Ostatnimi czasy nowoczesność zaczyna nas przerażająco ogarniać. Ogarnia nas totalnie i niepowstrzymanie, a przede wszystkim bez wzajemności, gdyż my już jej nie ogarniamy od dawna. Niezrażona tym nowoczesność, która bezczelnie zadomawia się wokół nas i zamienia w naszą współczesność, zaskakuje nas ciągle procesami i zjawiskami o których do niedawna nie mieliśmy w ogóle pojęcia. Jesteśmy otoczeni przez interfejsy, dżipiesy i esemesy. Nękają nas bilingi i monitoringi. Czyhają na nas gadżety, widżety i tym podobne szaleństwa. Mnie natomiast dopadły działające w straszliwym duecie tabloidyzacja i fidbek. A było to tak… Czy wiedzą Państwo dlaczego w Polsce nie wykształcił się nigdy zawód/pozycja/ zaufanego kamerdynera /butlera/ i dlaczego w związku z tym Anthony Hopkins nie ma szans zagrać mitycznego „Jana”? A czy w rodzinie Curie była tylko jedna laureatka Nagrody Nobla? A może […]
Społeczeństwo, kultura, kraj
-
Z-M-P: Monster Junior High
Czyli ropiejący wrzód na tyłku polskiego systemu edukacji. (Tekst dedykowany pamięci W. Karasińskiego. Już Winrych,...
-
Jacek Toczkowski: Czas pogardy
Nie, nie, ten felieton nie będzie recenzją książki Andrzeja Sapkowskiego. Nie będzie to też przegląd odmian...
-
Makary Krajewski: Lodziarnia pogrążyła powstanie
Kiedy Redakcja Netkultury poprosiła mnie o relację ze szczecińskich obchodów kolejnej rocznicy wybuchu Powstania...
Jolanta Sztejka: Jeszcze pachnie wakacjami
Jeszcze pachnie wakacjami… Niektórzy z nas zasłużony wyjazd na urlop mają już za sobą. Wielu jednak jeszcze urlopuje, wielu wybiera się na urlop we wrześniu. Korzystając z załamania pogody (jak widać z braku pogody postanowiłam dokończyć (mocno już spóźnione) wiosenne porządki w piwnicy. Postanowienie postanowieniem.. ale nie wiedziałam, że trafię na karton pełen zakurzonych wspomnień. Jako nastolatka uwielbiałam zbierać pocztówki, najbardziej te z różnymi sentencjami, wierszami czy złotymi myślami Ku niezadowoleniu (i pomimo zakazów) pozostałych członków rodziny przyczepiałam je szpilkami do tapety. Z czasem uzbierały się ich pełne ściany. Przyjaciele także nie szczędzili mi radości i wysyłali piękne widokówki z różnych odwiedzanych przez siebie miejsc. Mimo, że wycieczki zagraniczne nie były tak łatwo dostępne jak teraz, znalazłam piękne widokówki z Włoch i Austrii. Miło było wrócić pamięcią do czasów, kiedy […]
Czytaj więcej ›Katarzyna Rymarz: Bezsenna noc w lubelskim markecie kultury.
. . Drugiego czerwca 2012 roku. Chłodny wieczór. Pędzę na przystanek. Jak zwykle nie przewidziałam, że autobusy po dwudziestej w Lublinie jeżdżą co pół godziny. Teraz boję się, że nie dążę na spektakl. Zorganizowałam sobie wejściówkę na Ifigenię w T. Teatru Gardzienice, który, wyjątkowo, z okazji Nocy Kultury zagra w Klasztorze Oo. Dominikanów. W autobusie myślę o tym, że nie wstydzę się za „Jarzębinę”. Uważam, że ich utwór znakomicie wpasowuje się w konwencję Euro 2012. Skoro logo tej imprezy nawiązuje do tradycyjnych wycinanek ludowych, wspólnych dla kultury Polski i Ukrainy, to i hicior naszej drużyny ma prawo nawiązywać do ludowej przyśpiewki. I nawiązuje. Nie wstydzę się więc, wręcz przeciwnie – jestem ich fanką od kiedy pojawiły się na konkursowej scenie i obnażyły nędzną kondycję polskiej muzyki rozrywkowej. Uważam, że wszystko […]
Czytaj więcej ›Jarosław Kolasiński: Na nowo, czyli po staremu – po staremu, czyli na nowo
