Maciej Piątek: JUKEJ Wonderland

19 marca 2011 18:075 komentarzy

Od autora:
Ten inscenizowany wywiad internetowy w swoim założeniu miał zawierać krótkie mini opinie pięciu „stargetowanych” osobników, ale dwóch nie dojechało z powodu braku środków transportu oraz czasu. Tekst nie jest sponsorowany przez żadnego dostawcę szerokopasmowego Internetu:). Wszelkie wypowiedzi „zaproszonych gości” są wyłącznie ich własnymi opiniami i odczuciami.

 

Wonderland /by Ola Giżewska/

JUKEJ Wonderland

 ,,Polacy w UK, to nie tylko taśma w fabryce”, ,,Polak, to brzmi dumnie”. Mantra tej treści pojawia się często w ustach „wyjechanych emigrantów”. Bardzo rzadko jednak słowa te przekuwane są na czyny, na jakiekolwiek działania. Jaki jest więc portret polskiego emigranta w Wielkiej Brytanii? Jak w praktyce wygląda ta ,,polskość” Polaków, czy są patriotami, czy ćwierć patriotami? Jak zdefiniować współczesny ,,patriotyzm wyjechany”? Zgłosić się na ochotnika do Afganistanu, czy może tworzyć,  kreować i wyrażać siebie poprzez sztukę, kulturę?

Nowa Emigracja na Wyspach, jak ją nazywam, to pełne spektrum osobowości, od stachanowców wyrabiających dzienne normy do stachanowców z „odpryskiem twórczym” – ludzi chcących tchnąć ducha artu we własne emigranckie życie, tym samym stających się świadomymi lub nieco mniej świadomymi nieformalnymi ambasadorami Polski w UK. Tysiąc takich osób, tak sądzę, robi więcej dobrego na rzecz zmiany wizerunku Polski (w tym przypadku w UK) aniżeli milionowe kampanie piarowe na CNN i, czy w innych mediach. Najlepszą metodą na sprawdzenie prawdziwości tej tezy byłoby prawdopodobnie badanie grupy docelowej tubylców i zapytanie ich o opinie „na temat”. Własne doświadczenie emigranckie i kontakty z miejscowymi, nie nastrajają jednak pozytywnie – jeśli weźmiemy pod uwagę tutejszą wiedzę na temat Polski i powielane stereotypy (nie bez winy jest tu niestety mikry zasób wiedzy ogólnej tubylców). Na tym właśnie froncie, walczą każdego dnia armie polskich ambasadorów, idących do pracy i nabuzowanych energią (lub niekoniecznie energią). Każda rozmowa z Anglikami podczas przerwy w pracy, przełamuje stereotypy lub je wzmacnia. Czasami wynikiem takiej rozmowy jest ponowne umiejscowienie Polski na mapie Europy na wschód od Odry, bo nie dla wszystkich jest to takie oczywiste.

Orc Leader /by Filip Żywica/

Oto sylwetki kilku przedstawicieli Nowej Emigracji w Wielkiej Brytanii, przebadane celem uchwycenia ich obecnego stanu umysłu i przedstawienia kilku krótkich spostrzeżeń na rzeczy seriozne.

Zadałem moim rozmówcom serię pytań na tematy zasadnicze, a nawet bardzo poważne (prawie fundamentalne). Te mini ankietki przesłałem mailem kilku „stargetowanym” osobom (ekskluzywnie i wyłącznie dla Netkultury.pl). Śledzilem ich losy w sieci (co jest nielegalne), z niektórymi miałem nawet sposobność się zaprzyjaźnić.

Filip Żywica /by Filip Żywica/

Pochodzącego ze Zgorzelca Filipa Żywicę (32), Londyn, poznałem jeszcze w Polsce, razem studiowaliśmy na jednym z najbardziej popularnych kierunków swego czasu, kierunku który zapewniał ci pewne miejsce w kolejce w pośredniaku – na politologii. Niewątpliwym pozytywem tego kierunku studiów jest szerokie spektrum studiowanych przedmiotów, co pozwoliło nam „otworzyć się” na wyjazd zagraniczny. Planowaliśmy  podróż do Irlandii, ale – na szczęście lub nie – trafiliśmy do UK, każdy z nas w zupełnie innych okolicznościach. Filip zarabia na życie jako grafik komputerowy w jednym z londyńskich sklepów internetowych. [http://zywicafilip.darkfolio.com/ ]

Dorota Kordecka prywatnie /fot. Karol Wyszyński/

Przepytałem też Dorotę Kordecką (32), matkującą dwójce dzieciaków, udzielająca się w Bradford jako wolontariusz, niezwykle pochłoniętą pracą nad projektami społecznościowymi takimi jak stowarzyszenie „Herbatka u Marioli” [1], projekt „Smile Style Polish Cinema” [2] oraz Sharing Voices. [3] Od stycznia 2010 wraz ze swoim partnerem organizuje imprezy artystyczne MINT TUNA SETA&LEMONA GALLERA. [4] Projekt obecnie przyczynił się do powstania stowarzyszenia MONO [5] z siedzibą w Art&Resource Centre Bradford [6] i zrzesza ponad 20 artystów rożnych dyscyplin.

