22 grudnia 2012 18:06
Tytułowe „Cztery Lwy” podejść bardzo łatwo, bo nie chodzi tu o władców sawanny, a niezbyt /delikatnie mówiąc/ rozgarniętych dżihadystów. Natomiast sam film stanowi dość twardy orzech do zgryzienia. Ale po kolei. Czy w kraju w którym w 2005r. bomby islamskich fanatyków rozerwały 52 pasażerów metra i autobusu, raniąc kolejne setki osób, można w ogóle robić farsę na temat terrorystycznych zamachów? W Zjednoczonym Królestwie najwyraźniej można, bo kinowy debiut Chrisa Morrisa /znanego brytyjskiego satyryka i nieunikającego kontrowersyjnych tematów prowokatora, m.in. twórcy słynnego Brass Eye/powstał w 2009r., a nawet zgarnął sporą porcję nagród, w tym nagrody BAFTA i British Comedy Award. A czy powinno się? Oto jest pytanie. Film opowiada o grupce brytyjskich muzułmanów marzących o męczeństwie i przygotowujących samobójczy zamach na uczestników Maratonu Londyńskiego. Cóż w tym śmiesznego? Ano to, że […]
Czytaj więcej ›
18:05
Niestety, jeszcze gorące doniesienia zza oceanu przyniosły wiadomość której w zasadzie można było się spodziewać. Film Waldemara Krzystka „80 milionów” oskara nie zdobędzie. Nie dotarł na oskarową tzw. krótką listę i tym samym odpadł z selekcji. Czy powinno nas to martwić? Absolutnie nie! Waldemar Krzystek, legniczanin -reżyser, scenarzysta, producent, autor m.in. nagradzanych „W zawieszeniu” i „Zwolnieni z życia” /nagrody na MFF w San Sebastian/, bardzo lubianego przeze mnie „Nie ma zmiłuj”, czy świetnego spektaklu „Getsemani”, zaistniał w świadomości masowej widowni na dobre „Małą Moskwą”, opowiedzianej w konwencji melodramatu historii zakazanej i tragicznej miłości Rosjanki-żony radzieckiego oficera i oficera Ludowego Wojska Polskiego. Dokonania artystyczne reżysera są oczywiście dużo większe i moim zdaniem lokują go w najściślejszej polskiej filmowej ekstraklasie. To co niezwykle lubię u Krzystka /prywatnie osoby o wyrazistej osobowości i […]
Czytaj więcej ›
21 sierpnia 2012 22:03
Polacy czechofilni, do których i ja należę, nie od dzisiaj zachwycają się czeskim kinem. Potocznie funkcjonuje pojęcie /nie do końca ścisłe/ „realizmu magicznego” czeskich filmów, jakiego u polskich reżyserów próżno szukać. Jak zwał, tak zwał, prawdą jest na pewno, że filmy te mają w Polsce spore grono oddanych widzów. Za co je lubimy? Za pokazywanie normalności, perspektywę „everymana”, ciepły, czasem rubaszny, humor, raczej niespieszne tempo fabuły, nienachalną refleksję, brak kategoryczności w ocenach, dużą dawkę życiowej mądrości. Przynajmniej tak jest z filmami, które znamy. Ciągnie nas do nich, bo tak się jakoś stereotypowo utarło, że my od szabli, oni od kapci. Tyle, że stereotypy takie są krzywdzące dla obu stron. Choć różnice kulturowe, różnice stylu, są widoczne, oj są. Nie oznacza to, że Czesi nie umieją, czy nie chcą zajmować się […]
Czytaj więcej ›
15 lipca 2012 16:51
