy i nieuzasadnione ataki agresji na zmianę z atakami seksualnego głodu.

     Aktor ma już pewne doświadczenie w roli młodych mniej lub bardziej gniewnych (choćby Z odzysku), ale Big Love chyba go przytłoczył. Jego postać jest niewiarygodna i pozbawiona jakiegokolwiek kontekstu. Wszyscy nie-główni bohaterowie, tacy jak matka Emilki czy więzienny psycholog są niedokończeni, jakby ich obecność w filmie była przykrą koniecznością. I niestety niczego do historii nie wnoszą.
Szkoda czasu.
.

Elena

Reżyseria:Andriej Zwiagincew
Scenariusz:Oleg Negin, Andriej Zwiagincew
Muzyka: Philip Glass
Zdjęcia: Mikhail Krichman

     Kim jest Elena? Milczącą matką-Rosjanką, gotową dla poprawy losu syna i nastoletniego wnuka poświęcić spokojną, dostatnią starość oraz życie męża? Bezwzględną, pełną nienawiści egoistką, która po latach życia dla innych postanawia wreszcie uwolnić się od chcianej i niechcianej rodziny? Samotną, nieszczęśliwą kobietą, która pragnąc chociaż świętego spokoju, wybiera mniejsze zło? Starzejącym się powoli Kopciuszkiem, któremu trafił się także niemłody, ale za to bogaty książę, umożliwiający awans społeczny? Zwiagincew, naturalnie, nie wskazuje, która Elena jest prawdziwa. Za pomocą zdjęć niekiedy jak z fabularyzowanego dokumentu, czystej, pięknej muzyki Philipa Glassa i zwykle w milczeniu, pokazuje po prostu relacje Eleny z otoczeniem. Na chłodno, bez większych emocji, ale i bez zatajeń czy przekłamań. Jakby mimochodem pokazuje los bohaterki przez pryzmat sytuacji współczesnych Rosjan z klasy średniej i w średnim wieku – stłoczonych na podmiejskich blokowiskach, zastałych w swym lenistwie, uzależnionych od (braku) pieniędzy bogatych krewnych. Są w filmie i  młodzi – ci, którzy mają tylko pieniądze, i ci, którzy mają wszystko prócz nich – ale nieszczęśliwi i zagubieni są w takim samym stopniu. Zdaje się więc, że zmiana losu jest możliwa tylko za cenę wielkiej ofiary niewinnego, którego poświęcenie może nigdy nie zostać docenione. Może więc Elena jest tylko jeszcze jedną naiwną, która łudzi się, że zbawi świat?
Oceńcie sami.
.

Dokąd teraz?

Reżyseria: Nadine Labaki
Scenariusz: Nadine Labaki, Jihad Hojeily, Rodney El Haddad, Sam Mounier Muzyka: Khaled Mouzannar
Zdjęcia: Christophe Offenstein

      Myślałam, że Kusturicy nie można  podrobić ani zrobić filmu równie dobrego jak Czas Cyganów czy Underground, o innej wojnie. Wyzwanie podjęła nieświadomie Nadine Labaki (Karmel), w swym nowym filmie. Dokąd teraz? to komiczno-smutna opowieść o libańskiej wiosce, rozdartej narastającym konfliktem między chrześcijanami i muzułmanami. Przede wszystkim jednak to hymn na cześć kobiecej solidarności, która w połączeniu z haszyszowymi ciasteczkami i wizytą ukraińskich prostytutek jest w stanie zapobiec wojnie. Faktycznie, to właśnie kobiety, odwiedzające regularnie na leżących tuż obok siebie cmentarzach mężów, synów i przyjaciół, postanawiają nie dopuścić do dalszych walk, zwłaszcza, że jest już kolejna ofiara. Dzięki temu, że w wiosce panuje co najmniej równouprawnienie, mężczyźni są ufni jak dzieci i posłuszni, a kobiety całkowicie zgodne.  Film jest krzepiący; warto go zobaczyć ze względu na bardzo dobre zdjęcia.
Samą opowieść należy jednak potraktować z dystansem.
.

Sponsoring

Reżyseria: Małgorzata Szumowska
Scenariusz: Małgorzata Szumowska, Tine Byrckel
Muzyka: Paweł Mykietyn
Zdjęcia: Michał Englert

      Po francuskich Studentkach i polskich Galeriankach, Sponsoring (czy raczej Elles) nie robi wielkiego wrażenia. Szumowska, po 33 scenach z życia, postanowiła zabrać się za kolejny kontrowersyjny temat, a w efekcie – zmniejszyć nieco społeczne uprzedzenia wobec młodych prostytutek z własnej woli. I to w jakim stylu! W trakcie nieco dziwacznego filmu okazuje się, że przyjaźń ze „sponsorowanymi” studentkami jest wspaniałym remedium na kłopoty rodzinne i nudę zabezpieczonej finansowo, nie muszącej już o nic walczyć dziennikarki Elle. Mało tego! Okazuje się, że najwyraźniej zazdrości dziewczętom, z którymi współpracuje przy pisaniu artykułu. Trudno jednak powiedzieć czego – tego, że mają całe życie przed sobą? Że są niezależne? Czy zachwytu w oczach mężczyzn, który zyskują, uprawiając seks za pieniądze? Trudno powiedzieć. Nie można, co prawda, przyczepić się do pointy i do konstrukcji filmu, bo wątki poboczne świetnie oddają brak wpływu bohaterki na własne życie. Pewien niesmak może jednak budzić muzyka i kreacja postaci – wyrachowanych i zimnych, a ponadto wyniosłych i niemiłych jak sama reżyserka.*
.

Małgorzata Maciejewska
– – – – – – – – – –
* – O „Sponsoringu” szerzej pisaliśmy już wcześniej – Adam Muszkieta zaprezentował odmienną opinię na temat tego obrazu. Kto z recenzentów ma rację? najlepiej rozstrzygnąć samemu – red.

– – – –
fotosy – mat. prasowe filmów, klipy – www.zwiastun.pl

Tags:

Zostaw odpowiedź