Posty otagowane: "z-m-p"

Z-M-P: Monster Junior High

22 grudnia 2012 18:090 komentarzy
rys. Magdalena Jemielity

Czyli ropiejący wrzód na tyłku polskiego systemu edukacji. (Tekst dedykowany pamięci W. Karasińskiego. Już Winrych, gdzieś tam, na górze, wie dlaczego) # MONSTER Tomasz[i], ur. 1983, wuefista o posturze rugbisty, Trójmiasto: Czy się boję? Nie, to raczej mnie się boją (śmiech). Zdarzyło ci się użyć siły? T: (znacznie poważniej) Raz, czy dwa. Oczywiście bez większych hardkorów. Trzeba było jednego z drugim złapać za łeb i potrząchnąć, no to złapałem i potrząchnąłem. Nie wiem, skarg do tej pory nie było, procesów też nie (śmiech). Tak ogółem, to w tej mojej poprzedniej szkole była naprawdę zajebista atmosfera. Sensowna dyrektorka, sporo nauczycieli w stylu cała kariera w jednym miejscu, niektórzy już trzecie pokolenie tam obracali. No i wiesz, szkoła w małym miasteczku, mnóstwo dzieciaków z okolicznych wiosek, a to jednak inna mentalność. Tam […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: Dziwna jesienna euforia

Z-M-P: Dziwna jesienna euforia

Jesień powszechnie kojarzy się ze smutkiem. Za oknem plucha, na niebie ciężkie chmury, na chodniku obrzydliwa breja. Dzień coraz krótszy, a wspomnienia letnich szaleństw z każdą chwilą bardziej odległe. No i jeszcze ten początek listopada zatopiony w zadumie o przemijaniu i zwiastujący nieubłaganą zimę (tak rzeczywistą, jak i metaforyczną). Nic więc dziwnego, że omawianą porą roku mało kto myśli o przyjemnościach. Wręcz przeciwnie, jesienne obniżenie nastroju doczekało się nawet uznania za oficjalną jednostkę chorobową. Wielu twierdzi, że polski futbol stoi na głowie. Jeśli chodzi o zmiany kalendarzowe należałoby przyznać im rację, bowiem jesień przyniosła rodzimej kopanej gigantyczny zastrzyk optymizmu. I w sumie też nic dziwnego. Summer okazało się co prawda długie, ale na szczęście nie endless. 26go października wykpiwany, wyszydzany, do cna skompromitowany Grzegorz Lato oficjalnie opuścił stanowisko prezesa PZPN. […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: Okno szeroko zamknięte

22 sierpnia 2012 16:480 komentarzy
Z-M-P: Okno szeroko zamknięte

Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia, w klubowym futbolu wakacje to sezon ogórkowy. Owszem, gdzieś tam grają drużyny narodowe, często na poziomie Mistrzostw Świata, czy czempionatów kontynentalnych, na które z tego, czy innego klubu ubyło po paru piłkarzy. Jednakowoż większość futbolistów albo jeszcze byczy się na urlopach, albo już szlifuje formę tak, aby w decydujących momentach nie „spuchnąć” kondycyjnie, ani nie pogubić się w nakreślonej przez trenera taktyce. Sęk w tym, że do tych decydujących momentów został jeszcze szmat czasu. Owszem, w naszym kulawym piłkarsko kraju lipiec i sierpień to czas niezgrabnych podrygów w europejskich pucharach. W paru innych miejscach, gdzie gra się systemem wiosna-jesień, sezon rozkręcił się już na dobre i niedługo wejdzie w swą kulminacyjną fazę. Jednak w czołowych ligach Europy poważne rozstrzygnięcia zapadną dopiero późną wiosną. […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: Kawior z wiadra i olimpijski niepokój, czyli refleksje polondyńskie.

21 sierpnia 2012 13:127 komentarzy
Z-M-P: Kawior z wiadra i olimpijski niepokój, czyli refleksje polondyńskie.

