15 czerwca 2012 15:08
Stali Czytelnicy netkulturowego działu Świat wiedzą, że Autor naszego portugalskiego cyklu to człowiek wielu zainteresowań i oprócz wędrówek historycznych, estetycznych i architektonicznych porusza się biegle i w obszarze kulinariów i tu zachowując właściwy mu doskonały smak. Mieliśmy już okazję spożywać w jego towarzystwie znakomite sardynki , dzisiaj skosztujemy wybornego wina – portugalskiej Madery – mając nadzieję, że to tylko początek cyklu netkulturowych publikacji „winiarskich”. Zapraszamy do degustacji. Wino mające najprawdopodobniej kartagińskie korzenie, pojawiło się na Maderze wraz z pierwszymi osadnikami na początku XV w. Wtedy nie wyróżniało się jednak niczym szczególnym spośród innych win produkowanych na pobliskim kontynencie europejskim. Do zmiany jego statusu przyczyniła się pośrednio trzcina cukrowa, portugalsko – angielski alians królewski i … piraci. Prawdziwa kariera madery na Maderze rozpoczęła się pod koniec XVI w. Na tej […]
Czytaj więcej ›
15 maja 2012 15:08
Piękne miejsca, plaże, przepych kurortów, koronowane głowy, fascynujące historia. Dzisiaj dzięki Januszowi Andraszowi powracamy do nie wszystkim znanej historii Estoril. Co wspólnego może mieć James Bond z obecnym królem Hiszpanii czy Ignacym Janem Paderewskim? Aby poznać odpowiedź na to pytanie, należy udać się na sam kraniec Europy… Historia Estoril, portugalskiego kurortu położonego nieopodal Lizbony jest doskonałym materiałem na fascynujący film fabularny, opowiadający o czasach drugiej wojny światowej, kiedy to Portugalia była jednym z nielicznych europejskich państw zachowujących neutralność. Fakt ten spowodowany był z pewnością wieloma różnymi czynnikami, spośród których można wymienić m.in. przebiegłość i wyrachowanie polityczne rządzącego wówczas żelazną ręką, dyktatora António de Oliveira Salazar. Nie opowiedział się on po żadnej ze stron ówczesnego konfliktu, pozostając wierny paktowi o nieagresji i pomocy zawartej pomiędzy Portugalią i Anglią w …1377 r. […]
Czytaj więcej ›
15 kwietnia 2012 15:05
Jednym z mało znanych, chociaż przecież przez nikogo nie skrywanych klejnotów lizbońskich, jest niewątpliwie Muzeum Gulbenkiana. Cóż to za muzeum i skąd to, wybitnie nie-portugalskie nazwisko w jego nazwie? Aby zrozumieć dobrze, jak doszło do powstania jednego z mniejszych, ale jednocześnie i najciekawszych muzeów w Europie, powinniśmy przyjrzeć się bliżej temu, co działo się w Portugalii podczas drugiej wojny światowej i bezpośrednio po niej. Przenieśmy się więc na początek do czasów drugiej wojny światowej. Europa jest nieomalże bez reszty ogarnięta gorączką wojny, podzielona na dwa wrogie sobie obozy. Portugalia jest jedną z nielicznych wysepek spokoju na naszym kontynencie. Spokój to oczywiście względny i pozorny – wywiady aliantów z jednej i nazistów z drugiej, prowadzą pomiędzy sobą prawdziwe wojny podjazdowe. Oprócz Lizbony, głównym miejscem tych wywiadowczych potyczek były nadmorskie kurorty Cascais […]
Czytaj więcej ›
15 marca 2012 14:32