Bez tytułu /by Ola Giżewska/

Trzecią „przesłuchaną” przeze mnie osobą jest Ola Giżewska (21), Leeds, miejsce pochodzenia – Hajnówka. W UK od 4 lat,  przyznaje powodem przyjazdu tutaj była rodzinna emigracja. Studentka Contemporary Art Practice na Leeds Metropolitan. [ http://www.flickr.com/photos/ollkie/ ]
MP: Jak i dlaczego zdecydowaliście się zaangażować w szeroko rozumiane działania artystyczne, kulturalne w UK, czy zajmowaliście się tym wcześniej w Polsce?

FŻ:
Rysowałem od kiedy pamiętam i zawsze byłem bardziej zainteresowany sztuką. Niestety, jestem leniem – teraz trochę mniejszym niż kiedyś – i z reguły zwykłem iść po najmniejszej lini oporu. Kiedy przyszła kolej na wybór szkoły średniej, a dodać trzeba, że w moim rodzinnym Zgorzelcu nie istniała żadna szkoła artystyczna i musiałbym się wynieść z domu, by zamieszkać w Jeleniej Górze – wybrałem technikum. Tak, jak prawie wszyscy moi znajomi. Ciagle rysowałem po marginesach…, Myślę, że mój przyjazd do UK, był próbą ucieczki od monotonnej szarości życia, od codziennej rutyny.

OG: W moim wypadku cała zabawa w sztukę zaczęła się właśnie w Anglii, można powiedzieć, że dzięki tęsknocie za Polską, nostalgii i z powodu deficytu osób, z którymi mogłabym podzielić się swoimi przemyśleniami. To właśnie skłoniło mnie do wyrażania uczuć w inny sposób, np. poprzez rysunek czy też fotografię.

DK: Praca wśród ludzi, dla ludzi, tworzenie stowarzyszeń oraz ogranizacja imprez i ich promocja były moimi pierwszymi i najważniejszymi zadaniami. Część spraw zamykała się w moim „planie pracy” lecz kilka z projektów wykraczało poza ten plan. Przykładem jest jedna z imprez muzycznych, którą organizowałam jeszcze w Polsce pod hasłem „Pomarańczowej rewolucji”, jako symboliczny akt poparcia dla ówczesnych wydarzeń na Ukrainie. Od tamtego czasu towarzyszy mi ten duch wspolnoty, od tego jestem uzależniona.

Night stroll with a skipping rope /by Filip Zywica/

MP: Nawiązując do wcześniejszego pytania, czy zgodzicie się ze stwierdzeniem, że bardzo wielu Polaków w UK traktuje swoje artystyczne próby jako lekarstwo na nudę?
FŻ: Nie do końca. Wydaje mi się, że to dotyczy ludzi o specyficznych cechach charakteru. Artystycznie usposobionych. Ja zdążyłem polubić życie w UK i „szarość” aż tak nie daje mi się we znaki. Mam nadzieję, że dojdę do momentu, w którym moja „twórczość” będzie moją „codziennością”, „chlebem powszednim” i sposobem zarabiania na niego. Jest świetną sprawą mieć takie „hobby”, które pomaga odreagować od uprzykrzonej pracy. Jeszcze lepiej, jeśli jesteś w stanie realizować się zawodowo robiąc to, co lubisz (oczywiście w myśl zasady: „nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe” /śmiech/.

OG: Dla mnie samej czas tworzenia jest chwilową ucieczką od szarości dnia codziennego, tak, że zgadzam się z tym w pełni.

DK: Ja kocham wszystkie barwy mojego życia, nawet te szare. Po kilku dniach intensywności ta szarość pozwala mi odpocząć i zebrać siły.
Czasami zdarzają się przykre zakłócenia aktywności. Jeśli działa się w wolontariacie, bezinteresownie poświęca swój wolny czas, ta motywacja i czyste intencje pozostałych są również bardzo ważne. Naiwność czasami boli, a wtedy twórczość i wewnętrzna zabawa w kreatywność uśmierza ten ból. W każdym razie – z szarości dnia codziennego czerpię poczucie bezpieczeństwa, a dni twórcze konsumują to dobre i to złe…

MP: Jak myślicie czy gdybyście pozostali w Polsce również byście tworzyli, organizowali, rozwijali się, jeżeli pozwolicie na taką spekulację?

