„Słownik Prawdy i Zdrowego Rozsądku” Autor: Kazimierz Bartoszewicz Warszawa 1905 Kopia cyfrowa książki znajduje się w serwisie www.polona.pl Ponad wszystkie wasze uroki — Ty! poezjo, i ty, wymowo — Jeden wiecznie będzie wysoki: * * * * * * * * * * * * * * * * Odpowiednie dać rzeczy słowo! Tak pisał w „Ogólnikach” rozpoczynających cykl „Vade-mecum” Mistrz Cyprian Kamil Norwid. Ludzkość jednak po nadaniu większości otaczających ją rzeczy słów mniej lub bardziej odpowiednich zaczęła ich używać z lubością więcej niż dużą. Dzisiejsze, zapewne niedoszacowane i już nieaktualne dane, wykazują, że od czasu wynalezienia słów Ludzkość użyła ich w mowie około 5 exabajtów, czyli 5,000,000,000,000,000,000 bajtówi. Gdyby jakiś szalony i nieśmiertelny benedyktyński skryba usiłował te słowa zanotować jego notatki mieściłyby się na 50 000 000 000 […]
Literatura
-
Netkultura poleca: 27396 dni, czyli niespakowany mężczyzna „nieco po pięćdziesiątce”
Co to znaczy „mieć wybór”? Cóż, odkąd podany przez Ewę owoc stanął kością w gardle Adamowi, dla przeciętnego...
-
Jacek Rojewski: Doktor Bekas i Mr Kabekadze, czyli moje noce z Andrzejem Tchórzewskim
ANDRZEJ TCHÓRZEWSKI – ur. 18.05.1937 r. w Lublinie. Ukończył Wydział Filozofii UW. Studiował na Wydziale Dziennikarskim ...
-
Jacek Rojewski: Cholonek czyli dobry Pan Janosz
„Od czytania człowiek tylko głupieje.” ...
Jacek Rojewski: „Dzienniki kołymskie” czyli Jacek Hugo-Bader „zabiera” mnie na Kołymę.
„Jadę na Kołymę, żeby zobaczyć, jak się żyje w takim miejscu, na takim cmentarzu. Najdłuższym. Można się tu kochać, śmiać, krzyczeć z radości? A jak tu się płacze, płodzi i wychowuje dzieci, zarabia, pije wódkę, umiera? O tym chcę pisać. I o tym, co tu jedzą, jak płuczą złoto, pieką chleb, modlą się, leczą, marzą, walczą, tłuką po mordach… Gdy ląduję, w aeroporcie pod Magadanem czytam wielki napis: WITAJCIE NA KOŁYMIE – W ZŁOTYM SERCU ROSJI. Jacek Hugo-Bader” Takie oto zdania świecą do mnie złotymi literami zatopionymi w ciemną zieleń książkowej okładki. Ja też jadę na Kołymę. A raczej Jacek Hugo-Bader mnie na nią zabiera mocą swoich „Dzienników kołymskich”. Chyba w najsmutniejszym, ze względu na tematykę, ale i najbardziej osobistym zbiorze swoich „rosyjskich” reportaży. To podróż z książką przepowiedzianą przez […]
Czytaj więcej ›Jacek Rojewski: Miłości Stanisława Jędryki
Zaczynam się powoli zastanawiać czy nie jestem już w wieku podeszłym. A kiedyś byłbym ledwie w wieku średnim. Dzisiaj powoli wypadam z pędzącego z nadświetlną obiegu informacji, odbijam się od ściany między mną a Generacją Z, popadam w dziwne niezrozumiałe dla młodszych nostalgie. I pamiętam PRL. Pod pewnymi względami serdeczniej pamiętam PRL niż dzisiaj patrzę na dzieciństwo latającej dookoła dzieciarni. Nie, przepraszam, coraz rzadziej latającej. Często za to siedzącej przed ekranem z oczkami szklistymi od rozwrzeszczanych kreskówek, głupich filmów i gier z których leje się przemoc, głupota i chaos. /Jeśli ktoś ma to wszystko za puste zrzędzenie niech porówna sobie Reksia z Psem Chojrakiem/. Brakuje mi wokół empatii. Empatii kodującej wspólny język porozumiewania się bez słów – „podejdź”, „poklep po plecach”, „podaj rękę”. I wyobraźni. Brakuje wyobraźni. Zbiorowej i indywidualnej. […]
Czytaj więcej ›Wywiad Netkultury: Piotr Sender
Piotr Sender – urodzony 1990 roku w Olsztynie. Student elektroniki i telekomunikacji na Politechnice Gdańskiej. Etatowy mieszkaniec Trójmiasta i bywalec Giedajt – małej, podolsztyńskiej wioski, z którą związany jest sercem. Nałogowy „czytacz” i „pisacz” o trudnej do okiełznania wyobraźni. Założyciel i redaktor naczelny czasopisma kulturalno-literackiego „Doza”. Powoli rozpoczyna swoją poważną przygodę z pisarstwem. Jego opowiadania były publikowane w periodykach internetowych Qfant i Esensja. Jest też związany z portalem literackim Weryfikatorium.pl Autor debiutanckiej powieści „Bóg nosi dres” wydanej przez wydawnictwo Replika w 2011r. Obecnie już w trakcie pracy nad następną książką. Powieść Piotra Sendera „Bóg nosi dres” mimo, że debiutancka, okazała się sporym sukcesem. Odbiła się szerokim echem wśród czytelników, przyjęli ją przychylnie recenzenci i media, a młody Autor stał się bohaterem licznych wywiadów, w których opowiada o książce, sobie i […]
Czytaj więcej ›Jacek Toczkowski: „Bóg nosi dres” czyli jak „zgred” „młodziaka” czytał.