O wielkiej sile energii słonecznej wiedziano już od dawna. Użył jej podobno już Archimedes podczas bitwy o Syrakuzy, niszcząc za pomocą skoncentrowanego promienia słonecznego oblegające ten starożytny port okręty nieprzyjaciół. Wśród wielu różnych, mniej i bardziej fantastycznych pomysłów Leonardo da Vinci, znajdował się także projekt słonecznego kolektora. Jednak dopiero Francuz Augustin Mouchot, w swojej pracy naukowej, opublikowanej w 1868 r., po raz pierwszy wskazał na możliwość praktycznego wykorzystania siły energii słonecznej w przemyśle. Dwadzieścia lat później o doświadczeniach Mouchota w portugalskiej gazecie czyta Manuel António Gomes… Urodził się on na północy Portugalii 9 kwietnia 1868 r., dokładnie w roku opublikowania przez Mouchota swojej naukowej rozprawy. Ponieważ pochodził z biednej rodziny, w celu kontynuowania nauki, wstąpił do seminarium duchownego. Przybrał tam nowe nazwisko Himalaya. W żartobliwy sposób usankcjonował on przezwisko nadane […]
Czytaj więcej ›
14:22
Zacznę od tego, że bardzo lubię Gryfino. Niewielkie miasto przepięknie położone nad brzegami Odry Wschodniej zwanej Regalicą. Odra bowiem w swoim dolnym biegu rozwidla się na Odrę Wschodnią i Zachodnią. Rzeczona Regalica kończy swój bieg w Jeziorze Dąbskim, a już samotna Odra w Zalewie Szczecińskim. Tzw. Międzyodrze to wspaniałe, choć wciąż jeszcze niewykorzystane należycie tereny turystyczne. Potencjalny /na razie wciąż jeszcze przedsionek raju/ raj dla turystów, wędkarzy, kajakarzy, żeglarzy. Okolice Gryfina są szczególnie malownicze. Wkraczamy bowiem w obszar polsko-niemieckich obszarów chronionych. Po polskiej stronie to Park Krajobrazowy Dolina Dolnej Odry i Cedyński Park Krajobrazowy, po niemieckiej – Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. Być może uda mi się kiedyś zaprosić Czytelników w te rejony na dłużej. Gryfino, które swoje początki wzięło ze starosłowiańskiej osady Dąbrowa, obchodziło niedawno swoje 750-lecie /prawa miejskie […]
Czytaj więcej ›
15 lutego 2012 11:53
Zapiski z roku 1552 podają, iż w Lizbonie, w miejscu znajdującym się nieopodal dzisiejszej hali targowej Ribeira, ówcześnie noszącym (przewrotną) nazwę Malcozinhado (dosłownie: źle ugotowane), mieściło się „10 budek, w których nieprzerwanie pracowali mężczyźni i kobiety, grillując sardynki”. Już wcześniej znanym miłośnikiem sardynek był król Jan II (1455 – 1495 r.). Uważał on, iż jest ich dużo, są smaczne i nie kosztują wiele. Cóż za praktyczne podejście do życia kogoś, kto z pewnością nie narzekał na brak funduszy. Swoją drogą szkoda, że poznał się na sardynkach a odrzucił projekt morskiej wyprawy przedstawiony mu przez pewnego pana, zwanego Kolumbem… Wracając jednak do sardynek – ich sprzedawcy i sprzedawczynie, zwani frigideiros (patelniarze?), byli charakterystycznym elementem lizbońskiego krajobrazu. Zostali uwiecznieni na wielu obrazach i doskonale opisani w portugalskiej literaturze. Jak wyglądały te prototypu […]
Czytaj więcej ›
15 stycznia 2012 16:45
Portugalskie kolonie w XVI, XVII i XVIII wieku rozpościerały się na kilku kontynentach, w tym również w Azji. Mnie szczególnie zaciekawiła wizyta Portugalczyków w Japonii, ponieważ byli oni pierwszymi Europejczykami, którzy tam dotarli a po wtóre, fakt ich przybycia został udokumentowany w ciekawy sposób. W 1543 r. w wyniku sztormu, trzy portugalskie statki handlowe nieco zabłądziły… i w ten nie do końca zamierzony sposób trafiły do brzegów Japonii. Swoim przybyciem wzbudziły one ogromną sensację. Japonia rozwijała się bowiem nieomalże w całkowitej separacji od reszty świata a już na pewno nie znano tu w ogóle Europejczyków. Zyskali sobie oni nazwę nanban – „barbarzyńców z Południa”. Moment przybycia Portugalczyków do Japonii oraz ich pierwsze kontakty z tubylcami, zostały ukazane właśnie przez tych ostatnich i to w dość oryginalny sposób. Żartobliwie nazwałem go […]