FŻ: Muszę przyznać, że dopiero po przyjeździe do Londynu „odhibernowalem” swoje dawne przyzwyczajenia do rysowania, i myśli o tym, że móglbym z mojego zamiłowania ukuć jakąś ścieżkę kariery. Podczas studiów we Wrocławiu zbytnio byłem zainteresowany studiowaniem (nie mylić z nauką) i, szczerze mówiąc, zmarnowałem mnóstwo czasu…
Przebywając w Polsce, nigdy nie mialem możliwości kontaktu z ludźmi sztuki i pozostawałem nieświadomy tego, jak wiele się dzieje, przynajmniej w dziedzinach, która mnie najbardziej interesują, czyli w concept art i ilustracji. A dzieje się wiele i naprawdę mamy się czym pochwalić.

OG: Nie jestem w stanie przewidzieć, co by było gdybym jednak została w Polsce, ale myślę, że cała ta twórczość gdzieś głęboko we mnie siedziała i na pewno prędzej czy później dałaby o sobie znać.

DK: Dużo zależy od kolorytu ludzi, którzy cię otaczaja i w tym zakresie ludzie Bradford dokonali dzieła geniuszu, jeśli chodzi o wpływ na moją osobę. Myślę, że pozostając w Polsce, byłam bardzo blisko tego, co robię teraz.

MP: Czy zgodzicie się ze stwierdzeniem, że szeroko rozumiana ,,otwartość na odmienność” w UK sprzyja ludziom podejmującym własne poszukiwania twórcze?

FŻ: Wydaje mi się, że tak.  Nie jestem na 100% pewien, ale sądzę, że jest tutaj więcej różnego rodzaju grup, organizacji. Można łatwiej złapać kontakt z ludźmi, którzy „są w temacie”, a również – pozwolić sobie na kupienie odpowiedniego sprzętu.
Inną rzeczą jest, że żeby tutaj zaistnieć gdziekolwiek, trzeba być naprawdę nieprzeciętnym, gotowym na poświęcenia i ciężką pracę oraz umiejętnie wykorzystywać internet. Posiadając te cechy i odpowiednie narzędzia pewnie można poradzić sobie z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej.

OG: Zgadzam się, myślę, że „otwartość na odmienność” sprzyja poszukiwaniom własnej drogi. /śmiech/

DK: Otwartość na odmienność, polega na dostrzeganiu przede wszystkim własnej odmienności i to jest w tym zjawisku najpiękniejsze. Żyjąc w Polsce przez długi okres czasu istnieje duża szansa, iż odmienność naszej kultury może ci umknąć. Tu jest ona czasem oczywista od pierwszego momentu. Identyfikując się ze „swoim”, łatwiej ci jest rozumieć i eksplorować „inne”. To jedno ze zjawisk, które bardzo pobudza.

Dorota Kordecka służbowo /fot. Karol Wyszyński/

MP: Jak postrzegacie siebie w kontekście ,,wielkich sporów o patriotyzm”, które mają miejsce w  Polsce? Co waszym zdaniem decyduje o tym, że się jest dobrym patriotą, ćwierć-patriotą lub zdrajcą?
FZ: Nigdy się tymi „sporami” nie zajmowałem ani nie zastanawiałem się specjalnie nad swoim patriotyzmem. Nie mam pojęcia, co czyni człowieka dobrym patriotą, wolę raczej starać się być dobrym człowiekiem wychwalającym wyższość polskich wędlin nad innymi. /śmiech/

OG: Kocham swój ojczysty kraj i dlatego też czuję się patriotką. Czy mam ochotę spierać się o to z innymi? Nie bardzo. Moim zdaniem każdy ma prawo powiedzieć, jakim, i czy w ogóle, patriotą się czuje. Historia nie nauczyła nas widocznie niczego, skoro  przychodzi nam się o to spierać.

