Wywiad Netkultury: Agnieszka Lingas-Łoniewska – Odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim Bogiem…

15 marca 2012 14:010 komentarzy

Agnieszka Lingas – Łoniewska  – wrocławianka, pisząca książki łączące sensację z romansem, kochająca zwierzaki, Within Temptation i jeszcze kilka ostrzejszych dźwięków.  Autorka książek:  „Bez przebaczenia”, „Zakręty losu” i „Zakład o miłość”, „Szósty”.  Laureatka konkursu na kryminalne opowiadanie z Dolnym Śląskiem w tle. Ma także na swoim koncie udział w antologiach literackich: „Książki Moja Miłość” i „31.10 Halloween po polsku”.
Tworzy w internecie stronę „Czytajmy Polskich Autorów”, która ma na celu propagowanie polskiej prozy, prowadzi bloga z recenzjami, organizuje cykliczne konkursy, w których można wygrać książki polskich autorów.

Z Agnieszką Lingas-Łoniewską rozmawia Adam Muszkieta

Adam Muszkieta: Nie lubi pani zielonookich blondynek? Dlaczego Szósty upatrzył sobie za cel właśnie takie stworzenia?

Agnieszka Lingas-Łoniewska: Chyba właśnie lubię, dlatego główna bohaterka jest kobietą o dokładnie takiej urodzie. Ale ten typ także wkomponował się w model psychopatycznego mordercy, więc dziewczyny naprawdę są w wielkim niebezpieczeństwie. Mają problem ślicznotki.

AM: Kim jest Alicja z krainy „Szóstego”?

AL.-Ł: Kobieta po przejściach, ale i z niebezpieczną przyszłością. Oddana służbie policjantka, specjalizująca się w wykonywaniu profili psychologicznych przestępców. To także dziewczyna, która zna ból straty i stara mocno trzymać się podłoża. Postawiona przed faktem, że nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć, będzie musiała zrewidować swoje poglądy.

AM: Pisze pani romanse czy raczej kryminały? Jest pani w stanie samą siebie zaszufladkować?

AL.-Ł: Żadnych szuflad! Mam klaustrofobię. Lubię łączyć gatunki, kiedy sensacja lub kryminał są tłem do gorącego romansu, albo gdy to właśnie miłosna gorączka stanowi tło do rozgrywającej się akcji, często mrożącej krew w żyłach. Wtedy dużo się dzieje, opowieść staje się niejednostajna i wielowymiarowa.

AM: Czy wierzy pani, że miłość może się narodzić nawet w środku kryminalnych zbrodni? A jeśli tak, to czy jakiekolwiek uczucie, naznaczone dodatkowo trudną przeszłością, ma szansę przetrwać?

AL.-Ł: A czy policjanci to nie ludzie? Nie mają rodzin, ukochanych, pragnień? Każda okoliczność na narodzenie się prawdziwego, obezwładniającego zmysły uczucia jest dobra. Czasami związki zrodzone w trudnych sytuacjach mają właśnie największą szansę na przetrwanie, ze względu na to, że koszmar, w jakim się zawiązały, jest czymś najgorszym, co mogło dotknąć dwoje ludzi. Wówczas, żaden problem już im nie straszny.

AM: Sprawa Madzi z Sosnowca pokazuje, że lubimy kryminalne zagadki. Czy takie patologie czy nieszczęśliwe historie mogą zostać pisarską inspiracją?

AL.-Ł: Często realne  wydarzenia  stają się podwalinami  do stworzenia  opowieści opartej na  faktach. Czy akurat w tym przypadku tak się stanie?  Tego nie wiem. Na pewno jest to poruszająca historia, która tak naprawdę ma tak wiele  wymiarów, że nie  wiem, czy kiedykolwiek  uda  się  je wszystkie  wyjaśnić i zrozumieć.

AM: W Szóstym porusza pani także wątek kazirodztwa. Ostatnio czytałem o tym w Łaskawe Littella. Ten temat z jednej strony odrzuca, a z drugiej silnie przykuwa uwagę czytelnika.

AL.-Ł: To temat tak stary, jak życie, jak świat. Często latami ukrywany pod płaszczykiem normalności, surowego wychowania, sztywnych zasad obowiązujących w rodzinie. Jest to temat trudny, okrutny, oburza, porusza, ale jest elementem istnienia wielu społeczeństw i nie należy udawać, że go nie ma. W Szóstym kazirodztwo, a także zawoalowana pedofilia stały się przyczyną do stworzenia potwora w ludzkiej skórze, gdzie kat okazał się tez po części i ofiarą.

