Elżbieta Lipińska: Chłop żywemu niech wreszcie przepuści!

18 maja 2011 10:1130 komentarzy

Chłop żywemu niech wreszcie przepuści

czyli

karać czy edukować?

Ostatnio mamy do czynienia z nasileniem się przypadków znęcania się nad zwierzętami. Stopień zbydlęcenia (dlaczego musimy użyć słowa, które w istocie obraża zwierzęta?) niektórych sięga niewyobrażalnych rozmiarów.  Czy naprawdę to nowe zjawisko?  Czy może tylko wreszcie zaczęto o nim pisać, zainteresowały się media? Czy to aby nie kolejna moda, która przeminie, a która zwiększa oglądalność i „czytalność”, szczególnie, gdy stosowny opis wzbogacony jest o drastyczne zdjęcia czy film? Ktoś może zarzucić mi nieczułość, ale moja wiara w czyste intencje mediów jest nikła. Mniejsza jednak o media. Ich akcje bez względu na pobudki mogą bowiem przynieść pożądane rezultaty w postaci uświadomienia społecznościom powszechności okrucieństw, drastyczności zachowań, uczulić je na potrzebę działań jednostek. To one bowiem, nie do przecenienia w skali całego kraju, mogą zrobić wiele. Tymczasem media koncentrują się na wezwaniach o zaostrzenie kar. Zobaczmy zatem, co nam w tej mierze oferuje prawo obowiązujące na dziś.

Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. 3.106.1002 – tekst jednolity) reguluje szczegółowo prawa zwierząt, jak i przypadki karania za niedopuszczalne względem nich zachowania. Czy rzeczywiście jest zbyt liberalna?

Oceny mogą być różne, dobrze jest jednak wiedzieć, co się ocenia, a więc nie obejdzie się bez zacytowania choć części przepisów.

Art. 1. 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.

Art. 2. Ustawa reguluje postępowanie ze zwierzętami kręgowymi, w tym:

1)  domowymi;
2)  gospodarskimi;
3)  wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych;

…………..

5)  utrzymywanymi w ogrodach zoologicznych;
6)  wolno żyjącymi (dzikimi);
7)  obcymi faunie rodzimej.

Art. 5. Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania.

Art. 6.

1. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.

2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:

1)  umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub doświadczenia na zwierzęciu;
1a)  znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie;
3)  umyślne używanie do pracy lub w celach sportowych albo rozrywkowych zwierząt chorych, w tym rannych lub kulawych, albo zmuszanie ich do czynności mogących spowodować ból;
4)  bicie zwierząt przedmiotami twardymi i ostrymi lub zaopatrzonymi w urządzenia obliczone na sprawianie specjalnego bólu, bicie po głowie, dolnej części brzucha, dolnych częściach kończyn;
5)  przeciążanie zwierząt pociągowych i jucznych ładunkami w oczywisty sposób nieodpowiadającymi ich sile i kondycji lub stanowi dróg lub zmuszanie takich zwierząt do zbyt szybkiego biegu;
6)  transport zwierząt, w tym zwierząt hodowlanych, rzeźnych i przewożonych na targowiska, przenoszenie lub przepędzanie zwierząt w sposób powodujący ich zbędne cierpienie i stres;
7)  używanie uprzęży, pęt, stelaży, więzów lub innych urządzeń zmuszających zwierzę do przebywania w nienaturalnej pozycji, powodujących zbędny ból, uszkodzenia ciała albo śmierć;
8)  dokonywanie na zwierzętach zabiegów i operacji chirurgicznych przez osoby nieposiadające wymaganych uprawnień bądź niezgodnie z zasadami sztuki lekarsko-weterynaryjnej, bez zachowania koniecznej ostrożności i oględności oraz w sposób sprawiający ból, któremu można było zapobiec;
9)  złośliwe straszenie lub drażnienie zwierząt;
10)  utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego niechlujstwa oraz w pomieszczeniach albo klatkach uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji;
11)  porzucanie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje;
12)  stosowanie okrutnych metod w chowie lub hodowli zwierząt;
14)  trzymanie zwierząt na uwięzi, która powoduje u nich uszkodzenie ciała lub cierpienie oraz nie zapewnia możliwości niezbędnego ruchu;
15)  organizowanie walk zwierząt.

