VOŁOSI: Krzysztof Lasoń – skrzypce Zbigniew Michałek – skrzypce Jan Kaczmarzyk – altówka trzystrunowa, gajdy Stanisław Lasoń – wiolonczela Robert Waszut – kontrabas „WOŁOSI I LASONIOWIE” Unzipped Fly, 2011 Historia zespołu VOŁOSI sięga 2007 roku, kiedy to znakomici muzycy-samoukowie, górale z Beskidu Śląskiego, tworzący wtedy zespół Wałasi – Zbigniew Wałach, Jan Kaczmarzyka, Zbigniew Michałek i Roberta Waszut, spotkali braci Krzysztofa i Stanisława Lasoniów – muzyków klasycznych związanych z Katowicką Akademią Muzyczną. Tak narodziła się grupa Wałasi i Lasoniowie, która z kolei przekształciła się, po odejściu Zbigniewa Wałacha, w kwintet „Wołosi i Lasoniowie”, znany dzisiaj pod nazwą VOŁOSI. Zespół błyskawicznie stał się prawdziwym objawieniem sceny world music, zdobywając szereg nagród /między innymi WSZYSTKIE możliwe nagrody na Festiwalu „Nowa Tradycja” organizowanym przez Polskie Radio/, w tym Grand Prix dla najlepszego […]
Obraz i Dźwięk
-
Przy okazji „Rytuału” – Gregor Laubsch w rozmowie z Netkulturą
Gregor Laubsch, znakomity fotograf, prawdziwy Mistrz fotograficznego portretu /i nie tylko portretu/, zaszczycił mnie...
-
„Maluchy czują się „na luzie”” – z Beą Osowską rozmawia Karolina Mazurkiewicz
Beata „Bea” Osowska to warszawska fotografka specjalizująca się w fotografii studyjnej niemowląt....
-
Jacek Toczkowski: „Mgnienie oka” Gregora Laubscha, czyli „3 x P”.
Recenzję albumu Gregora Laubscha zacznę od rzeczy dla recenzenta w zasadzie niedopuszczalnej – od siebie. Nie fotografuję....
Małgorzata Maciejewska: Pęknięte serce fortepianu
…Czyli o tym, dlaczego warto wybrać się koncert Ingolfa Wundera więcej niż raz, która kołysanka rozczula i ożywia zamiast usypiać i kto pierwszy wśród romantyków docenił walkę między solistą a orkiestrą? Odpowiedzi na te i inne pytania poznali melomani, którzy jeden październikowych wieczorów spędzili w Dworze Artusa w Toruniu. To nie ja zauważyłam prosty, gustowny plakat, przedstawiający Ingolfa Wundera, który siedzi na wieku fortepianu i uśmiecha się z lekkim roztargnieniem. Ale za to miła była radość, kiedy dotarło do mnie, że w naszym mieście zagra kolejny laureat Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, jednego z najbardziej prestiżowych koncertów pianistycznych na świecie. Zanim niemal dobiegłam do akademika i zamówiłam bilety przez Internet (z wrażenia w dwóch miejscach równocześnie), przeżyłam jeszcze chwile strachu, gdy po gorączkowym przyjrzeniu się wszystkim informacjom na plakacie […]
Czytaj więcej ›Magdalena Jemielity: Maciej Rauch „BETWEEN THE WORLDS”
Wyobraźmy sobie krainę znajdującą się gdzieś pomiędzy tym co nas otacza, tym co prawdziwe, lecz dla nas niedostępne oraz tym co nierzeczywiste, wymyślone. Tam znajduje się świat przedstawiony przez Macieja Raucha. Na jego obrazach możemy spotkać przyjaciół artysty, papieża Benedykta, ikony popkultury, a nawet jednorożca. Maciej komentuje otaczającą go rzeczywistość, ukazuje nam ważne chwile z życia swojego i swoich przyjaciół, odbywające się w baśniowej, fikcyjnej scenografii. Artysta łączy światy, które mimo swych różnic, poprzez plastykę tworzą spójny stylistycznie obraz. Opowiada nam o sobie, o swoim otoczeniu, ukazuje obrazy własnych fantazji. Cykl „Between the Worlds” jest pracą dyplomową obronioną przez Macieja Raucha z wynikiem bardzo dobrym na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdansku. Dr hab. Anna Królikiewicz w recenzji pisze o tym młodym twórcy: „Maciej Rauch, jest dla mnie pysznym […]
Czytaj więcej ›Łukasz Woźniak: Szesnaście koni mechanicznych, czyli bardzo subiektywna podróż do źródeł gotyckiego country.
