Panu Redaktorowi PB za facebookową inspirację… Nie tak dawno napotkałem cytat, który funkcjonując jako internetowy mem, wzbudził moje niepomierne zdumienie. Pochodzi on z internetowego fanzinu kibiców Hutnika Kraków „Tylko Hutnik” i opisuje sytuację w kontekście powszechnie rozumianych kibolskich fascynacji – nietypową. „Podczas ostatnich wakacji (1998) kibole Hutnika Kraków pokazując swój fanatyzm i przywiązanie do swojego klubu postanowili pojechać do Rzeszowa na wyjazdowy mecz swoich… brydżystów sportowych. Było ich 8 osób, ale niestety nie zostali wpuszczeni na salę, bo jak się okazało gra się „bez publiki”. Hutnicy zastanawiają się jak wyglądałby doping i czy byli miejscowi. Uważają także, że fajną sprawą byłoby pokazać się od strony pirotechnicznej na lidze brydżowej albo pochuliganić np. przerywając mecz brydżowy przez wywrócenie stołu do gry, itd. Jak się więc okazuje pomysłowość […]
Sport
-
Z-M-P: Dziwna jesienna euforia
Jesień powszechnie kojarzy się ze smutkiem. Za oknem plucha, na niebie ciężkie chmury, na chodniku obrzydliwa breja....
-
Z-M-P: Okno szeroko zamknięte
Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia, w klubowym futbolu wakacje to sezon ogórkowy. Owszem, gdzieś tam grają...
-
Adam Muszkieta: Mourinho – anatomia zwycięzcy czy szumowiny?
„Mourinho. Anatomia zwycięzcy.” Patrick Barclay Dom Wydawniczy Rebis 2012r. Na wstępie Na wstępie,...
Z-M-P: Kawior z wiadra i olimpijski niepokój, czyli refleksje polondyńskie.
Kawior z wiadra. Luty 1994. Trwają właśnie Igrzyska w Lillehammer. „Jeździliśmy dziś na łyżwach ponad trzy godziny, masz jeszcze siłę gapić się na to samo w telewizji?” zapytał z niedowierzaniem mój tata. „Tak” odparłem spokojnie. „Lodowisko niedługo stopnieje, a Olimpiada się skończy. Muszę się nachapać”. Następnego dnia ojciec był wielce ciekaw od kiedy to mianowicie interesuje mnie biathlon. Wyraził też wątpliwości w kwestii moich szans na uprawianie tego sportu, jako że wielogodzinne wpatrywanie się w ekran musowo popsuje mi wzrok. Zakończone właśnie Igrzyska w Londynie oglądałem w ilościach homeopatycznych. Głównie starty Polaków, acz i to bez specjalnego zaangażowania. I nie, wcale nie chodzi o to, że na letniej Olimpiadzie hokeja na lodzie, ani biathlonu nie uświadczysz. Rzecz też nie – co wydawałoby się prostym wytłumaczeniem – w mojej metryce. Owszem, […]
Czytaj więcej ›Z-M-P: I po Euro.
Kiedy wejdziesz, Drogi Czytelniku, w pierwszy kontakt z tym tekstem, od zakończenia Mistrzostw Europy 2012 miną już co najmniej dwa tygodnie. To chyba wystarczająco dużo, by – ochłonąwszy już nieco – wrócić myślami jeszcze raz do futbolowego festiwalu, jaki przez większą część czerwca i początek lipca rozgrywał się na polskich i ukraińskich boiskach. Działo się wiele i w większości działo się dobrze (o czym jeszcze za chwilę). Aby jednak nie przesłodzić, na początek zajmijmy się tymi, którym się Euro nie powiodło. • Gdzie te cuda, panie Smuda? Franciszek Sumda obejmował stery reprezentacji Polski przy powszechnym publicznym poklasku. Owszem, dziś znajdzie się wielu takich, którzy z ręką na sercu przysięgają, że oni od początku wiedzieli, jednak nie oszukujmy się: te niespełna trzy lata temu bardzo nieliczne głosy sprzeciwu ginęły we wszechogarniającym […]
Czytaj więcej ›(5) Euro tuż tusz… – Z-M-P: Niech żyje bal!