Czyli podstawa do działań ochronnych jest. I to moim zdaniem wystarczająca. Tylko należy te przepisy egzekwować, egzekwować, a nie patrzyć przez palce. Dowiedzmy się teraz, co grozi za niestosowanie się do powyższego:

art. 35. 1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4, albo znęca się nad nim w sposób określony w art. 6 ust. 2, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa ze szczególnym okrucieństwem, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

……….

5. W razie skazania za przestępstwo określone w ust. 1 lub 2, sąd może orzec nawiązkę w wysokości od 25 zł do 2.500 zł na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd.

/fot. Anna Kolasińska/

I tu już słyszę gromkie: te kary są za niskie! Tak, zgadzam się, za niskie są ich górne progi. Za niskie też sankcje finansowe. Powinny zostać podwyższone. I do nas wszystkich należy organizowanie się w inicjatywy ustawodawcze, które mogłyby do tego doprowadzić. Zdecydowanie optowałabym jednak za pozostawieniem bez zmian dolnych – nie każde znęcanie się nad zwierzęciem równe jest drugiemu, choć każde jest przestępstwem. Co innego (naganne) trzymanie psa na zbyt krótkiej smyczy, co innego – ciągnięcie go na tej smyczy za samochodem. Każdy przypadek jest inny i musi być osądzony indywidualnie.

Największy ciężar gatunkowy moim zdaniem należałoby jednak  położyć nie na przepisy, ale na edukację społeczną. Edukację każdego członka społeczności, w tym – także sędziów. Wielu bowiem wokół nas jeszcze Polaków, którzy traktują zwierzęta jak swoją własność, z którą mogą zrobić, co chcą. Wielu tych, co – sami nie robiąc nic złego – przechodzą obojętnie obok tragedii zwierzęcia.

Wiele może tu zrobić tzw. sędziowski wymiar kary, czyli to, jaką karę sędziowie będą wymierzać w zależności do stopnia zadawanego zwierzętom cierpienia. Że będą ją indywidualizować, ale z tendencją do zaostrzania wymiaru kary – także w celach prewencyjno-odstraszających. Przed nami długa droga. Nie wskazujmy na niej palcem tylko na innych, na państwo, na sądy. Nie zapominajmy o sobie.

 

Elżbieta Lipińska

 

 

 

 

Tags:

30 komentarzy

  • Myślę, że można by tu nawiązać do odwiecznego (podobno) dylematu jurystów – „wysokość contra nieuchronność”. Osobiście prawnikiem nie jestem, nie mam więc pojęcia, czy ten dylemat faktycznie istnieje, czy jest odwieczny, a już na pewno nie śmiem zajmować wobec niego jakiegoś generalnego stanowiska. Niemniej, w tym konkretnym przypadku uważam, że nad tą nieuchronnością dałoby się popracować. Pamiętajmy, że zwierzęta krzywdzą nie tylko i nie przede wszystkim zatwardziali garownicy, dla których „rok nie wyrok”. Gdyby „statystyczny Kowalski” wiedział, że za mord na psie NAPRAWDĘ czeka go dwanaście, czy nawet dwa miesiące odsiadki, bezpowrotna strata możliwości wpisywania sobie w cv formułki „nie byłem karany za przestępstwo popełnione umyślnie”, a na deser jeszcze konfiskata miesięcznej pensji, to mocno by się zastanowił, czy aby na pewno warto tę psinę krzywdzić.

  • Pytanie dlaczego ze „statystycznego Kowalskiego” co i rusz wyłazi zwyrodnialec. Czy naprawdę trzeba karać albo specjalnie lać do łba, że nie wolno się znęcać nad jakąkolwiek istotą, by to było jasne dla wszystkich w naszym rzekomo w większości chrześcijańskim społeczeństwie? Czemu to nie jest oczywiste!?

  • Tu niestety muszę Piesiarza zmartwić. Polski katolicyzm zanadto franciszkański nie jest, a ekologię uważa za odmianę lewactwa. Mentalnie to tkwienie w Starym Testamencie i „czynieniu ziemi sobie poddaną”. Nie chcę nikogo urazić, ale to też paskudny element chłopskiej mentalności, a my wszak z roli wszyscy. Silnego głosu Kościoła nie słyszałem w tej sprawie, nie słyszałem też głosu polityków zwłaszcza PSL, dla Lewicy czy Platformy to też taki kwiatek do kożucha, o PiS nie wspomnę. A i dzisiaj, w XXIw., znam gospodarstwa gdzie psów się nie karmi tylko na noc z łańcucha spuszcza, albo sie karmi i nie spuszcza nigdy.

