Posty otagowane: "z-p-m"

Z-M-P: Jaja jak berety

19 marca 2011 18:105 komentarzy
/rys. Michał Zięba/

     Wyjątkowo późna w tym roku Wielkanoc zbliża się wreszcie coraz to większymi krokami. Wychodząc niejako na spotkanie tego wielkiego Święta, sportowe skrzydło redakcji Netkultury postanowiło, że marcowy numer naszego magazynu stał będzie jajem. Ja naskrobałem coś o rugby, Yarrek, przy mojej delikatnej pomocy, sklecił rzecz traktującą m.in. o sporcie w USA, ze szczególnym udziałem (tak to sobie wyobrażam, choć pisząc ten tekst ciemną wiosenną nocą, dzieła kol. Y. jeszcze nie czytałem) ichniejszej wersji futbolu… Słowem: staraliśmy się. Jednakże i tak, mimo naszych prób i wysiłków, poleglibyśmy pewnie z kretesem, gdyby nie pewien amerykański biznesmen.      Ale-ale, nie tak prędko! Skoro Wielkanoc w tym roku późno, to i sedno sprawy nie może tak na hop-siup! wyskoczyć z kapelusza, prawda? Toteż zanim do tego sedna przejdę, pozwolę sobie zadać takie niedyskretne […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: Włochaty człowiek

Z-M-P: Włochaty człowiek

Piętnastu muskularnych facetów staje w rozkroku, ugina nogi w kolanach, przybiera groźny wyraz twarzy i – rytmicznie przytupując i uderzając się dłońmi po udach i klatkach piersiowych – skanduje: „nadchodzi Włochaty Człowiek, który przynosi Słońce!” Zabawne? Zależy dla kogo. Piętnastu innym facetom, którzy właśnie mają się zmierzyć z reprezentacją Nowej Zelandii w rugby, raczej nie jest do śmiechu. Już za chwileczkę, już za momencik, przetoczą się po nich jakieś dwie tony żylastej człowieczyny z kością. A to, jak się łatwo domyślić, niekoniecznie należy do rzeczy przyjemnych. * * * Mój osobisty Włochaty Człowiek nazywa się Tana Umaga. W zasadzie nie wiem, kiedy pierwszy raz widziałem go w akcji. Musiało to być gdzieś na przełomie lat 90tych i 00wych, gdy Jonathan Falefasa, czyli Tana, albo po prostu T, na trwałe zadomowił […]

Czytaj więcej ›

z-m-p: Związki błogosławione

20 lutego 2011 10:2111 komentarzy
z-m-p: Związki błogosławione

     Gwoli wyjaśnienia ewentualnych nieporozumień, autor pragnie zaznaczyć, iż – choć sam jest człowiekiem małej wiary – pisząc ten tekst absolutnie nie miał na celu obrazy niczyich uczuć religijnych, ani jakichkolwiek innych.   1.Ubodzy w duchu        W drugiej połowie lat 90-tych pomarańczową piłkę klepał po asfalcie każdy. Transmisje w publicznej telewizji w połączeniu z podbijającym głośniki zaoceanicznym hip hopem wykreowały modę na NBA. Każdy chciał być Jordanem, Barkleyem, Rodmanem, O’Nealem, kim tam jeszcze. Wkrótce potem reprezentanci Polski zaliczyli niezły występ na Mistrzostwach Europy i do grona podwórkowych bohaterów dołączyli Wójcik, Zieliński i reszta. Wrocławski Śląsk rozbijał się po Eurolidze, rozgrywki o krajowe laury elektryzowały tłumy. Dodajmy dla porządku, że futbol – bezsprzecznie najpopularniejsza dyscyplina sportu w RP – kojarzył się podówczas z jednej strony z nigdy nie trzeźwiejącymi […]

Czytaj więcej ›