DK: Fakt że mieszkam w Anglii nie zmienił mojego stosunku do Polski. Pragmatyczną wizję bycia patriotą, zaczęłam realizować jeszcze w Polsce działając w strukturach młodzieżówki Platformy Obywatelskiej. Od tamtej pory bieżące problemy polityczne Polski to coś, co muszę zjeść albo na śniadanie, albo na obiad albo na kolację, a czasami nawet na wszystkie te posiłki razem wzięte. /śmiech/ Czuję się blisko związana z Polską, choć czasem jej nie rozumiem. Poza granicami kraju ukojenie przynosi mi fakt tworzenia się coraz silniejszej społeczności polskiej w Bradford, co wcale nie oznacza że nie delektuję się pobytem w Anglii oraz wyśmienitym towarzystwem Anglików…

Ola Giżewska /fot. Agata Jaruga/

MP: Czy planujecie powrót do Polski?

FŻ: Kiedyś raczej tak, ale prawdopodobnie nie w najbliższym dziesięcioleciu.

OG: Wiem, że los bywa przewrotny, dlatego też nie chcę planować niczego do przodu. Na pytanie, czy wracam do Polski, będę mogła odpowiedzieć dopiero po zakupie biletu, tylko wtedy będę tego na 100 procent pewna.

DK: Tak. Świadomość takiej  ewentualności jest lekiem na tęsknotę (możliwość potencjalnej  ucieczki w razie gdy sytuacja mnie przerośnie), często o tym myślę… Co się stanie – nie wiem…

MP: Dzięki za pomoc w pracy nad tekstem i powodzenia.

 

 

 

     W ostatnim czasie miałem sposobność poznać wielu polskich  imigrantów, którzy parają się podobną działalnością jak Filip, Ola czy Dorota. Ludzie ci działają na wielu frontach, jedni skupiają swoje wysiłki na promocji Artu wśród polskich emigrantów, inni zaś starają się „wmieszać” w lokalne inicjatywy kulturalne. W obu tych przypadkach wysiłki te trzeba doceniać jednakowo. Artystyczna interakcja, wychodzenie poza okupowane do tej pory bastiony (przede wszystkim praca), otwiera nieznane dotąd możliwości. Z cichą nadzieją można chyba więc patrzeć na przyszłość polskiej społeczności na Wyspach, społeczności zmieniającej skostniałe stereotypy na temat Polski i Polaków.

 Maciej Piątek

profil Macieja Piątka na vimeo.com

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
[1] ,,Herbatka u Marioli” – grupa działająca na terenie Bradford i okolic mająca na celu integrować w lokalne środowisko pomimo występujących w nim różnic kulturowych.  Wolontariusze pomagają również ludziom wykluczonym i samotnym.

[2] ,,Smile Style Polish Cinema” – cotygodniowa sesja filmowa w polskim klubie w Bradford. Mini-kino prezentuje całą gamę kultowych polskich komedii, okraszonych angielskimi napisami.

[3] ,,Sharing Voices” – organizacja skupiająca ludzi pomagających mniejszości afro-amerykańskiej Bradford. Pomocą objęte zostają również osoby (z różnych względów) wykluczone z aktywności społecznej. Wolontariusze pomagają im, poprzez szeroko zakrojone warsztaty twórcze. [ http://www.sharingvoices.org.uk/ ]

[4] „Mint Tuna Seta & Lemona Gallera”–  periodyczna impreza kulturalna łącząca w sobie sztukę i muzykę. Imprezy goszczą w murach Teatru w Bradford. W ramach sesji można obejrzeć wystawy fotografii, live artu, wizualizacji, street artu i pokazów filmów. [ http://www.monoart.org.uk/ ]

Tags:

5 komentarzy

  • Bardzo przyjemny artykuł, tylko działać i rozwijać się!!!

  • Sprawdzcie to – Adam Palma http://www.adampalma.net jeden z najlepszych gitarzystow w Polsce a teraz UK, gra i koncertuje z najlepszymi gitarzystami na swiecie na najlepszych festivalach w UK. Mamy w UK sporo utalentowanych artystow z PL

    • Szanowny Ktosiu!

      Z zasady nie zamieszczamy komentarzy reklamowych. Nawet, jeśli reklamują tak świetnych artystów, jak pan Adam:) Następnym razem będziemy – rzecz jasna – jak najbardziej wdzięczni za każde ciekawe informacje, ale prosilibyśmy o nadsyłanie ich na redakcyjną pocztę. Komentarze tego typu będziemy usuwać.

      Liczę na zrozumienie, z góry dziękuję i pozdrawiam!

      pees.
      A o panu Adamie być może już niedługo szerzej napiszemy. Pewnie nie tylko o nim zresztą, bo zdanie 'Mamy w UK sporo utalentowanych artystow z PL’ jak najbardziej opiera się na prawdzie:)

Zostaw odpowiedź