    • Ja nie słyszałem w ogóle niczyjego silnego głosu. Na dobrą sprawę, jestem gotów przychylić się do podejrzeń Eli, że medialne zainteresowanie całą sprawą miało na celu tylko i wyłącznie chwilowe podrasowanie czytalności/klikalności/oglądalności.

      • W kwestii medialnego zainteresowania to sie zgodzę. Inaczej to widze np. na facebooku, gdzie wciąż o tych sprawach głośno, ale nie jestem pewien, czy nie jest to przekonywanie przekonanych. Nie wiem co się czepiacie chłopó, przeciez oni kochają bydlątka. Nawet kiedy przerabiaja na smalec.
        Brak silnego politycznego głosu w sprwie, to jest jednoznaczna (trafna) diagnoza: walcząc z bestialstwiem wobec zwierząt (tym codziennego kalibru) można stracić elektorat. Wiele to mówi o tym elektoracie.
        Piszecie p. Rojewski o „mało franciszkańskim” obliczu naszych rodaków. Zgoda. To jak z samochodami – się je święci, krzyzyk w środku wisza a potem spokojnie juz można łąmać zasady bezpieczeństwa i de facto czyhac na życie bliźnich. Z bydlątkami podobnie – kiedyś słyszałem wywiad z jakimś księdzem, który mszę odprawiał dla wiernych z kanarkami itp. Dobrze słyszałęm? Generalnie wszystko to jednak nie ma związku z praktyką codzienna – jak to u nas zawsze i wszędzie.

  • A co z tradycją kulturową? Czy to prawda, że nie ma przeszkód dla podawania psiego mięsa w kręgach np. emigracji z Azji? Ponoć w Warszawie miała powstac restauracja z psim mięsem. W cytowanym zestawieniu zakazów nie ma nic na ten temat. Czy to oznacza, że można jeść psy byle humanitarnie je hodować?

    • na marginesie tradycji kulturowych: – mozna też psów nie jeść, a leczyc się psim smalcem. Pożeranie psów w wykonaniu Azjatów w niczym ani lepsze ani gorsze od tego nie jest. Ciekawe, że przy okazji sędzia uznaje że społęczna szkodliwośc czynu jest raczej znikoma. Pewnie dlatego, że kurując sie psim smalcem odciążamy służbe zdrowia, tak czy siak niewydolną

    • Dobre pytanie. Jaka jest właściwie różnica pomiędzy zabijaniem psa a zabijaniem krowy czy świni? Potępiac psożerców, ale nie potępiac krowożerców? Na jakiej podstawie? Że jedno weźmiesz na kolana i wymemłasz, a drugiego nie?

  • o to konkretnie pytam dlaczego mięsożerca czy myśliwy maja byc be, a rybak i rybożerca cacy. Tego nie rozumiem. No ale odbiegamy coraz dalej od tematu którym jest zdaje się prawne ściganie sadystów torturujących zwierzęta

    • Najmocniej przepraszam za ten zamach na ściśle wytyczoną ramę dyskusji.

      Co do sadystów torturujących zwierzęta i potrzebnej zmianie w myśleniu, to stawiałabym jednak na media, które w dzisiejszych czasach odgrywają olbrzymią rolę w kształtowaniu postaw, większą niż szkoła czy czasem nawet rodzina, nie wspominając o w ogóle uchylającym się od tematu kościele (ostatecznie gadzina wszelka nie ma duszy.. czy już ma? Jaka jest obecna wykładnia?). Pamiętam, jak wiele lat temu ogladałam program Animals. Bolało wtedy jak diabli i człowiek nie chciał oglądac, ale to, co obejrzał, naznaczyło go na całe życie.

      A przy okazji, pani Kolasińskiej gratuluję przeuroczej fotki.