Euro tuż tusz… czas kończyć. W momencie ukazania się czerwcowego numeru Netkultury Mistrzostwa Europy będą trwały w najlepsze. Najprawdopodobniej będziemy już nawet wiedzieć, czy naszym Orłom uda się pierwszy raz od niepamiętnych czasów przejść pierwszą fazę turnieju rangi mistrzowskiej, czy też znów skończy się – tfu, tfu! – na trzech meczach „o”. Macie zatem Państwo przed oczyma ostatni odcinek mojego cyklu. W ciągu ostatnich czterech miesięcy starałem się Państwu przybliżyć aspekty organizacji Euro, które zazwyczaj unikają mainstreamowym mediom, nic już nie mówiąc o PRowo rozwrzeszczanych działaczach i politykach. Tak się złożyło, że pisałem głównie o sprawach trudnych: przepłaconych stadionach, znikomym wpływie ME na rozwój kultury fizycznej w naszym kraju, niezasypanych, głębokich rowach zionących wzdłuż genderowych i narodowościowych linii demarkacyjnych… Oczywiście, te problemy nie ulegną samorozwiązaniu. Drugiego lipca nie skonstatujemy z […]
Czytaj więcej ›(4) Euro tuż tusz*…: Z-M-P: Ściana między nami
Podobno lepiej zapobiegać, niż leczyć. Niestety, szansa na twórczą realizację tej maksymy w stosunkach polsko-ukraińskich została właściwie zaprzepaszczona cztery i pół wieku temu. W myśl postanowień Unii Lubelskiej powstało nowe państwo – Rzeczpospolita Obojga Narodów. No właśnie. Dlaczego „Obojga”, a nie „Trojga”? Czy gdyby kozaczyźnie przyznano wówczas taki sam status, jak szlachcie Korony i Wielkiego Księstwa, po dzień dzisiejszy żylibyśmy z Ukraińcami w braterskiej przyjaźni? Cóż, trudno stwierdzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze obecne relacje z Litwą, którym – oględnie rzecz ujmując – do sielanki daleko. Z drugiej stronny, od 1go lipca 1569 miłośnicy historii alternatywnych mogliby wyprowadzić wizję śródeuropejskiego mocarstwa, przez stulecia opierającego się naciskom sąsiadów i rozstawiającego ich po kątach. Tak, czy inaczej, trzymając wodze fantazji nieco bliżej łęku, można chyba założyć, że uczynienie z Kozaków pełnoprawnych obywateli […]
Czytaj więcej ›„Oprócz błękitnego nieba…” czyli Joanna Mucha rozmawia z Krzysztofem Rutkowskim
Henrietta Troć-Sobota wpadła z impetem do gabinetu swojej szefowej. – Ministro, ministro! – krzyknęła zziajana – skandal!!! Skannn… – urwała, wlepiwszy wzrok w monitor – niezłe ciacho z tego strażaka. Gdyby mnie taki chciał potraktować swoją sikawką, to bym się tak rozgrzała, że uhmrrr… – Cicho, głupia – zgasiła ją szefowa – wzięłabyś się lepiej do roboty, a nie tylko wciąż o samcach myślisz. – Do roboty, do roboty, phi… – oblicze Troć-Soboty wyraźnie spochmurniało – a ministra se tu jakieś strażackie przystojniaki ogląda… – Nie oglądam żadnych przystojniaków, ciumo, tylko pracuję. Zamawiam właśnie dodatkową ochronę przeciwpożarową na Euro. – O! A… a po co? – Jak to po co? Jak to: Po co!?! Słuchaj, w środę Polsat reklamował, że wieczorem będzie grało Milano. Super, pomyślałam, rozerwę się cokolwiek po […]
Czytaj więcej ›(3) Euro tuż tusz*… – Z-M-P: Dlaczego kobieta nie kopie?
Latem zeszłego roku z wypiekami na twarzy oglądałem telewizyjne transmisje z rozgrywanych w Niemczech Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Wspaniały turniej. Na boisku cała masa emocji, mnóstwo kapitalnych zagrań, walka, pasja, ale i radość z gry. Dokładnie to, co wprawia w drżenie każdego futbolowego kibica. Na trybunach zaś tłum. Zaledwie kilka spośród trzydziestu dwóch rozegranych spotkań przyciągnęło publikę w sile mniejszej, niż dwadzieścia tysięcy głów. Tłum wielobarwny, rozśpiewany, oddychający futbolem. Nie, nie. Nic mi się nie pokręciło. W 2011tym za naszą zachodnią granicą także rozgrywano piłkarski Mundial. Tyle, że zamiast Jensa Lehmanna, Fabio Cannavaro, Zinedine’a Zidane’a, czy Leo Messiego po murawie biegały Hope Solo, Saskia Bartusiak, Homare Sawa, Marta i ich koleżanki. A ten tłum, o którym wyżej, wcale nie składał się z szowinistycznych samców, dyszących żądzą oblepiania oczami ponętnych […]
Czytaj więcej ›