Właściwie, mogę bez ogródek stwierdzić, że nie przepadam za westernami, i zawsze bliżej mi było do Indian, niż „Kowboi”. A przynajmniej tyle pamiętam z dzieciństwa. Bonanza przykuwała moją uwagę tylko na chwil kilka samą ścieżką dźwiękową, Rio Bravo klimatyczną balladą, wyśpiewaną gdzieś tam w środku mało interesujących mnie zdarzeń. Bohaterem i wzorem zaś był Winnetou, potem piraci, a jeszcze później Robocop i Terminator. Oczywiście przyszedł też czas na poetów, prozaików, podróżników, reżyserów i całą hordę artystów plastyków, a wraz z nimi wkroczenie w – nie zawsze prosty i dookreślony – świat kultury i sztuki. Okazało się, iż paleta barw jest daleko bardziej skomplikowanie złożona, niż ta z lekcji plastyki – biały posiada znacznie więcej odcieni, niż c z y s t y i p r z y b r u […]
Czytaj więcej ›Jarosław Kolasiński: „Zdejm kapelusz”, czyli…
„Zdejm kapelusz” czyli ślepy o kolorach, hop, hop, hop! . Od 1970 roku każde kolejne polskie lato może być jedynie lepszym lub gorszym remakem Kondratiukowej „Hydrozagadki”. . Nie inaczej jest w lipcu roku 2012, ponieważ Żar leje się z nieba! (ujęcie pierwsze) I taka spiekota w mieście, to piekło. By temu zaradzić, niejeden postanawia: – w niedzielę wybiorę się nad zalew. My czasu mamy nieco więcej i wybieramy się już w piątek, a w niedzielę zamierzamy wrócić. – Jolu, pojechałaby pani ze mną? – nie pytam Ani, bo na imię przecież ma zgoła inaczej. A może boję się też odpowiedzi: – Nie. Moi znajomi mają syrenkę, umówiłam się z nimi na wycieczkę. To miłe, młode małżeństwo. Nie, nie boję się – przecież my sami już od baaardzo dawna młodym małżeństwem […]
Czytaj więcej ›Małgorzata Maciejewska: Enjoy the trombone, enjoy the moon
Przyznaję się. Dopóki nie weszłam na stronę Enter Music Festivalu, poznańskiej inicjatywy muzycznej Leszka Możdżera, nazwisko Nilsa Landgrena nic mi nie mówiło. Właśnie dzięki temu, że przeglądałam program festiwalu, trafiłam na informację, że szwedzki puzonista zagrał 5. czerwca nad Jeziorem Strzeszyńskim. Pogrążyłam się więc na chwilę w odmętach Internetu. Najpierw trafiłam na okładkę jego najnowszej, wydanej w 2011 roku płyty The Moon, The Stars And You – skromną, z malowaną (prawdopodobnie) olejno abstrakcją, podobną do tej z okładki Komedy Możdżera. Chwilę później dowiedziałam się, że płytą Funk for Life, nagraną przez Landgrena zespołem Funk Unit, z którym wystąpił w Polsce, pragnął pomóc organizacji Lekarze bez granic. Kolejną chwilę później buszowałam w sieci, usiłując kupić choć jeden z albumów. Udało się. Kilka wieczorów później układałam się do snu z księżycem, gwiazdami […]
Czytaj więcej ›