      • Jaxa z Kopanicy

        Przekazano gratulacje.
        Też pamiętam Animals i też pamiętam „twórczo” dokładnie tak samo. I tu zgoda – doskonały przyklad na role mediów, tyle że wtedy media jeszcze nie goniły aż tak za sensacją. Jakas misja społeczna była, czy coś…
        Byłbym jednak za tym ab i karać i edukować – tak generalnie. Wystarczy wyjść na ulicę, żeby zobaczć, że sporej ilości tam się znajdujących nawet maczugą sie nie da wyeduować. Więc za rzyć i do pierdla. Albo kamienie tłuc. Ilez to rowó melioracyjnych zarośniętych, ileż wałów p-pow perforowanych…
        A w kwestii „zamachu na ściśle wytyczoną ramę dyskusji” – oj nie przesadzajmy od razu z zamachem. Wątek, który pani poruszyła też jest bardzo ważki, najlepiej chyba jednak zrobić to pod tekstem na TEN temat. Co pani na przycisk „wyślij tekst”? Namawiałbym, serio.

  • Elżbieta Lipińska

    Nie zmieniajmy może (proponuję tylko) pola dyskusji ze znęcania się na zwierzętami na wegetarianizm. To chyba rozmydla problem Nie twierdze, że niegodny uwagi).
    A co do „Gdyby „statystyczny Kowalski” wiedział, że za mord na psie NAPRAWDĘ czeka go dwanaście, czy nawet dwa miesiące odsiadki…” – co to znaczy NAPRAWDĘ? Nigdy nie będzie tak, że każdego czeka to samo, bo ani przestępstwo ani człowiek nie są tacy sami. Nieuchronność też jest, stawiałabym tu raczej problem szybkości karania akurat w takich sprawach. Ale to już znowu odmienna kwestia – wydolności sądownictwa, a przed nim prokuratury i policji, bo nie ma wyroku bez aktu oskarżenia.

    • Z badań kryminologicznych wynika niezbicie, że zagrożenie sankcją karną na prawość obywateli się nie przekłada. Chociaż może mieć to efekt w tym wymiarze niby „normalnym”, bo jak jeden z drugim dostaną choćby grzywnę za za krótki łańcuch czy głodzenie psa to się nauczy, że to się nie opłaca. Bo wydaje mi się, że w naszym społeczeństwie jest całkiem pokaźny obszar tej niby „normalki”. Psa szczepić? A po co, jeszcze każą płacić. Weterynarz dla psa wiejskiego – wolne żarty. Jak w mojej wsi wściekła sarna pobuszowała po wsi to część psów gospodarskich kilka dni później zniknęła bez śladu. Gospodarze się bali kontroli weterynaryjnej i mandatów więc jakoś sobie z problemem po gospodarsku dali radę. Normalka. I jestem absolutnie przekonany, że nie rozważali tego nijak w kategorii dobra i zła. Ot, życie, bo to nie żadne bestie tylko przeciętni, niejednokrotnie poczciwi ludzie. Ale w tym przypadku, bez ogródek powiem, po prostu głupi i ciemni. Jakby ta „normalność” ich nieco złociszy kosztowała, to może niekoniecznie by sobie zwierzątka upodmiotowili, ale przynajmniej policzyli co się bardziej opłaca. Może w tym wymiarze edukacyjna rola prawa i jego egzekucji by się jakoś realizowała.

    • NAPRAWDĘ znaczy NAPRAWDĘ. To się odnosi choćby do takich przypadków, o których pisze obok nasz szanowny Admin. Nieuchronność jest? Gdzie, że się tak spytam? Powiedzmy sobie szczerze, tamte łobuzy od skatowanej psicy zwyczajnie miały pecha. Dzień jak co dzień inne cymbały robią takie same, albo gorsze bezeceństwa, tylko akurat nie trafia się koło nich żaden medialny piesek (sic) węszący za sensacyjnym materiałem.

      Wychodzi więc na to, że w tym przypadku (niemal) każde przestępstwo jest takie samo. Czyli żadne. Nie ma kary, nie ma winy. I przestępcy są też tacy sami. Bezkarni.

  • Elżbieta Lipińska

    Nie „r=tu”, tylko „tu”, może admin od razu poprawi?

