20 września 2011 10:42
Jack Canfield, Steve Zikman „Balsam dla duszy podróżnika” tyt. oryg.: „Chicken Soup for the Traveler’s Soul” tłum.: Ewelina Jagła, Paweł Korombel Rebis, Poznań 2011 „Balsam dla duszy podróżnika” nie jest typowym przewodnikiem turystycznym. Kto ją kupił z myślą, że znajdzie tu wskazówki z najciekawszych miast świata ten się pomyli. Nie znaczy to, że wnikliwy czytelnik z duszą podróżnika nie znajdzie w książce ciekawych inspiracji do podróży. Książka stanowi zbiór opowiadań ludzi, którzy połknęli bakcyla podróżnika. Autorzy opowiadań dzielą się swoimi przemyśleniami z wyjątkowych, ich zdaniem, miejsc, kłopotami w podróży, opisem napotkanych ludzi, zawartymi przyjaźniami, są też informacje na temat środków transportu, obyczajów ludzi w najbardziej oddalonych krajach, kłopotów z wyżywieniem i egzotycznej kuchni, przebytymi chorobami. Balsamem dla duszy podróżnika będą więc indywidualne przygody pojedynczych osób i ich […]
Czytaj więcej ›
11 maja 2011 14:11
W wiadomych latach następował upadek NRD, runął mur berliński, ale żołnierze radzieccy jeszcze stacjonowali na terenie NRD. Powoli zbierali się do domu, a tak im dobrze było… Czasem trzeba było spakować spory majątek i jak go pomieścić w samochodzie. Dla bezpieczeństwa wracano w 3-4 samochody po dwie osoby w każdym. Byle jak najszybciej przejechać granicę niemiecko-polską. W Polsce było już zdecydowanie lepiej. Bezpieczniej. Prawie jak w domu. I jak mawiają niektórzy „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”. Tak więc kolejna grupa cywilów opuszczała garnizon radziecki. Samochody zapakowane po brzegi z pakunkami na dachu i w drogę. Pilnie wezwano mnie w nocy na przesłuchanie świadków i zmuszona byłam pojechać do Inowrocławia. Radiowóz zjawił się pod moją klatką schodową, a ja cała zwarta i gotowa wsiadłam do niego, nie znając orientacyjnej nawet godziny […]
Czytaj więcej ›
16 kwietnia 2011 16:58
Sobota, 6 rano. Telefon namolnie dzwoni, a ja już z góry przewiduję, że znowu wzywają mnie na tłumaczenie. Jak zwykle w trybie pilnym. Dyżurny oficer pyta czy można na mnie liczyć, ale godzina tłumaczenia nie jest jeszcze ustalona. Mam być w pogotowiu. No, dobrze. Siedzę w domu, nie wychodzę nawet po zakupy, bo mogą w każdej chwili zadzwonić. Czekam, wreszcie ok. 16 dzwonię na komisariat i pytam co z tym tłumaczeniem, zapomniano o mnie? – Nie, może pani spokojnie spać, tłumaczenie będzie od rana w niedzielę. Cała sobota czekania, a tu perspektywa niedzielnej pracy. No trudno. Jedyna pociecha – za tryb awaryjny płacą podwójnie. Przynajmniej na tym wygrywam. Niedziela. Jest godzina 10 rano, podjeżdża radiowóz, ja pakuje się i o dziwo jedziemy na komendę wojewódzką, bardzo blisko mojego […]
Czytaj więcej ›