Hulali po polu i pili kakao czyli Netkultury nr szósty!
„Dzień był letni i świąteczny. Wszystko na świecie jaśniało, kwitło, pachniało, śpiewało. Ciepło i radość lały się z błękitnego nieba i złotego słońca; radość i upojenie tryskały znad pól porosłych zielonym zbożem; radość i złota swoboda śpiewały chórem ptaków i owadów nad równiną w gorącym powietrzu, nad niewielkimi wzgórzami, w okrywających je bukietach iglastych i liściastych drzew. Z jednej strony widnokręgu wznosiły się niewielkie wzgórza z ciemniejącymi na nich borkami i gajami; z drugiej wysoki brzeg Niemna, piaszczystą ścianą wyrastający z zieloności ziemi a koroną ciemnego boru oderznięty od błękitnego nieba, ogromnym półkolem obejmował równinę rozległą i gładką, z której gdzieniegdzie tylko wyrastały dzikie, pękate grusze, stare, krzywe wierzby i samotne, słupiaste topole. Dnia tego w słońcu ta piaszczysta ściana miała pozór półobręczy złotej, przepasanej jak purpurową wstęgą tkwiącą w niej warstwą czerwonego marglu.(1)”
Ach, lato! Wzorem Orzeszkowej zagłębiłam się w zielone ostępy traw dochodzące do niebieskiej wstęgi rzeki. Lico me, alabastrowe zwykle, zaczęło gorzeć od czerwcowego słońca, a smukła kibić falowała letnim uniesieniem. Niepomna skwaru od którego osłaniała mnie tylko wątła woalka chińskiej parasolki i słomkowy kapelusz, ruszyłam biegiem w falujący łąki ocean, a ma flanelowa koszulka rozchylała się wdzięcznie na wietrze. Jagody zarumienił mi nagły przypływ uczuć, bo wiedziało serce me nieomylnie, że coś się dokonało, coś co dokonać się miało szczęsnym zrządzeniem losu, ta chwila jedyna po której nic już nie będzie takim samym. Strachu jednak nie czułam ani nawet zalęknienia najmniejszego bo wiedziałam, że On już czeka na mnie. Gdzieżeś ty mój najmilejszy!? A On był, czekał i jest. Cudowny, wspaniały, najpiękniejszy na świecie…
„NETKULTURY” NUMER SZÓSTY!
A w nim kolejna porcja recenzji filmowych i książkowych. Bogactwo doniesień multimedialnych – relacje z wernisażu Magdaleny Skiby, spotkanie z czeskim skandalistą Davidem Cernym, relacja ze spotkania Wiesława Karasińskiego z czytelnikami oraz Jarek Kolasiński w szponach fotografów. Ale to nie koniec, Maciej Piątek przybliża nam sylwetkę i muzykę Johna Dorra, a debiutujący w Netkulturze Janusz St. Andrasz /witamy/ zabiera nas w podróż po Lizbonie. A tu jeszcze czeka kolejne świetne portfolio /tym razem Zbigniew Makulski/, komiks i nowa porcja ilustracji naszych rysowników.
Oprócz kontemplowania sztuk wyższych proponujemy kontemplację naszej rzeczywistości. Jola Sztejka przybliży nam nieco trudną i odpowiedzialną pracę listonosza Poczty Polskiej, Jacek Rojewski ponarzeka na ukochany Szczecin, ZMP podzieli się refleksją na temat bycia wierzącym, a Jarek Kolasiński zabierze nas do… zakładu gazowniczego. Debiutująca u nas Joanna Kołodziejska natomiast pochyli się nad bezrobociem wśród absolwentów studiów humanistycznych.
Na niwie walki o kulturę i kulturę fizyczną Weredyk Klinker silnie zareaguje na Pakt dla Kultury, Jarek Kolasiński na walkę Wrocławia o tytuł ESK, a MiKasa /debiut/ w dziale Sport oceni stan naszej męskiej siatkówki pod wodzą Anastasiego. Bastelki natomiast wykaże jak trudną dyscypliną sportową jest czytanie.
W nieformalnym dziale Historia /który pewnie trzeba będzie, mając tak dobrych Autorów, założyć/ Marek Rezler kontynuuje rozważania nad konspiratorskimi zdolnościami Wielkopolan.
Dla miłośników poezji mamy Federico Garcię Lorcę w premierowym przekładzie Andrzeja Tchórzewskiego, a Jacek Gulanowski w doskonałym eseju kontynuuje kwestię kondycji słowa drukowanego.
Na koniec Redakcja niepytana jak zwykle chętnie Państwu odpowiada.
Ach, Numerze Szósty, mój Najmilejszy, już pędzę, lecę ku Tobie!
Paaaaa!
(1) Cytat z początku tekstu to oczywiście „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej.
22:57
już sam wstęp do numeru to majstersztyk..
i do tego to cudne zdjęcie
🙂