    • Admin poprawił. Oczywiście upodobania kulinarne – rzecz osobna, ale krakowską sprawę psiego smalcu uważam za absolutnie adekwatną jako wynikające z przesądów bestialstwo. Problem jest równiez szerszy niż sprawy psie i kocie. Oznaczenia jaj kurzych są w dużej mierze fikcyjne bo to czy kura znosi je zdychając w chowie klatkowym czy latając po podwórku jest w polskich warunkach nie do skontrolowania. Producenci mają np 100 kur wolnowybiegowych jako przykrywkę dla reszty. Sprawa psicy ciągniętej za samochodem to głośny przypadek i że zwyrodnialcy pójdą siedzieć to dobrze, ale jednocześnie mniej się mówi o zadziobujących się w ciasnocie tysiącach ptaków zdychających w klatkach. A normy hodowlane mamy iście europejskie, full wypas,naprawdę. I co? I nic. Dlatego nie wiem czy jak zwykle w polskich warunkach prawo nie zadziała wybiórczo i incydentalnie surowo, a granda będzie jak była. Jestem pesymistą w tym względzie.

  • przede wszystkim musimy zmienić mentalność, tak samo dotyczy to maltretowania dzieci np za ścianą.. i innych aktów wandalizmu..
    a osądzać jest łatwo..
    kiedyś byłam bardziej skłonna ingerować we wszelkie społecznie rażące incydenty, do momentu kiedy nieomal zostałam pobita za -jedynie- zwrócenie uwagi
    w tej chwili trudno jest mi powiedzieć, czy jeszcze raz zdobędę się na odwagę
    w wielu jednak przypadkach jako społeczeństwo nie korzystamy z możliwości anonimowych zgłoszeń..
    przymykamy uszy na krzywdę sąsiadów, pozwalamy znajomym prowadzić samochód po imprezie.. kupujemy taniej nie dociekając skąd pochodzi towar
    jednak wracając do meritum… czy oprawców przestraszy samo podwyższenie kar?
    chciałabym, by tak było
    ale to raczej jest „niezmierzalne”

  • Elżbieta Lipińska

    „Nieuchronność jest? Gdzie, że się tak spytam? Powiedzmy sobie szczerze, tamte łobuzy od skatowanej psicy zwyczajnie miały pecha. Dzień jak co dzień inne cymbały robią takie same, albo gorsze bezeceństwa, tylko akurat nie trafia się koło nich żaden medialny piesek (sic) węszący za sensacyjnym materiałem.”

    Więc co sugerujesz? Że przy każdym powinien stać policjant? Póki ludzie nie zaczną informować o KAŻDYM takim przypadku, póty nic z tego nie będzie.

    • Jaxa z Kopanicy

      Ludzie szanowna pani nie informuja o wielu przypadkach, poniewaz ich informacje policja ma w 4 literach. Nie tylko maltretowania zwierząt to dotyczy. ja na ten przyłąd juz nie dzwonię w sprawie wyścigów motocyklowych pod moim ioknem, bo to tylo strata impulsów. Po prostu czekam na trupa – tak mnie polska policja wyedukowała.

      • /Ludzie szanowna pani nie informuja o wielu przypadkach, poniewaz ich informacje policja ma w 4 literach. Nie tylko maltretowania zwierząt to dotyczy/

        O, to-to właśnie. Nie dalej, jak w poprzednią niedzielę na moich oczach pijany – tak wnioskuję, na trzeźwo raczej się tak nie da – kierowca władował samochód w płot przedszkola. Szczęściem była to właśnie niedziela, więc za płotem żadnych dzieci, ale tuż obok jest plac zabaw i typ mógł się władować np. w huśtawkę. Niestety, zanim zdążyłem się zorientować, uciekł, zobaczyłem więc jedynie początek tablicy. Ale myślę sobie: dość rzadki model auta, specyficzny kolor, co tam, dzwonię. Zadzwoniłem, opisałem dokładnie sytuację, na co dyżurny policjant raczył pełnym znużenia głosem odpowiedzieć, że bez kompletnych numerów to on palcem nie kiwnie. I się rozłączył.
        Żeby było zabawne, jeden taki mój młodociany sąsiad pojechał za tym pijakiem na motorynce i wrócił do mnie z kompletnymi numerami. Zadzwoniłem jeszcze raz i poinformowałem pana policjanta, że jednak tym palcem kiwnie. Ledwie facet wściekłość powstrzymał.
        Dopóki nasze organa ścigania funkcjonować będą w myśl staropolskiej zasady „co tu zrobić, żeby się nie narobić”, obywatelskie postawy możemy sobie potrzaskać o kant wiadomej części ciała.

