Andrzej Janiak: Polowanie na Jahodę
Wiktor Suworow
„Żmijojad”
tyt. oryg.: Zmiejejed
przeł.: Anna Pawlowska
Rebis, Poznań 2011
Piszący po rosyjsku, Ukrainiec Wiktor Suworow (wł. Nazwisko: Władymir B. Rezun) jest od dobrych kilkunastu lat świetnie znany polskim czytelnikom.
Takie książki jak Akwarium, Żołnierze wolności czy Lodołamacz są lekturą prawie kultową. Popularność Akwarium, zapewne, utrwalił jeszcze film, u nas, zdaje się, nieznany. Jednak „filmowa” scena spalenia, w eleganckim krematorium, żywego człowieka, nawiązująca do archetypu palenia na stosie, stała się metaforycznym obrazem KGB.
Od Kontroli, wydanej przez Rebis, podobnie jak większość książek Suworowa, mamy do czynienia z innym autorem; już nie reportażystą czy para historykiem sowieckich służb siłowych, ale z prozaikiem uprawiającym literaturę piękną, fikcję literacką. „Żmijojad”, stanowiący trzecią część trylogii czy może tetralogii, cofa nas w czasy początków stalinowskiego terroru; procesy Zinowiewa i Kamienskowo, panowanie Jahody w OGPU – „tajnej” policji kontynuującej tradycje CzeKa. Kim był Gienrich (Henryk) Grigorjewicz Jahoda vel Jagoda (1894-1938)? Prawdopodobnie polskim lub ukraińskim Żydem, względnie zruszczonym Polakiem, który po następcy „krwawego Feliksa” Mienżyńskim (Mężyńskim) objął kierownictwo wszechwładnej sowieckiej instytucji terroru.
Z oficjalnej biografii Jahody wynika, że pracował w firmie ojca znanego bolszewika Swierdłowa, a później w jakiejś aptece. Do partii bolszewickiej przystąpił w 1917 r. za protekcją Swierdłowa. Podczas walk o Carycyn zetknął się ze Stalinem i odtąd był z nim związany, gdyż wujkowi Joe, udało się wcisnąć Jahodę do GPU na zastępcę Mienżynskiego, po śmierci którego został szefem tej bandy morderców. Jahoda był pierwszym szefem tajnej policji, który rozpoczął listę wszechwładnych czekistów zamordowanych na rozkaz Stalina i Chruszczowa (Jahoda, Jeżow, Beria).
Żmijojad przedstawia dzieje zręcznej intrygi uknutej przez Mołotowa i Stalina, a mającej na celu „wyeliminowanie” Jahody. Jednym z pionków w tej intrydze jest młodziutka „uciekinierka z kołchozu, córka komandarma Nastia Strzelecka. Dużą rolę odgrywa też tytułowy „Żmijojad” – czekista z Lefortowa najgorszego więzienia stalinowskiego. Właściwie spec od zabijania przeciwników politycznych bolszewickiego reżimu.
Żmijojad jest powieścią akcji, więc sytuacja zmienia się błyskawicznie. Wynajęty przez Jahodę Żmijojad w efekcie staje przeciwko swemu mocodawcy. Nie wypada tu streszczać wszelkich zmian akcji i fabuły, bo to pozbawiłoby Czytelników przyjemności lektury. Wystarczy powiedzieć, że na wartkiej akcji i błyskawicznie następujących po sobie wydarzeniach, nie kończą się zalety powieści.
Suworow jest zbyt dobrym prozaikiem, aby wiedzieć, że powieść skoncentrowana wyłącznie na akcji to zbyt mało, żeby stworzyć interesującą całość. Akcja jest dobra, ba nawet nieodzowna w filmie, ale powieść „dopomina się” też o inne zalety. Niewątpliwie należy do nich groteskowe widzenie czekistowsko-stalinowskiego świata. Nie trzeba chyba przypominać, że w wielu utworach poważnej prozy, niekiedy nawet tych nagradzanych, dominuje groteska. Jest ona również w powieści Suworowa. Czasem jako kontrapunkt akcji. Mamy z nim do czynienia już w prologu, zawierającym opis przyjęcia młodego czekisty do „pracy”. Dalej jest jeszcze bardziej „Straszno i śmieszno”. A już obszerny wątek z młodocianą wielbicielką tańca, która przy pomocy ciężarka i szpadryny rozłożyła bandę wiejskich gwałcicieli (i morderców), wspomaganą przez nierozgarniętego milicjora, należy do fragmentów wywołujących u czytelnika sympatię do bohaterki oraz niekontrolowany śmiech.
