Portfolio miesiąca: Longin Pietras

18 maja 2011 10:1416 komentarzy

NATURA  MARTWA  ALE  NIEKONIECZNIE

Longinem Pietrasem dla Netkultury.pl rozmawia Anna Kolasińska


Longin Pietras, do 19 – tego roku życia Legniczanin. Obecnie żyje, pracuje i fotografuje w Myszkowie na Górnym Śląsku.

/Pełna netkulturowa galeria Longina Pietrasa – klik/


AK: Zacznijmy od banału: co daje ci fotografia? Czym dla ciebie jest i do czego służy?

LP: Fotografia to coś co pozwala złapać oddech i oderwać się od codziennych frustracji, takie weekendowe antidotum na całotygodniowy stres! Kiedy trzeba odreagować zdrowo, w kontakcie z naturą na tzw. łonie, pakuję sprzęt, plecak na plecy i w drogę…”łapać” landszafty, muszki, kwiatuszki. Ale kiedy jest czas na mniej ekologiczne „psychiczne odtrucie”, umawiam się na seanse zdjęciowe z udziałem wytrawnej whisky i mojego kolegi Romana, którego zbiory staroci pozwalają na realizacje moich „martwonaturowych” wizji… Ostatnio udało mi się też namówić kolejnego znajomego na sesje rozbierane!

AK: Próbujesz, widzę, wszystkiego, by zadbać o zdrowie psychiczne. To cenna cecha w dzisiejszym, zaganianym świecie. Niektórym łatwiej utyskiwać niż oddać się czemuś z pasją, choćby fotografii…

LP: Kto choć trochę „liznął” astrologii, wiedziałby o mnie wszystko… Bliźniak nie może mieć tylko jednej pasji – fotografia jest więc jedną z wielu… A oprócz fotografii – nurkowanie: Morze Śródziemne, Morze Czerwone, Ocean Indyjski no i oczywiście polskie akweny. I jeszcze wędkarstwo, sport, polityka, historia, religia, astronomia, fizyka, piękne kobiety, dobra whisky…(chyba nie ta kolejność!).

AK: Na pewno jednak wszystkiemu oddajesz się z jednakowym zapałem. Pozazdrościć. Masz szczególny stosunek do fotografowania martwej natury. Jakość światła, kat padania, gra kolorów, faktura – zbyt proste, to nie jest. Jak osiągasz równowagę tych elementów? Studiowałeś malarstwo, może?

LP: Nie, robię to intuicyjnie. Chodzi o ożywienie „martwych” przedmiotów. O wydobycie z nich nowych historii poprzez różne ich zestawienia. No i oczywiście muszę w tym miejscu wspomnieć o wielkiej przyjemność wspólnych sesji z moim wspomnianym już kolegą Romanem. Jego wiedza w zakresie historii kultury, teorii obrazu, estetyki jest tu nie do przecenienia… Niech Roman będzie pozdrowiony!

AK: A skąd się wziął pomysł udawania „martwonaturowego” malarza za pomocą aparatu? A pędzlem to nie  łaska?

LP: No niestety, Bozia nie dała takich talentów (malarstwo) i muszę się zadowolić tym, co łatwiejsze. moim zdaniem, to znaczy fotografią. Ale nie czuję się pokrzywdzony. Tak w malarstwie, jak i fotografii to wykorzystanie światła jest ważne. No i zabawa nim  daje wiele satysfakcji.

AK: Z pewną taką nieśmiałością wrócę do tego, o czym powiedziałeś wcześniej: „Ostatnio udało mi się też namówić kolejnego znajomego na sesje rozbierane!” Trochę się boję, ale jednak spytam… Robisz męskie sesje rozbierane?! To dość unikalne hobby… Powiesz coś więcej? Tak między nami Dolnoślązakami… Jest już po 23;)

LP: Skoro po 23… To tylko taka dość szybko zrealizowana wizja fotki na temat whisky i takich tam… Jednostkowy przypadek, takie coś o whisky przy whisky /śmiech/. Kolegę strasznie trudno było do tego namówić.

AK: No, tak… Zostawmy może jednak goliznę, przejdźmy do bezpieczniejszego tematu – czy fotografowanie wiąże się jakoś z twoim zawodem wyuczonym lub wykonywanym?

LP: Zawód? Jako młody miłośnik Einsteina, chciałem zostać fizykiem, potem okazało się, że bezpieczniej będzie, jeśli zostanę pedagogiem opiekuńczo-wychowawczym a w końcu jestem… prezesem, czyli sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem… Nerwowa praca… Petrochemia rynek rosyjski, to nie jest zdrowa mieszanka. Dlatego po całym tygodniu w tym świecie materii chętnie uciekam do fotografii, do świata, powiedzmy, bardziej uduchowionego.

AK: Pedagog, szejk naftowy, fotograf, nurek… Człowiek renesansu z ciebie… Ale skupmy się na fotografii. Kiedy zacząłeś swoją przygodę z obrazem?