    • Elu
      nie jestem po stronie oprawców, żeby było jasne. Jedynie nie jestem pewna czy podnoszenie kar coś zmienia
      tym bardziej że znam przypadki, że za różne ostre przewinienia, to sędziowie wydawali wyroki z tej najniższej możliwej granicy..
      ale że nie znam szczegółów, a jedynie to co podaje się do publicznej wiadomości nie mogę mieć pewności, że sędzia nie miał ku temu ważnych powodów
      nie jestem za ignorowaniem, ale znalazłam się przez chwile w niewłaściwym miejscu i czasie- i wiem, jak można się bać

      zdarzyło mi się złożyć rożne telefoniczne doniesienia – najczęściej o przemocy domowej, a że sprawcą był policjant w trosce o dobro swoje i swojej rodziny dzwoniłam z budki i podałam nieprawdziwe dane
      ale nie zawsze się tak da
      owszem czuję się odpowiedzialna i mam świadomość że nie zgłaszając takich incydentów, to owa osoba lub zwierzę cierpią dłużej
      co jednak da mi jeśli stracę zdrowie bądź życie, czy to otrze łzy mojej rodzinie?

      jak mogę składać swoje życie, jedynie na karb odpowiedzialności za innych- skoro nawet policjanta zabito w środku dnia w dużym mieść, bo zwrócił uwagę?

      pewne rzeczy trzeba wyważyć, choć nie twierdzę, że ja to potrafię

  • Jaxa z Kopanicy

    Indolencja policji w wielkiej mierze ma związek z kretyńskich nastawienie ogołnospołęcznym do samego istnienia tej instytucji (znam przykład skutecznej zasadzki celem dorwania faceta na goleniu aut, sędzi wyuscił go do domu, a dokładnie po 24h gościa znowu złapano na tym samym – doskonale rozumiem glinę, któremu sie coraz mniej chce; majstrowanie przy emeryturach (o pensjach szkoda gadać) powoduje, coraz głupsi w niebieski mundur idą – i ciesząc się z zabrania im przywilejów płacimy za swoją radość rachunki;
    Do tego dochodzi coś takiego – w niemczech np funkcjonuje tzw. donos obywatelski u nas to „kapowanie” i skandal. Gdyby było inaczej, to inaczej też by się zgłoszenia takie traktowało – glina jest z tej samej mentalnej bajki co my wszyscy, no ale nie będę o tym się tu rozpisywał, bo tekst spalę, a mam juz nawet ilustrację;)))
    temat rzeka.
    I porada: na znudzonego dyzurnego dobrze działą, kiedy sie rozmowe zacznie od tego, że nakłamie, iż „się jest z resortu” (tu dyzurny lekko łopocze portkami, ze może dzwoniący to abw czy cos w tym stylu); potem nalezy nadmienić, ze sie doskonale zna triki „zmywające” dzwoniącego, dobrze jest sie wykazac znajomościa policyjnej struktury, ze sie wie o istnieniu wydziału wewnętrznego (lepiej sprawdzić jego aktualną nazwę). Po takiej litanii – gwarantuję – radiowóz się pojawi. Sprawdzone w praktyce. I tu pozdrawiam dyzurny komend: Wrocław Fabryczna, Miejska, wojewódzka. Trzymajcie się chłopaki!

    • /Indolencja policji w wielkiej mierze ma związek z kretyńskich nastawienie ogołnospołęcznym do samego istnienia tej instytucji (znam przykład skutecznej zasadzki celem dorwania faceta na goleniu aut, sędzi wyuscił go do domu, a dokładnie po 24h gościa znowu złapano na tym samym – doskonale rozumiem glinę, któremu sie coraz mniej chce; majstrowanie przy emeryturach (o pensjach szkoda gadać) powoduje, coraz głupsi w niebieski mundur idą – i ciesząc się z zabrania im przywilejów płacimy za swoją radość rachunki;/

      Zdarzy się pewnie lepsza okazja, by na ten temat podyskutować, teraz więc jedynie skrótowo:

      1. Społeczne nastawienie do policji nie wzięło się przecież z sufitu. Rozumiem, że to być może jedynie mój pech, ale wspomnienia związane z funkcjonariuszami tej służby mam dość liczne, a wszystkie lokują się od „złe” do „koszmarne”. Choćbym skisł, nie potrafię przypomnieć sobie ani pół pozytywu.