Czy reprodukowane powyżej zdjęcie autorstwa Weroniki Zygmunt z wrocławskiego gimnazjum nr 19 było najlepsze z nadesłanych na konkurs – zdania są podzielone. Mnie podoba się bardzo, ale – kompletnie nie rozumiem dlaczego – to nie ja decydowałem o podziale nagród. Nagradzało jury, które „Ul. Ptasią…” zakwalifikowało, i owszem, do ósemki najlepszych, ale na podium nie dopuściło. Można dyskutować o wartościach technicznych tej fotografii… Będę się jednak upierał, że pod względem realizacji konkursowego tematu, z uwagi na kapitalne oddanie istoty zmian, jakie zachodzą w tkance miejskiej Wrocławia – należy się tu złoty medal. W najgorszym razie ex-aequo z pracą „Nowy napęd” Julii Figaszewskiej [patrz niżej]. W czym rzecz? Otóż ideą konkursu było – oprócz wielu innych aspektów wymienionych w regulaminie – „udokumentowanie trwałych, architektonicznych zmian, jakie w ostatnim czasie […]
Czytaj więcej ›Jacek Toczkowski: Cicha wojna
Czesław śpiewa dostaje Nobla. Dzieci są naszym największym dobrem i radością. W najogólniejszym wymiarze to twierdzenie nie budzi żadnych szczególnych zastrzeżeń. Dzieci są też naszą troską i to też truizm. Normalny rodzic czy dziadek pała również chęcią przekazania swym zstępnym wszystko czego jego nauczono w odwiecznym łańcuchu pokoleniowej ciągłości. Tyle tylko, że chyba po raz pierwszy od czasu oświeceniowej rewolucji, dziewiętnastowiecznego rozwoju systemów powszechnej edukacji i wprowadzenia obowiązku szkolnego polski dorosły, zwłaszcza w szlachetnym wieku średnim, ma tak poważny problem w porozumieniu się ze swoimi i cudzymi potomkami. Niedawno dużą radość sprawiła mi moja dziesięcioletnia chrześnica, dziecko bardzo inteligentne, rezolutne i niezależne w myśleniu. Jadąc samochodem półuchem usłyszała w radio wiadomość w której pojawiła się dość częsta „zbitka” łącząca naszych Noblistów w nierozerwalny medialnie duet – „Wisława Szymborska i Czesław […]
Czytaj więcej ›Rafał Klan: Miasto podskórne albo rondo bez nazwy – cz. 2
cz. 1 tekstu – > tutaj Poza oficjalnymi rozwiązaniami w sprawie nadania imienia ronda, funkcjonują w obiegu plotki, komentarze w sieci, szkice artykułów, same artykuły, które przenoszą nas w zupełnie inny wymiar dyskusji. Gdyby przyjąć, globalnie, że cała prawda o konkretnych wydarzeniach rozgrywa się przy stole zarzuconym białym obrusem, nie byłoby tematu. Ale tak nie jest. Sprawdza się tutaj stara freudowska zasada: podświadomość nie zna takich pojęć jak poprawność, oficjalność, ład i porządek. To świadomość stanowi ocenzurowaną formę społecznych popędów, fobii i lęków. Świadomość miasta wyraża się w decyzjach, które są do zaakceptowania przez wszystkich. Miałkie, niewywołujące kłopotów, sporów ani niebudzące żadnej głębszej refleksji. Dyskusja nad nazwą ronda przebiega wszędzie mniej więcej tak samo – albo wywołuje awanturę, albo spolegliwość. W zależności od tematu, któremu próbuje się nadać […]
Czytaj więcej ›Inka Walkowiak: Boy uwolniony
Jedną z najmilszych sercu wieści, jakie udało mi się wyłowić w pierwszym kwartale b.r. z informacyjnego szumu, jest zapowiedź, że ogromny dorobek przekładowy i autorski Tadeusza Boya-Żeleńskiego* w 2012 roku (70 lat od śmierci pisarza) wejdzie do domeny publicznej. O ile cieszy, że jego przekłady klasyki literatury francuskiej zainteresowani tematem przyswajać będą po wsze czasy, martwić musi aktualność poruszanych przez Boya-publicystę problemów. Ot „Piekło kobiet”, chociażby, jak było tak trwa w przeróżnych odmianach. Albo przestarzałe formy obyczajowe, które ucichły pod szatami socjalistycznej równości społecznej, a teraz podnoszą głowę – pojawia się moda na ocenianie wartości drugiego człowieka wedle przypadkowych cech w rodzaju pochodzenia społecznego i wykształcenia. „Ociężałość etycznego myślenia” także ma się niezgorzej. Jedna wszakże z kwestii, o które Boy wojował, z trudem ale przedarła się do społecznej świadomości […]
Czytaj więcej ›