Antydeszczowy poradnik filmowy No cóż, historia lubi się powtarzać, tzn. historia meteorologiczna. Po miejscami bardzo upalnym czerwcu wakacje rozkwitają w pełni lipcowymi deszczami, burzami i podtopieniami. Nadzieja na słoneczny urlop ustępuje miejsca uzasadnionej obawie i nieufności. Nie martwcie się jednak Drodzy Czytelnicy przecież macie jeszcze nas! A nam deszcz niestraszny. Redakcja bowiem jak kania dżdżu…, no nie, to jednak nie jest właściwie dobrane przysłowie, wypatrywała wakacji nie tylko w celu plażowania, nacierania olejkiem się, a karkówki marynatą, ale jako chwili czasu na lekturę i „spektaturę”. Na wypadek okoliczności typu „o rany jak leje”, „ktoś widział nasz namiot”, czy „słuchajcie to chyba śnieg” mamy określoną procedurę wakacyjnych działań alternatywnych. O ile w pobliżu jest filiżanka kawy, dobre wino, szklaneczka whisky, czy kto tam co pija z przyjemnością, wygodny fotel, a pilot […]
Czytaj więcej ›
15 maja 2012 14:50
Nietykalni (Intouchables) reż. Olivier Nakache, Eric Toledano scen.: Olivier Nakache, Eric Toledano prod.: Francja, 2011 czas: 1 godz. 52 min. 29 kwietnia zapamiętam na długo. Bardzo przyjemny dzień, z którego po części napiszę relację. Zacznę od „Nietykalnych” Słyszałem wiele dobrego o tym francuskim filmie czy to w prasie czy w telewizji. I od najbliższych mi osób dochodziły do mnie tylko pozytywne a nawet hurraoptymistyczne recenzje. W takim wypadku moje wymagania niepomiernie wzrosły. Tyle słowem wstępu. Lubię francuskie kino, tamtejsze poczucie humoru i już od pierwszej sceny, z zazdrością patrząc, jak jeden z bohaterów prowadzi maserati, w sposób niczym w filmie „Taxi”, do tego w tle jeszcze Earth, Wind & Fire i September… – stwierdziłem – zaczyna się dobrze. Nie jest to jednak typowa komedia, gdzie czekamy z […]
Czytaj więcej ›
14:49
Tym, którym nie udało się wybrać do kina w ciągu ostatnich kilku tygodni, przypominamy o pięciu filmach, które trzeba zobaczyć [albo niekoniecznie:)] choćby na DVD czy Blue-Ray’u. . Wszystkie odloty Cheyenne’a Reżyseria: Paolo Sorrentino Scenariusz: Umberto Contarello, Paolo Sorrentino Muzyka: David Byrne, Will Oldham Zdjęcia: Luca Bigazzi To moim zdaniem najciekawszy, najbardziej ujmujący film tej wiosny. Cheyenne, niemłoda, ekscentryczna, zużyta przez życie gwiazda popu, wiedzie flegmatyczne życie w uroczym pałacu w niewielkim mieście. Utrzymuje się z gry na giełdzie, a każdy dzień zaczyna od dokładnego makijażu i wdziania glanów/martensów. Z pogłębiającej się depresji – lub, jak twierdzi jego żona-strażak (rewelacyjna Frances McDormand) – nudy, wytrąca go wiadomość o chorobie ojca. Nie bez oporów pakuje niewielką walizkę na kółkach i rusza do rodzinnego miasta… Wbrew pozorom nie jest to […]
Czytaj więcej ›
14:31
Gniew Tytanów reżyseria: Jonathan Liebesman scenariusz: Dan Mazeau, David Johnson produkcja: USA rok: 2012 czas trwania: 180 min. Michael Cacoyannis umarł w roku 2011. Z pewnością żyć chciałby nadal, ale zapewne pod warunkiem, że nie będzie się go zmuszać do oglądania jarmarcznych wariacji na tematy grecko-mitologiczne. Co ma jego „Elektra” czy „Ifigenia” wspólnego z filmem, na który nieopatrznie poszedłem? Dokładnie nic. I właśnie o to chodzi. Dobrego filmu, opartego – bardziej, lub mniej – na greckiej mitologii jakoś sobie nie potrafię przypomnieć. Lektura listy płac najnowszej produkcji Jonathana Liebesmana spowodowała, że się złamałem i zaryzykowałem. Ze słabo maskowanym podnieceniem, z nadzieją, ale i bezpieczną dozą rozsądku poszedłem sprawdzić, jak to bogowie Olimpu ożywają, a znikają drapacze chmur i samochody. Mina, z którą brutalnie potraktowany „Gniewem Tytanów” opuszczałem kino […]