      2. Owszem, „reperowanie budżetu” za pomocą walenia na oślep w mundurówki to działanie – delikatnie rzecz ujmując – lekkomyślne i przeciwskuteczne. Jednakowoż nie da się, moim zdaniem, usprawiedliwiać w ten sposób indolencji, niekompetencji, czy zwykłego chamstwa i zbydlęcenia (hmmm… no właśnie, to głupie określenie, żadne bydlę nie bije po to, żeby się wyżyć) policjantów.

  • Elżbieta Lipińska

    Nie bardzo wiem, czemu ta dyskusja idzie w tym kierunku. Tak, ja też mam złe doświadczenia ze zgłoszeniami na policję. Czy z tego wynika, że mamy nie zgłaszać? No to po co te nasze święte słowa oburzenia? Nie zgłaszajmy, a bydlątka niech giną dalej katowane.
    Nie biorę odpowiedzialności za działania organów ścigania i nie tego dotyczył mój artykuł. Nigdzie też nie sugerowałam, Jolu, podniesienia kar, a na pewno nie jako główne remedium.

    • Oczywiście z tego, że police źle reaguje nie wynika, że nie trzeba zgłaszać, Elu. Czterema kończynami sie podpisuję pod twoim apelem, żeby zgłaszać KAŻDY PRZYPADEK o którym piszesz w tekście. Myślę jednak, że dobrze by było, żeby rozwinęła sie u nas ta „policja dla zwierząt” słusznie przeniesiona do nas z USA (wreszcie coś mądrego skopiowaliśmy). Z tego co wiem jedna, jest to kopia na pół gwizdka. Gdyby KAŻDY u nas znał na pamięć numer do TAKIEJ policji (takiej – w sensie, że na serio bedzie reagować) – częściej by dzwoniono. I tu wracamy do twojego postulatu edukacji. Podpartego przez p. Natalię, która przypomniałą Animals. Niestety – jak to ktoś też wrzucił – u nas prozwierzęce akcje – traktuje się jao fanaberie lewaków. NIestety – przed edukatorami w tej kwestii straszliwie daleka droga, bo – bez urazy – wiejskie podejście do zwierzaka jest u nas nad wyraz popularne, co nie może dziwić gdyż gros narodu ma takiez korzenie (ja też, żeby nie było nieporozumień). Czy nic sie nie zmieni? A ja wiem? Jeszcze z 5 lat temu niesmiało postulowano koniecznośc sprzątania kup po swoich psach. Dzisiaj – jak widzę – np. w moim bloku psów mamy (40 mieszkań) psów 8 sztuk i tylko jeden palant nie zbiera. Czyi postęp jest – a sam twierdziłęm, ze nic tu się nie zmieni. Może i w kwestii dręczenia również.
      Co do podwyższania kar, to zdaje sie, z epostulowałąś podniesienie górnej granicy (zostawiając dolna gdzie jest) i to akurat popieram.

    • Dyskusja idzie (poszła?) w tym kierunku, bo:
      a. skoro mówimy o karaniu przestępców, dobrze jest wspomnieć o tych, co przestępców mają łapać.
      b. skoro mówimy o edukacji i krzewieniu postaw obywatelskich, wspomnijmy o gruncie, na jaki te postawy trafiają.

      I nie, absolutnie nie wynika z tego, że mamy nie zgłaszać. Wręcz przeciwnie, nie zgłaszając sami stawiamy się w pozycji lenia w niebieskim wdzianku, któremu się nie chce, „bo coś tam”. A poza tym – przede wszystkim? – zawsze istnieje szansa – niewielka, ale jednak – że telefon odbierze ktoś nie pasujący do popularnego tu i ówdzie powiedzonka „gupi jak pies” (i wcale nie chodzi o czworonoga).

  • Elu, artykuł jest tak dobry, a temat tak emocjonujący, że mnie czasem ponosi

  • Elżbieta Lipińska

    Popieram – Yarre i z-m-p.

    Jolu, dziękuję.

Zostaw odpowiedź do Natalia