Czytaj więcej ›
19 czerwca 2011 22:06
Janusz St. Andrasz – człowiek wielu zainteresowań i pasji, globtroter, publicysta, smakosz, meloman i bloger. Do Portugalii przyjechał na dwa tygodnie i pozostał tam… prawie dziesięć lat. Jest autorem pierwszego polskiego przewodnika po Lizbonie, publikował m.in. w miesięczniku „Podróże”, czasopismach „Maleman”, „L’eclat”, „Ugotuj to”, opowiadając fascynująco o Portugalii od jej historii po kuchnię i muzykę. Prowadzi blog Luzomania, który również Czytelnikom Netkultury polecamy. Ogromnie się cieszymy, że Pan Janusz może podzielić się swoimi tekstami również z Czytelnikami „Netkultury” i zapowiadamy kolejne, fascynujące portugalskie podróże. Dzisiaj Autor zabierze nas w wiek XVIII opowiadając o trzęsieniu ziemi, które wstrząsnęło również całym ówczesnym europejskim obrazem świata. Po tragicznych wydarzeniach w Japonii, desperackiej walce o ocalenie japońskiej Fukushimy, jakże wiele refleksji może ów tekst wywołać. Dzisiaj zniszczenia dzięki rozwojowi technicznemu mają inną skalę, w […]
Czytaj więcej ›
22:03
/Szczególne podziękowania za pomoc w pisaniu tego artykułu dla Alexandra Correia Fernandes, członka Portugalskiej Akademii Nauk – Autor/ Podczas przechadzki po dzisiejszych ulicach Lizbony nie tylko wprawne oko historyka architektury po jakimś czasie dostrzeże, że czegoś w tym mieście brakuje… Pomimo iż może się ono poszczycić ponad dwutysięczną historią, w zasadzie na próżno szukać śladów po zabytkach romańskich, gotyckich czy renesansu. Lizbona jaką znamy, w znakomitej większości powstała w drugiej połowie XVIII w. Powód jej powtórnych narodzin stanowić mógłby scenariusz do thrillera wg. najlepszych hollywoodzkich wzorców. Mamy Rok Pański 1755. Wbrew przepowiedni szewca Bandarra, rok z dwoma piątkami spokojnie i bez większych niepokojów dobiegał do swojego końca. Był to piąty rok panowania króla Józefa I(1). W styczniu Lizbona obserwowała kolejne auto-da-fé(2) przeprowadzone przez wszechwładną Inkwizycję, w marcu otwarto nowy, wspaniały […]
Czytaj więcej ›
19 marca 2011 18:17
Dlaczego Polacy nie lubią Rumunów? Jest coś absurdalnego w fakcie, że naród żywiący – jak rzadko który – wielką do nas sympatię, jest przez Polaków wyjątkowo odrzucany. Dlaczego, skoro – w przeciwieństwie do innych nielubianych przez nas nacji – trudno się dopatrzyć jakichkolwiek powodów, prawdziwych lub wyimaginowanych? Stereotyp Rumuna w świadomości przeciętnego Kowalskiego jest nader niekorzystny. Mówiąc uczenie, wzajemna stereotypizacja obydwu narodów: Polaków i Rumunów wyznaczona przede wszystkim przez pamięć okresu komunizmu i gwałtowne przemiany społeczno-polityczne, jakie zaszły w obu krajach. Współczesny stereotyp Rumuna w Polsce ukształtował się nie pod wpływem kontaktów z Rumunami, ale z Romami/Cyganami, przyjeżdżającymi z tego kraju, co spowodowało zmianę sposobu myślenia o Rumunii w Polsce. Fakt, że stosunkowo niedawno Polska i Rumunia miały wspólną granicę uległ zatarciu w pamięci zbiorowej obydwu społeczeństw. Wydawało się, że […]
Czytaj więcej ›