20 września 2011 10:53
Postanowiłam sobie, że spróbuję opowiedzieć o duszy ateuszowskiej za pomocą oczywistych oczywistości, które, w świetle danych mi przez los kontaktów z bliźnimi, wcale dla wszystkich oczywiste nie są. Niechaj będzie to, drodzy bracia i siostry wspólnej ziemskiej niedoli, rodzaj – tak ukochanego przez Jana Pawła II – ekumenizmu. Ateista wśród polskich chrześcijan, zaglądający w ich dusze i w ich pełne sprzeczności umysły, właściwie nieustannie się dziwi. Często ma on wrażenie, że mimo zewnętrznego podobieństwa, posiada inne niż chrześcijanin zmysły albo też jego umysł inaczej przetwarza zebrane z otoczenia dane. Ustalmy na początek jedno: ateista zakłada, że dusza i umysł to nieodłączne składowe natury ludzkiej, niezależnie od wyznawanych poglądów, bo dusza i umysł są dane każdej (!) istocie ludzkiej – prawem natury. Przeciętny ateista wie o tym „od zawsze”, […]
Czytaj więcej ›
19 czerwca 2011 22:51
Człowiek wierzący bywa w naszym kraju niczym ten góral spod samiućkik Tater. Wie, gdzie jego korzenie i wcale się ich nie wstydzi. Wręcz przeciwnie. Całkiem nieźle mu się mieszka w Poroninie, wierchy, turnie i hale odwiedza często i z lubością, a czasem, od święta, może nawet wcisnąć na siebie te przykuse kalesony i fikuśny kapilinder. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie jego pobratymcy, których rozwściecza do białości, gdy nasz bohater – znużony nieco Szpiglasowym i Orlą Percią – rad by skoczyć sobie w Gorce, czy Pieniny. Ba, czasem wybrałby się, tak dla relaksu, gdzieś na płaskie, może nad sam Bałtyk nawet. Ale wtedy to już musowo wypisaliby go z rodziny. Z kolei ceprom z nizin wydaje się, że on w tych kalesonach i kapilindrze paraduje dwadzieścia cztery na siedem, zupełnie […]
Czytaj więcej ›
16 kwietnia 2011 17:09
W naszym kraju osoba niewierząca jest trochę jak góral z dziada pradziada, któremu marzy mu się krajobraz równinny. Albo jak żółw błotny mieszkający wśród swoich lądowych współbraci. Wyrodził się i jego naturalne potrzeby są trudne do pojęcia przez otoczenie. Wiele lat temu znajomy, z którym zbliżyliśmy się dzięki rozpoznawalnemu kodowi Muminków, zanim okazało się, że dzielą nas przeciwstawne światopoglądy, zaskoczył mnie sympatyczną propozycją. Podczas jednego z koleżeńskich spotkań (on – z głęboko wierzącą małżonką, ja – z głęboko niewierzącym małżonkiem) zapytał: A u was to jak ze świętami, Wigilię obchodzicie? Obchodzimy, a jakże by inaczej – odpowiedzieliśmy zgodnie. To może spędzimy ją wspólnie? – zaproponował z takim entuzjazmem, z jakim zwykł był Muminek wygłaszać swoje sakramentalne: Mamy zamiar zrobić coś niezwykłego. Wigilia była nader udana, opłatek przełamany, a […]
Czytaj więcej ›