Kawior z wiadra. Luty 1994. Trwają właśnie Igrzyska w Lillehammer. „Jeździliśmy dziś na łyżwach ponad trzy godziny, masz jeszcze siłę gapić się na to samo w telewizji?” zapytał z niedowierzaniem mój tata. „Tak” odparłem spokojnie. „Lodowisko niedługo stopnieje, a Olimpiada się skończy. Muszę się nachapać”. Następnego dnia ojciec był wielce ciekaw od kiedy to mianowicie interesuje mnie biathlon. Wyraził też wątpliwości w kwestii moich szans na uprawianie tego sportu, jako że wielogodzinne wpatrywanie się w ekran musowo popsuje mi wzrok. Zakończone właśnie Igrzyska w Londynie oglądałem w ilościach homeopatycznych. Głównie starty Polaków, acz i to bez specjalnego zaangażowania. I nie, wcale nie chodzi o to, że na letniej Olimpiadzie hokeja na lodzie, ani biathlonu nie uświadczysz. Rzecz też nie – co wydawałoby się prostym wytłumaczeniem – w mojej metryce. Owszem, […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: I po Euro.

15 lipca 2012 17:140 komentarzy
/rys. Magdalena Jemielity/

Kiedy wejdziesz, Drogi Czytelniku, w pierwszy kontakt z tym tekstem, od zakończenia Mistrzostw Europy 2012 miną już co najmniej dwa tygodnie. To chyba wystarczająco dużo, by – ochłonąwszy już nieco – wrócić myślami jeszcze raz do futbolowego festiwalu, jaki przez większą część czerwca i początek lipca rozgrywał się na polskich i ukraińskich boiskach. Działo się wiele i w większości działo się dobrze (o czym jeszcze za chwilę). Aby jednak nie przesłodzić, na początek zajmijmy się tymi, którym się Euro nie powiodło. • Gdzie te cuda, panie Smuda? Franciszek Sumda obejmował stery reprezentacji Polski przy powszechnym publicznym poklasku. Owszem, dziś znajdzie się wielu takich, którzy z ręką na sercu przysięgają, że oni od początku wiedzieli, jednak nie oszukujmy się: te niespełna trzy lata temu bardzo nieliczne głosy sprzeciwu ginęły we wszechogarniającym […]

Czytaj więcej ›

Netkultura poleca: 27396 dni, czyli niespakowany mężczyzna „nieco po pięćdziesiątce”

15 czerwca 2012 15:160 komentarzy
Netkultura poleca: 27396 dni, czyli niespakowany mężczyzna „nieco po pięćdziesiątce”

Co to znaczy „mieć wybór”? Cóż, odkąd podany przez Ewę owoc stanął kością w gardle Adamowi, dla przeciętnego śmiertelnika kwestia jest w zasadzie prosta. Być, albo nie być. Mieć, albo być. Mieć ciastko, albo zjeść ciastko. Brunetki, albo blondynki. Calvados, albo chateau de l’yaboilles. I tak dalej tym tropem. Przeciętny śmiertelnik ceni wybór dopiero wtedy, gdy go straci. Gdy ktoś każe mu się związać z jasnowłosą Zosią, nie z kruczogrzywą Agnieszką. Albo łyknąć francuskiego jabłkowego wynalazku zamiast swojskiego, siarczystego jabcoka. Kiedy jednak na miejscu przeciętnego śmiertelnika postawić poetę, sprawa zdecydowanie się komplikuje. Bowiem dla poety wybór jest podobno jak nekrolog. Wybrano jego – w domyśle – najlepsze wiersze. Zebrano w jedną całość. A skoro wybrane /w domyśle najlepsze/ już napisał, to chyba zostaje mu tylko wyściskać przyjaciół, przebaczyć wrogom (albo […]

Czytaj więcej ›

(5) Euro tuż tusz… – Z-M-P: Niech żyje bal!

15 maja 2012 15:043 komentarze
/rys. Magdalena Jemielity/

Euro tuż tusz… czas kończyć. W momencie ukazania się czerwcowego numeru Netkultury Mistrzostwa Europy będą trwały w najlepsze. Najprawdopodobniej będziemy już nawet wiedzieć, czy naszym Orłom uda się pierwszy raz od niepamiętnych czasów przejść pierwszą fazę turnieju rangi mistrzowskiej, czy też znów skończy się – tfu, tfu! – na trzech meczach „o”. Macie zatem Państwo przed oczyma ostatni odcinek mojego cyklu. W ciągu ostatnich czterech miesięcy starałem się Państwu przybliżyć aspekty organizacji Euro, które zazwyczaj unikają mainstreamowym mediom, nic już nie mówiąc o PRowo rozwrzeszczanych działaczach i politykach. Tak się złożyło, że pisałem głównie o sprawach trudnych: przepłaconych stadionach, znikomym wpływie ME na rozwój kultury fizycznej w naszym kraju, niezasypanych, głębokich rowach zionących wzdłuż genderowych i narodowościowych linii demarkacyjnych… Oczywiście, te problemy nie ulegną samorozwiązaniu. Drugiego lipca nie skonstatujemy z […]

Czytaj więcej ›

Zygmunt M. Pawłowicz: Po rozum do głowy. I do rozmowy.