LP: Kiedy się zaczęło? Oj! Bardzo dawno temu… Lata siedemdziesiąte, Legnica – w mieście stacjonują wojska radzieckie. Kwitnie przyjaźń i handel wymienny…za polską kiełbasę i szwedzkie świerszczyki” można dostać wszystko: od „Wańki – wstańki”,  przez złoto, aż po czołg…/śmiech/. Ja wybrałem „Zorkę” – radzieckie cudo do zatrzymywania w kadrze polskiej rzeczywistości…

AK: „Zorka” – „rejsowe” cudo… Jak droga na Ostrołękę… Czyli na początku był, inaczej być nie mogło, analog…

LP: Ale to były czasy!!! Ciemnia w łazience, zdjęcia suszone na sznurku, klisze, chemikalia w słoikach! Początki czarno-białe, potem już kolor. Najpierw tzw. fotografia okazjonalna, później coraz ambitniejsze prace. Dobry aparat w  ręku dodawał pewności siebie także w kontaktach męsko-damskich tzw. podryw „na fotografa”. Mojej obecnej żonie, a kiedyś dziewczynie, też zaimponowałem sesją portretową w parku jasnogórskim…!

AK: Nieźle. Znam, powiedzmy,  „jedną taką”, którą złowiono na jazzowe płyty, ale zostawmy. Pozostałeś przy analogu czy nawróciłeś sie na cyfrę?

LP: Cyfra. Zdecydowanie cyfra, zdecydowanie Canon. Po pierwsze jakość, po drugie wygoda (wrodzone lenistwo). Chemia to ponoć takie szlachetne /śmiech/ Ja wolę szopa /śmiech/

AK: I co dalej? Wczesnych objawów foto-wypalenia u siebie – odpukać! – nie zaobserwowałeś?

LP: Jeszcze nie. Tyle jest do zrobienia i światło co chwila inne, że nie wspomnę o mnogości  gatunków whisky /śmiech/ Lubię fotografię, to dla mnie  wspaniała zabawa, tylko zabawa.

AK: No to pięknie się bawisz, nie powiem. Nie przerywaj.

rozmawiała Anna Kolasińska

***

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Wszystkie zdjęcia stanowią własność Autora i umieszczone są na stronie Netkultury na zasadzie licencji niewyłącznej. ©Longin Pietras 2011. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Tags:

16 komentarzy

  • Basia Wilczyńska

    Jak miło sąsiadować w Galerii Netkultury z człowiekiem tak wielu pasji, zdjęcia podziwiam od dawna i nawet za „Portret mężczyzny z psem” mam u Ciebie colę…cocacolę…:)))

  • Znakomite zdjęcia, jak ze starych obrazów. Jak to jest robione?

  • Lekkie skojarzenie z malarstwem Arkadiusza Dzielawskiego (atmosfera, kolorystyka, „zastygnięcie” w czasie), tyle że tu – zdecydowanie mniej metafizyki. Ale martwa natura na zdjęciach niczym z obrazów. Jakby jeszcze wpleść elementy żywe w te martwe natury – byłoby jeszcze bliżej Dzielawskiego.
    Szkoda, że nie ma tytułów pod zdjęciami.

  • Hufnagiel

    No dobrze, można fotografować.
    I tym sposobem uwieczniać.
    Radę dałbym taką: kolega był niechętny przy whisky – więc na przyszłość trzeba bourbona serwować – prostą, kentucky or tennessee whiskey, bez lodu.
    I gładko pójdzie 🙂

  • A przepraszam, tytuły jednak są 🙂
    w galerii niżej.

  • podoba mi się ta laska z butelki..
    świetne jak dla mnie

  • Niesamowite zdjęcia. Kolega mocno przykłada się do budowania atmosfery

  • Świetnie przeprowadzony wywiad z ciekawym człowiekiem , super zdjęcia…całość ekstra!

  • stary krab

    Annie dziękuję za przeprowadzony wywiad.
    A zdjęcia? Szczęka mi opadła z wrażenia i dotąd w takim położeniu pozostaje.
    Gratuluję serdecznie.

  • Tyle czasu minęło a ja dopiero teraz natykam się na ten wywiad. Wyłamię się. Znam prace skądinąd…i nie budzą we mnie aż takiego zachwytu jak u całej reszty szanownego grona wypowiadających się. Trochę trąci to amatroszczyzną, bez obrazy. Może mam inny gust. Może za dużo jak na ten gust PhotoShopa? A może autor powinien zredukować whisky przy pracy? Natomiast pani Ani należy się pochwała za tak skutecznie odsłaniający wnętrze wywiad.

  • bardzo ciekawy człowiek,bardzo dobre zdjęcia..

  • Sorr,że tak późno,dopiero teraz przeczytałem.BB,to bardzo źle świadczy o Tobie,że czujesz się uprawniona do publicznego udzielania takich rad.

  • Włodek Barchacz

    Swietna rozmowa ze swietnym, interesujacym człowiekiem.

  • Miras MAgones

    Nie będę powielał, podpisuję się pod wypowiedzią Włodka Barchacza. Dopiszę jeszcze, że człowiek wielce sympatyczny, z którym nie ma czasu na nudę 🙂

Zostaw odpowiedź