Niekiedy autor wyraźnie szarżuje. Jest to jednak uzasadnione względami…. Historycznymi. W powieści prawie ciągle wspomina się o nijakim Dupalinie, prawej ręce Stalina. To nawet może razić, lecz jeśli pamiętamy, że Wiaczesława Mołotowa (wł. Skriabina) nazywano „Żelazną dupą: bądź „Żelaznym tyłkiem” ze względu na jego zamiłowanie do pracy urzędniczej, sprawa staje się jasna. Użycie wulgaryzmu ma tu swoje uzasadnienie. Ale też powstaje kontrapunkt: „Żelazny Gienrich” (Jahoda) i „Żelazny tyłek” (Mołotowa). Jahoda w tej powieści, w przeciwieństwie do wielu relacji z „epoki” nie występuje jako sadysta, ponury gwałciciel czy były aptekarz uwielbiający podawanie trucizn, lecz jako malwersant kradnący „państwowe” złoto.
Naturalnie, historia o tej roli Jahody kompletnie milczy. To fikcja literacka. Dlaczego więc Stalin i jego „prawa ręka” Mołotow zasadzili się na Gienricha Grigirjewicza i postanowili go sprzątnąć?
Możliwe są tu dwie konkurencyjne hipotezy. Z pewnością nie chodzi pozyskanie skarbu czy pieniędzy. Wiadomo, że w sejfie otworzonym po śmierci Józefa Wisarionowicza znaleziono całą jego pensję z kilkudziesięciu lat oraz liczne precjoza, które otrzymywał w darze. Wiaczesław Michajłowicz Skriabin (zm. 1986), późniejszy emeryt „rangi związkowej” też do chciwców nie należał.
Pierwszą hipotezą byłaby zazdrość. Jeśli wierzymy divie Wierze Aleksandrownej Dawydowej. Stalin na zabój kochał się w niej (s.89). a Jahoda ją parokrotnie gwałcił. (Leonard Gendlin: Wiera Dawydowa. Kochanka Stalina.). Co prawda, jeśli Gendlin miał dobre informacje, Stalin nazywał później artystkę Teatru Wielkiego „prostytutką polityczną” i dekuszował z innymi młodszymi, więc motyw zazdrości o kobietę należy wykluczyć.
Drugą hipotezę stanowi specyficzny status Jahody. Jego poprzednik zmarł śmiercią naturalną, na atak serca. „Żelazny Gienrich” – najwierniejszy wykonawca rozkazów Stalina, zawisł na szubienicy. O co go oskarżono? O nadużycie władzy. I tu ujawnia się cały przewrotny charakter Stalina. Jego konikiem była kontrola (pozornie) wszechwładnych wykonawców własnego terroru. Tylko z Berią nie zdążył. Zresztą, kto wie, może to waleczny Mingrel, w sprytny sposób wykończył wujka Joe (Abdurachman Awtorchanow: Zagadka śmierci Stalina. Spisek Berii.). Nie uprzedzajmy jednak faktów. Żmijojad” kończy się happy-endem i rozmową „towarzyszki Strzeleckiej” z następcą Jahody – Jeżowem (1895-1949). A w „Epilogu” mamy niejako odwróconą scenę z „Akwarium”: katowany przed pochowaniem żywcem „Żmijojad” – Szyrmanow, leżąc w kremlowskim szpitalu rozmawia ze swoim szefem Chołowanowem i wypowiada m.in. taką kwestię: „Do NKWD przyszedł towarzysz Jeżow. Myślę, że jeszcze pokaże, na co go stać. Tylko z najwyższej czekistowskiej kadry wystrzela trzydziestu albo czterdziestu. Gdzie mi tam do niego? (s. 243).
Dalej w „Posłowiu” mamy reportersko-historyczną wyliczankę komisarzy NKWD oraz następców Jahody. Aż do Berii i Goglidzego rozstrzelonych 23 grudnia 1953 r. (s. 250). Zgodnie z historią na tym wewnętrzna machina terroru, zacięła się. Suworow jednak, będąc rasowym pisarzem, puszcza do Czytelnika oko. „Szyrmanow, zastępca Chołowanowa do spraw szemranych” i wróg NKWD, może z każdym czekistą „Policzyć się osobiście bez udziału sądu i śledczych” (s. 251). Niżej pod tymi słowami widnieje data: 13 wrzesień 2010 r. wypada więc, pogratulować poznańskiej Oficynie tempa udostępniania książki polskiemu czytelnikowi, a tłumaczce podziękować za sprawny przekład.
Andrzej Janiak