Czytaj więcej ›
15 kwietnia 2012 14:35
Wstyd (Shame) dramat prod.: Wielka Brytania 2011 reżyseria: Steve McQueen scenariusz: Steve McQueen, Abi Morgan W poznańskim kinie „Apollo” wraz z moim bratem Jackiem obejrzeliśmy Wstyd Steve’a McQueena. Miałem duże oczekiwania wobec tego filmu, wynikające z wcześniejszej lektury recenzji oraz opinii uznających za skandal, że obraz ów nie otrzymał żadnej nominacji do tegorocznych Oscarów. I co z tym Wstydem? Film ten jest – moim zdaniem – ważniejszą i lepszą produkcją niż totalnie nietrafiony a jednak nominowany do Oscara O północy w Paryżu (paradoksalnie, jeden z najsłabszych filmów W. Allena). Mimo to Wstyd na triumf w kategorii najlepszy film roku z pewnością nie zasługiwał. Ewentualnie odtwórca głównej roli, Michael Fassbender, mógłby zostać wyróżniony choćby nominacją, ale Akademia go nie zauważyła lub – jak chcą niektórzy – przestraszyła się seksu […]
Czytaj więcej ›
15 marca 2012 14:29
Zacznę od tego, że uwielbiam wszystko co brytyjskie. Nie, nie oczywiście, nie wszystko co brytyjskie w ogóle. A nawet i w szczególe pewnie też nie wszystko. Wszak Zjednoczonego Królestwa nie znam praktycznie wcale i udało mi się jakoś nie postawić tam jeszcze mojej słowiańskiej nogi. Zaglądam tam pośrednio przez moich bliskich, których los tam swoim zrządzeniem rzucił. Ba, szczycę się nawet koleżeństwem z dwoma niezwykle sympatycznymi Britiszami /Hi Tony, hi Nick!/ którzy te rzucone przez los bliskie mi osoby /przedstawicielki płci żeńskiej zresztą/ złapali i trzymają jako te skarby najdroższe /i nie ma się co im dziwić, mówię Wam/. Ale to już zupełnie inna historia. Wracając jednak do tematu. Mimo, że moja wiedza ogólnobrytyjska jest mocno powierzchowna, lubię z tego co brytyjskie całkiem sporo i mam absolutną pewność, że się […]
Czytaj więcej ›
15 stycznia 2012 16:40
Zawartość okrucieństwa i brutalności w ostatnim filmie Aleksieja Bałabanowa –Palacz (2010) mimo iż może przekraczać granice dobrego smaku, w zestawieniu z poprzednimi filmami reżysera wydaje się być wręcz niezauważalna. Motywy jakie skłoniły Bałabanowa do wprowadzenia zmian w tym zakresie, przy jednoczesnym zachowaniu innych stałych elementów jego stylu, można zrozumieć jedynie zapoznając się z większą dawką jego twórczości. Pracą dyplomową Aleksieja Bałabanowa był dokumentalno – fabularny film „Jegor i Nastia” (1989). Doświadczenie jakie Bałabanow zdobył na reżyserskich kursach kina dokumentalnego wpłynęły w dużym stopniu na sposób w jaki później przedstawiał rzeczywistość na ekranie. Bałabanow nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do realizmu ani fascynacji perwersją. Chociaż przygoda z kinem dokumentalnym nie trwała zbyt długo jej oddziaływanie widoczne jest w późniejszych pracach reżysera. Czynnikiem kształtującym jego filmowy styl była także literatura – druga […]
Czytaj więcej ›