23 lipca 2012 22:19
„Zdejm kapelusz” czyli ślepy o kolorach, hop, hop, hop! . Od 1970 roku każde kolejne polskie lato może być jedynie lepszym lub gorszym remakem Kondratiukowej „Hydrozagadki”. . Nie inaczej jest w lipcu roku 2012, ponieważ Żar leje się z nieba! (ujęcie pierwsze) I taka spiekota w mieście, to piekło. By temu zaradzić, niejeden postanawia: – w niedzielę wybiorę się nad zalew. My czasu mamy nieco więcej i wybieramy się już w piątek, a w niedzielę zamierzamy wrócić. – Jolu, pojechałaby pani ze mną? – nie pytam Ani, bo na imię przecież ma zgoła inaczej. A może boję się też odpowiedzi: – Nie. Moi znajomi mają syrenkę, umówiłam się z nimi na wycieczkę. To miłe, młode małżeństwo. Nie, nie boję się – przecież my sami już od baaardzo dawna młodym małżeństwem […]
Czytaj więcej ›
15 czerwca 2012 15:11
Czy reprodukowane powyżej zdjęcie autorstwa Weroniki Zygmunt z wrocławskiego gimnazjum nr 19 było najlepsze z nadesłanych na konkurs – zdania są podzielone. Mnie podoba się bardzo, ale – kompletnie nie rozumiem dlaczego – to nie ja decydowałem o podziale nagród. Nagradzało jury, które „Ul. Ptasią…” zakwalifikowało, i owszem, do ósemki najlepszych, ale na podium nie dopuściło. Można dyskutować o wartościach technicznych tej fotografii… Będę się jednak upierał, że pod względem realizacji konkursowego tematu, z uwagi na kapitalne oddanie istoty zmian, jakie zachodzą w tkance miejskiej Wrocławia – należy się tu złoty medal. W najgorszym razie ex-aequo z pracą „Nowy napęd” Julii Figaszewskiej [patrz niżej]. W czym rzecz? Otóż ideą konkursu było – oprócz wielu innych aspektów wymienionych w regulaminie – „udokumentowanie trwałych, architektonicznych zmian, jakie w ostatnim czasie […]
Czytaj więcej ›
14 czerwca 2012 18:35
. . Jedna nóżka bardziej . Z Pawłem Legawcem*, jednym z animatorów „Kadratowa” dla Netkultury rozmawia Jarosław Kolasiński Jarosław Kolasiński: Czy grasz w tenisa? Paweł Legawiec: No grywam czasami. A co, u licha, przyszło ci do głowy, żeby mnie pytać o takie rzeczy? Myślałem, że chcesz mnie zagaić na temat sztuki, fotografii, jakichś wyższych wartości… ale tenis? Fakt, lubię wielki tenis. JK: Czyli wiesz, co to „sztundy”. PL: Nooo, zapewne są to te robaki, które gryzą piłeczki tenisowe, jeśli dobrze odczytuję kontekst. Wiem na pewno natomiast, kim są „sztundyści”. Ale nie rozumiem związku. JK: Istnieje, istnieje. Ja dostrzegam go w tym, że nauka gry w tenisa oraz fotografowania, to świetny biznes. Niekoniecznie dla klienta przyjazny. Właśnie „sztundowy”. Nauczyciel postępami ucznia zainteresowany jest na tyle tylko, żeby ten nie zniechęcił […]
Czytaj więcej ›
15 maja 2012 14:48
Ulrich Völklein Nikt już nie oczekiwał litości Los niemieckich wygnanych. tyt. oryg.: Mitleid war von niemand zu erwarten tłum.: Jola Zepp Replika, Zakrzewo 2008 Bywa, że całkiem normalne, jednoznaczne słowa nabierają nagle politycznych znaczeń i to do tego stopnia, że stają się trefne. Weźmy „wypędzonych”. Niby nic, a straszy. I to prawdopodobnie z tego właśnie względu – choć pomiędzy okładkami trefne słowo pada mnóstwo razy – pojawia się podtytuł „losy niemieckich wygnanych”. Niby wygnany i wypędzony znaczy to samo lecz ten wąsik, ach! ten wąsik… W roli wąsika występuje w Polsce od lat wielu (zaraz po abdykacji Hupki i Czai) madame Erika S. – dyżurna Walkiria polskich mediów. Owo odmienianie Steinbach przez przypadki powoduje, ze faktycznie trudno już dziś o wypędzonych mówić bez ustawiania się po jednej z (rzekomo) dwóch […]
Czytaj więcej ›
15 kwietnia 2012 14:57
Diabeł tkwi w szczegółach czyli Szlaku Polichromii Brzeskich sen zimowy Szlaku Polichromii Brzeskich sen zimowy Wiosna? Wbrew insynuacjom Wiesława Gołasa, który jako Dzięcioł łgał (i to jeszcze przez megafon), że zwiastunami wiosny są rzodkiewki – tak naprawdę w roli wiosnowieszczącej występują u nas tzw. brązowe przebiśniegi na trawnikach a na ulicach dawcy nerek na jednośladach. Ci ostatni szczególnie są uciążliwi, a w odróżnieniu od „kwiatków” nie są przedmiotem niczyjego zainteresowania, tzw. organów również. Na tyle jednak rozgłośnie ryczą silnikami, odkąd tylko mrozy zejdą a kra spłynie do morza (w zasadzie – gdy jest jeszcze w połowie drogi), że w weekendy nie daje się wysiedzieć w domu. Wyjścia pozostają w zasadzie trzy: a) zostawiając list pożegnalny (w moim przypadku – do szefa KDP Wrocław-Fabryczna) – popełnić seppuku; b) zakupić na bazarze […]
Czytaj więcej ›
14:47