Piotr Sender „Bóg nosi dres” Wydanie I Wydawnictwo REPLIKA Zakrzewo 2012 ilość stron: 292 Z książką Piotra Sendera „Bóg nosi dres” sprawa nie jest prosta. Młody Autor /rocznik 90’/ wyszykował bowiem niezłą książkową „zagwozdkę”. Gdyby oceniać ją po tytule i samej okładce człowiek będący, jak ja, w średnim wieku, powinien od niej wiać gdzie pieprz rośnie. Tytuł pachnie jakąś „Masłowszczyzną”, a z okładki patrzy na mnie spode łba jakiś wyjątkowo nieżyczliwie wyglądający młodzieniec. Dodajmy do tego to co sam o swojej powieści pisze Autor: „Nie powinni trzymać jej w rękach ludzie o słabym sercu, cienkich nerwach, uczuleni na goliznę, seks i dewiacje, a także ci, którym uszy więdną od przekleństw, bo po lekturze mogą nie wyjść już nigdy od otolaryngologa.” No pięknie. Z lekkim przestrachem sięgam jednak po wspomniane dzieło. […]
Czytaj więcej ›Włodzimierz Barchacz: „Koń by się uśmiał, czyli mój PRL” (fragment – 1)
BAZAR Różyckiego […] Wpadnijmy na chwilę na drugą stronę Wisły – na Bazar Różyckiego. O terenie tym, położonym na Pradze Północ, mówiono, że będąc tam trzeba na siebie uważać, bo można dostać nożem w plecy. Przed zdjęciami udałem się więc na komendę milicji, która mieściła się na ulicy Cyryla i Metodego. Dyżurny oficer, choć pokazałem mu legitymację prasową i powiedziałem, że chciałbym zrobić trochę zdjęć dla tygodnika „Kobieta i życie”, odmówił mi ochrony –zaczął coś kręcić, tak, by nie wyszło, że kręci, choć nie za bardzo mu się to udawało ;). W końcu stanęło na tym, iż jeśli natknę się na jakiś patrol na ulicy, żebym poprosił o pomoc. Napotkałem patrol, dwóch młodych chłopaków, szeregowcy; niewykluczone i prawdopodobne, że odbywali w milicji zasadniczą służbę wojskową, w tym […]
Czytaj więcej ›Bastelki: Przejrzyste słowa Nabokova
Nie mam pojęcia, jaki traf spowodował, że zdecydowałam się wyznać swą pełną młodzieńczego zapału miłość do Doroty Masłowskiej i jej pisarstwa, przed próbą opowiedzenia o moim dojrzałym, bo lat wiele trwającym uczuciu do Vladimira Nabokova i siły jego słowa. Jedno jest pewne, był to traf szczęśliwy. W sytuacji odwrotnej: wpierw Nabokov, potem Masłowska uznana byłabym zapewne za starego grzyba, a dokładniej – w moim żeńskim wydaniu – za zbrązowiałą pod kapeluszem pieczarkę. Któż inny bowiem śmiałby w początkach wieku XXI wyciągać z lamusa pisarza urodzonego ponad sto lat temu. A nawet – ponad sto dziesięć! [„Szczęśliwy traf bywa istotnie szczęśliwy i trafny tylko wtedy, gdy nie próbujemy nim sterować” – Nabokov] Dzieła Nabokova, powstające od lat 20. po 70. ubiegłego wieku to nie jest lektura tylko i wyłącznie […]
Czytaj więcej ›