Andrzej Tchórzewski tłumaczy Lorcę: Son kubańskich Murzynów.
Federico Garcia Lorca (1898 – 1936)
Son kubańskich Murzynów
Gdy nastanie pełnia księżyca pojadę do Santiago de Cuba,
pojadę do Santiago
w karocy z czarnej wody.
Pojadę do Santiago.
Zaśpiewają wierzchołki palm.
Pojadę do Santiago.
Tam, gdzie palma chce być bocianem,
pojadę do Santiago.
A gdy platan ma zostać meduzą,
pojadę do Santiago.
Pojadę do Santiago,
tam, gdzie jasna głowa suchźródła.
Razem z różą Romea i Julii
pojadę do Santiago.
Tam, gdzie morze dolarów i srebra.
Pojadę do Santiago.
Ach, Kubo! O, rymie suchych nasion!
Pojadę do Santiago.
Ach, talio gorąca i ty, kropla drewna!
Pojadę do Santiago.
Harfa zaprzężonych koni. Kajman. Kwiat tytonie.
Pojadę do Santiago.
Zawsze twierdziłem, że właśnie pojadę do Santiago
w karocy z czarnej wody.
Pojadę do Santiago.
Wietrzyk i wóda tam krążą,
pojadę do Santiago.
Mój chorał i paciorki we mgle,
pojadę do Santiago.
Morze gasnące na piaskach,
pojadę do Santiago.
Białe ciepło, zmartwiały owoc,
pojadę do Santiago.
Ach, wołowa świeżości trzciny!
O, Kubo! O, kręgu westchnienia i forsy!
Pojadę do Santiago.
tłum. Andrzej Tchórzewski
Cuando llegue la luna llena
iré a Santiago de Cuba,
iré a Santiago,
en un coche de agua negra.
Iré a Santiago.
Cantarán los techos de palmera.
Iré a Santiago.
Cuando la palma quiere ser cigüeña,
iré a Santiago.
Y cuando quiere ser medusa el plátano,
Iré a Santiago
con la rubia cabeza de Fonseca.
Iré a Santiago.
Y con la rosa de Romeo y Julieta
iré a Santiago.
Mar de papel y plata de monedas
Iré a Santiago.
Oh Cuba! ¡Oh ritmo de semillas secas!
Iré a Santiago.
Oh cintura caliente y gota de madera!
Iré a Santiago.
Arpa de troncos vivos, caimán, flor de tabaco!
Iré a Santiago.
Siempre dije que yo iría a Santiago
en un coche de agua negra.
Iré a Santiago.
Brisa y alcohol en las ruedas,
iré a Santiago.
Mi coral en la tiniebla,
iré a Santiago.
El mar ahogado en la arena,
iré a Santiago,
calor blanco, fruta muerta,
iré a Santiago.
Oh bovino frescor de cañavera!
Oh Cuba! Oh curva de suspiro y barro!
Iré a Santiago.
Zaprezentowaliśmy Państwu wiersz Federico Garcii Lorci w tłumaczeniu Andrzeja Tchórzewskiego będący jednym z dwóch wierszy Poety w tłumaczeniu Andrzeja Tchórzewskiego, które publikujemy. Z tego co wiemy jest to pierwsze polskie tłumaczenie tych utworów. Dwóch wierszy jakże różnych, jakże różne emocje niosących.
Próbowaliśmy namówić Andrzeja na krótki tekst o motywach jego translatorskiego wyboru, o jego inspiracji, translatorskiej przygodzie z tymi wierszami. Andrzej zasłaniając się skromnie służebną jedynie /w pojęciu Andrzeja/ rolą translatorskiego rzemieślnika pozostawił przekład bezpośredniej relacji między Czytelnikiem a Poetą.
Postanowiliśmy więc spróbować zainspirować się sami i oddaliśmy wiersze w ręce naszej niezrównanej ilustratorki Katarzyny Rymarz, która delikatną kreską znakomicie wpisała się w przekaz obu utworów, otwierając nas na nie jeszcze mocniej.
Wszystkim miłośnikom poezji życzymy niezwykłych wrażeń.
Redakcja
—————————————————–
Gdyby ktoś chciał posłuchać wersji muzycznej wyżej zaprezentowanego wiersza Federico Garcii Lorci polecamy link.
przekład: Andrzej Tchórzewski
ilustracje: Katarzyna Rymarz
Wszelkie prawa zastrzeżone.
16:54
Łaaadne.
18:24
Obejrzałam, poczytałam, posłuchałam. Lato przyszło 🙂
11:59
Ten „Ananas” jest fantastyczny! A może to palma? Co nie zmienia faktu, że ilustracja wiersza znakomita!