Szymon Wrzesiński Epidemie w dawnej Polsce Replika, Zakrzewo 2011 Gdybym napisał iż to książka makabryczna, skłamałbym, jest to książka bardzo dobra o makabrycznej tematyce. I dziś epidemie – ich przebieg oraz tragiczne skutki – to nie temat do dowcipów, a co dopiero powiedzieć o czasach, gdy walka z nimi (w wykonaniu „służby zdrowia”) polegała jedynie na obserwowaniu czy „pacjent” przetrzyma, czy po prostu umrze? O takich właśnie czasach opowiada autor, a wcale nie tak znowu dawno minęły, skoro jeszcze w oświeconym wieku XVIII stosowano metody nie lepsze niż tysiąc lat przedtem. O stanie ówczesnej higieny strach szczegółowo mówić – tylko w hollywoodzkich bredniach średniowieczna Europa tryska zdrowiem z lic i pachnie dezodorantem. W rzeczywistości była zupełnie inna, co musiało „owocować” licznymi epidemiami. Dżuma, tyfus, ospa we wszelkich […]
Czytaj więcej ›
15 marca 2012 14:28
Sönke Neitzel Podsłuchiwani niemieccy generałowie w brytyjskiej niewoli 1942-195 przedmowa: Ian Kershaw tyt. oryg.: Abgehört tłum. Jola Zepp i Marek Zepp Replika 2009 Znakomita krytyczna relacja z Trent Park, gdzie to w latach 1942-1945 Brytyjczycy niezbyt eleganckiego, aczkolwiek bajecznie skutecznie podsłuchiwali rozmowy wziętych do niewoli (i więzionych w nieomal luksusowych warunkach) hitlerowskich wyższych oficerów: generałów, pułkowników ale i paru niższej rangi. Skoro sam Ian Kershaw chwali Neitzela w entuzjastycznej przedmowie – nie sposób być innego zdania. Na szczęście żaden to problem: książka jest znakomita. „Podsłuchiwani…” składają się z trzech zasadniczych części. Na początku autor analizuje sytuację w Trent Park: procedury stosowane przez Brytyjczyków, postawy reprezentowane przez więzionych Niemców, treści wypowiadanych przez nich sądów oraz stosunki panujące między gnuśniejącymi w niewoli dowódcami. Część druga, nie mniej intrygująca, to obszerne […]
Czytaj więcej ›
14:26
Na odtrutkę po całym sezonie transmisji oraz pożalsięboże-transmisji ze zmagań tytanów narciarskich tras biegowych – coś na ząb dla sport ten uprawiających tak dla siebie. Dla frajdy, zdrowia i zabawy. Bohaterowie tego reportażu z pewnością marzli w tłumie, który na jakuszyckich trasach dopingował Justynę Kowalczyk. To od święta. W dni powszednie biegają sami. Ba! Na tej samej trasie, na której męczyli się w tym roku zawodowcy. O Biegu Piastów wie cała Europa, o Biegu Izerskich jeszcze nie cała. Czas z tym skończyć! Czy warto? Przeczytajcie… Autor relacjonuje VII Bieg Retro towarzyszący XIII Biegowi Izerskiemu. Były kolejne, równie ekscytujące i na nich nie koniec. Warto więc za rok posmarować deski i udać się pod „Orle”. Jesteśmy więcej niż pewni, że publikowany poniżej reportaż będzie ku temu znakomitą zachętą. Wasz […]
Czytaj więcej ›
14:09
Piotr Solecki Saladyn i krucjaty Replika Zakrzewo 2011 Ciężka sprawa z tym Saladynem. Zresztą w ogóle z krucjatami. Wiedza o nich u nas mikra, rzadko wykraczająca poza stereotypy i bieżące potrzeby „edukatorów” sączących w nas – w zależności od ich potrzeb – mocno wypaczone wizje zbudowane na skrótach myślowych, przy czym przymiotnik ten często należy oceniać jako niezasłużony eufemizm. Krucjat Polak się uczy (uczył raczej) z Kossak-Szczuckiej, która całkiem nieźle (bardziej intuicyjnie chyba) sportretowała mentalność krzyżowców. Z wyznawcami islamu poszło jej dużo gorzej, a znamiennie krzywdząco (jak to w naszej literaturze zwykle – vide choćby „Quo Vadis) obsmarowała (sic!) Bizantyjczyków, o których myśląc o krucjatach kompletnie się zwykło zapominać. Pewnie z uwagi na rzymsko-katolickie wyrzuty sumienia. Co by dobrego (a przecież wiele da się) nie powiedzieć o powieściach Kossak-Szczuckiej – […]
Czytaj więcej ›
15 lutego 2012 11:33
Sam Millar Nieugięty tyt. oryg.: On The Brinks tłum.: Krzysztof Dworak Replika, Zakrzewo 2012 Irlandzka wersja słynnego „Papillona”. Choć literacko zdecydowanie gorsza, tematycznie chwilami dużo ciekawsza. Do tego lepsza pointa: bohater niczego nie żałuje, na lepszą drogę życia się nie nawraca. Identycznie jak francuska bliźniaczka i ta książka z każdej kartki tchnie autentyzmem. I to jej walor główny. Wspomnienia Millara z Belfastu – proszące się o Dickensa dzieciństwo, tęskniąca do McLiama Wilsona młodość dusząca się w makabrycznych realiach Irlandii Północnej, potworne więzienne realia tej brytyjskiej enklawy na Zielonej Wyspie – to może być nieprzyjemna niespodzianka dla mnogich polskich fanów Margaret Thatcher. Nie jest to jednak żaden problem – zawsze można powiedzieć, że Millar to lewacki terrorysta z IRA, który nieprzypadkowo stał się później kryminalistą i lekturę sobie odpuścić […]
Czytaj więcej ›