Zygmunt M. Pawłowicz: Po rozum do głowy. I do rozmowy.

Anna Garbolińska ROZMOWY Z UŻYCIEM GŁOWY czyli ekonomia dla dzieci Novae Res, Gdynia 2012 – Nie, kochanie – powiedziałem, odstawiając z powrotem na sklepową półkę x-częściowy zestaw ekskluzywnych mebli dla lalek – nie mam na to dzisiaj pieniążków. Moje dziecię spojrzało na mnie z wyrazem bezbrzeżnego zdziwienia na twarzy. – no ale przecież możesz wyciągnąć z bankomatu…? Przypuszczam, że trudno byłoby znaleźć rodzica, który choć raz nie znalazł się w podobnej sytuacji. Mojej córce trzeba oddać, iż sugerując mi zrujnowanie domowego budżetu celem zakupu lalczynych mebelków miała zaledwie cztery lata. Przez kolejne cztery, jakie zdążyły już od tamtej pory minąć, stan ekonomicznej świadomości B. uległ znaczącej poprawie (ach, ta magia kieszonkowego!) i dziś już raczej nie czuję się narażony na sklepowe awantury. Niemniej, co i rusz natykam się w jakimś […]

Czytaj więcej ›

Zygmunt M. Pawłowicz: Psychologia (nie tylko dla) kobiety

Zygmunt M. Pawłowicz: Psychologia (nie tylko dla) kobiety

Karen Horney Psychologia Kobiety tytuł oryg. Feminine psychology tłum. Jacek Majewski Rebis, Poznań 2012      Zaczyna się interesująco: Psychoanaliza jest wytworem geniusza płci męskiej i prawie wszyscy, którzy rozwijali jego idee, również byli mężczyznami. Jest zatem najzupełniej naturalne i zrozumiałe, że łatwiej im było uprawiać psychologię z męskiego punktu widzenia i bardziej zbliżyć się do zrozumienia rozwoju mężczyzn, niż kobiet. By nie powtórzyć błędu (?) swego wielkiego imiennika oraz kontynuatorów jego dzieła, postanowiłem swe wrażenia po lekturze „Psychologii kobiety” skonfrontować z damskim punktem widzenia. W dodatku punktem widzenia fachowym, gdyż w roli konsultantki wystąpiła moja osobista małżonka, dyplomowana pani psycholog. Podczas naszych rozmów wielokrotnie miałem wrażenie, jakbyśmy dyskutowali o futbolowym systemie WM. Albo o muzyce Black Sabbath. Wiecie, Mili Państwo – klasyka. A skoro tak, kolejna pętla tego węzła skojarzeniowego […]

Czytaj więcej ›

(4) Euro tuż tusz*…: Z-M-P: Ściana między nami

15 kwietnia 2012 15:113 komentarze
/rys. Magdalena Jemielity/

Podobno lepiej zapobiegać, niż leczyć. Niestety, szansa na twórczą realizację tej maksymy w stosunkach polsko-ukraińskich została właściwie zaprzepaszczona cztery i pół wieku temu. W myśl postanowień Unii Lubelskiej powstało nowe państwo – Rzeczpospolita Obojga Narodów. No właśnie. Dlaczego „Obojga”, a nie „Trojga”? Czy gdyby kozaczyźnie przyznano wówczas taki sam status, jak szlachcie Korony i Wielkiego Księstwa, po dzień dzisiejszy żylibyśmy z Ukraińcami w braterskiej przyjaźni? Cóż, trudno stwierdzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze obecne relacje z Litwą, którym – oględnie rzecz ujmując – do sielanki daleko. Z drugiej stronny, od 1go lipca 1569 miłośnicy historii alternatywnych mogliby wyprowadzić wizję śródeuropejskiego mocarstwa, przez stulecia opierającego się naciskom sąsiadów i rozstawiającego ich po kątach. Tak, czy inaczej, trzymając wodze fantazji nieco bliżej łęku, można chyba założyć, że uczynienie z Kozaków pełnoprawnych obywateli […]

Czytaj więcej ›