Jolanta Sztejka: Dla kogo wolontariat?
W poprzednim numerze Netkultury pisałam o akcji „Szlachetna Paczka”. Kampania pozyskiwania wolontariuszy ruszyła pełną parą, w całej Polsce rekrutowani są chętni do udziału w tegorocznej akcji. Jednak ogólnie rzecz ujmując – idea promowania wolontariatu, nie jest niestety zbyt powszechna – bynajmniej dużo mniej niż reklama podpasek czy proszku do prania.
A szkoda, bo jest co promować, reklamować i do czego zachęcać, o czym przekonałam się rozmawiając z dwiema wolontariuszkami Szlachetnej Paczki, wolontariuszkami dość niezwykłymi, bo 50+. Zachęcam do lektury tego mini wywiadu, może skłoni to nas do refleksji.
Skąd pomysł na wolontariat w „Szlachetnej Paczce”?
Maria: Pierwsze zgłosiły się moje córki, spytałam – czy też mogę i tak się zaczęło.
Violetta: Ja wzięłam udział dzięki mojej przyszłej synowej. Zostałam wolontariuszką i cieszę się z tego niezmiernie.
A więc wolontariat nie jest tylko dla młodych?
Maria: Teraz już wiem, że nie.
Czy to zajęcie jest czasochłonne i trudne?
Maria: Ani czasochłonne, ani trudne. Nawet z dojazdami do ankietowanych rodzin Szlachetna Paczka zajęła mi około 8 godzin w miesiącu. Wszystkiego można się nauczyć. Wystarczy odrobina chęci.
Bywały jakieś trudne momenty?
Violetta: Nie przypuszczałam, że podejmując się tego zadanie, doświadczę tylu emocji. Miałam na początku trochę obaw, tzn. jak ja będę reagować na nieszczęście i biedę innych ludzi. To jest bardzo głębokie doświadczenie.
Więc warto pomagać?
Maria: Czasem nawet jednorazowa pomoc może zmienić czyjeś życie na lepsze. Ponadto samemu ma się satysfakcję z pomocy innym.
Violetta: Warto. Miałam to szczęście, że spotkałam ludzi uczciwych, dla których ta pomoc była naprawdę potrzebna – i to jeszcze w tak specyficznym okresie jakim jest Gwiazdka.
A czy dzięki pomocy innym, samemu można coś zyskać?
Maria: Niezapomniane przeżycia. Jest się ogniwem łączącym ludzi potrzebujących pomocy z tymi, którzy chcą pomóc.
Violetta: Ja najbardziej byłam zdumiona ogromem ludzi „wielkiego serca”. Nie przypuszczałam, że jest ich tak wielu. To bardzo budujące.
Obie panie zdecydowałyście się na udział w kolejnej edycji akcji, czy „Szlachetna Paczka” zmieniła coś w Waszym życiu?
Maria: Oczywiście. Siedząc w domu nie zdawałam sobie sprawy, z jakimi problemami muszą borykać się inni. Z myślą o następnej akcji odkłada się rzeczy i przedmioty, które mogą przydać się innym.
Czy „Szlachetna Paczka” może uzależniać?
Maria: [śmiech] Uzależnia. Zanim ruszyła rekrutacja wolontariuszy zaczęłam przygotowywać transparent do oznakowania naszego magazynu.
Violetta: Może to patos, ale tak czuję i cieszę się, że chociaż w tak małym stopniu mogłam pomóc. Chce się to przeżyć jeszcze raz.
A jak reagowali na Was młodsi wolontariusze?
Maria: Byli serdeczni
Violetta: Nie było podziałów ze względu na wiek.
Dziękuję i życzę powodzenia w tegorocznej akcji.
Oczywiście – pomagać można w różny sposób.
Można wrzucić parę groszy do kubeczka po jogurcie napotkanemu żebrakowi, można wysyłać smsy wspierając fundacje, można podarować to, co przeszkadza nam w piwnicy – komuś w potrzebie… można przekazywać 1% podatku, pomagać w schronisku dla zwierząt… a można ograniczyć się do nicnierobienia.
Celem człowieka jest podobno dążenie do szczęścia. Każdy z nas poszukuje go na własny sposób. Nim opublikujemy listopadowy numer, na wystawach sklepów i w marketach pojawią się świąteczne ozdoby, zaczniemy wpadać w świąteczny szał błyszczących okien i wariackich zakupów. Jednak jestem pewna, że wolontariusze odnajdą swój sposób na magię świąt, bo dzięki nim dla wielu rodzin zabłyśnie ta pierwsza gwiazdka.. nie tylko ta symboliczna, ale też nadziei.
A Ty, jak w tym roku spędzisz święta?
Jolanta Sztejka