AM: Prócz kazirodztwa jest też sporo seksu. Nie obawia się pani go wplatać do swojej prozy – skąd ta odwaga?

AL.-Ł: No i znowu mogłabym użyć tych samych słów co na początku odpowiedzi na poprzednie pytanie. Co w ogóle tu robimy? Ja, pan, sąsiadka z naprzeciwka? Jeśli opisujemy dany krajobraz, mieszkanie, wygląd bohatera, skupiamy się na jego myślach, rozterkach, przeżyciach, to jeśli on kogoś kocha, pragnie, pożąda, to dlaczego mamy to pominąć w dopełnieniu obrazu tej postaci? W moich książkach bohaterowie szaleją, mordują, kochają, uprawiają seks, zrywają, umierają, To opowieści o ludziach i o życiu i o wszelkich jego aspektach. Nie zamierzam się w niczym ograniczać.

AM: Jak pani sądzi, dlaczego pociągają nas historie seryjnych morderców i tych, którzy próbują ich powstrzymać?

AL.-Ł: Nie będę odpowiadać za ogół, mnie zawsze takie opowieści fascynowały, moje ulubione serie to ta o Aleksie Crossie Jamesa Pattersona, wszystkie książki Kinga, a także niezapomniana postać Hannibala Lectera. Dlaczego tak jest? Nie wiem, może zło jest bardziej fascynujące niż nudne dobro? A może lubię czytać o granicach ludzkiego umysłu, które oddzielają człowieczeństwo od okrucieństwa w imię własnych, chorych zasad? Nie wiem. To chyba trochę niezdrowa ciekawość, chęć poczucia dreszczyku emocji, kiedy siedzę w wygodnym fotelu, bezpieczna i pewna tego, że to tylko historia i nie ma prawa wydarzyć się w realnym świecie.

AM: Czy opowieść z Szóstego mogłaby się wydarzyć naprawdę? A może wydarzyła się częściowo w rzeczywistości?

AL.-Ł: No cóż, lepiej, żeby się nie wydarzyła. Ale taką pierwszą odległą inspiracją do powstania tego tekstu były wydarzenia, które miały miejsce na Górnym Śląsku w latach sześćdziesiątych, kiedy to grasował tam wampir z Zagłębia. Dlatego też akcję (między innymi) umieściłam właśnie w tym regionie. To taka bardzo luźna inspiracja, mam nadzieję, że powstała i zrealizowała się tylko w mojej głowie.

AM: W szóstym dniu… odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim Bogiem – brakuje tylko – uświadom to sobie. Czy morderca jest fanem Magika i Paktofoniki?  Chodzi o ich utwór Jestem Bogiem.

AL.-Ł: Uświadom to sobie… Ha ha ha. Ten kawałek podsyła mi moja przyjaciółka Sylwia, (a właśnie Sylwia -policjantka z Szóstego, to dokładnie ta sama moja Sylwia), kiedy mam doła doliniastego. Myślę, że morderca jest fanem samego siebie, zakochany we własnej postaci, przekonany o własnej mocy, pewny, że to co robi, naprawdę pomoże mu dokonać zbawienia. W sumie ten kawałek idealnie oddaje jego postrzeganie siebie.

AM: Wierzy pani w przeznaczenie, przed którym bohaterowie pani książek nie mogą uciec?

AL.-Ł: Wierzę w siłę mego skomputeryzowanego pióra i moc mojej wyobraźni. Z tym nie mają szans biedacy;)

AM: Tworzy pani stronę Czytajmy Polskich Autorów. A których ceni sobie pani najbardziej?

AL.-Ł: Oj, wymieniać nie będę, bo jest ich tak wielu, że byłaby to dłuuuga lista. Powiem tylko, że piszą wspaniałe książki, czasami są słabo promowani, niesprawiedliwie wypychani na księgarskiej półce przez „zagramaniczniaków”, a zasługują na uznanie, bo tworzą świetne historie. Dzięki mojej akcji na FB i konkursom na blogu żywię nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu przyczyniłam się do spopularyzowania rodzimej literatury.

AM: A z zagranicznych pisarzy?

AL.-Ł: Tych mogę wymienić, chociaż to też spora lista i ciągle się zmienia. No, może na zawsze pozostanie tam King, Patterson i Colette. Lubię także książki Daniela Silvy, czyli serię o agencie izraelskiego wywiadu, Gabrielu Allonie. Książki Alex Kavy, Karin Alvtegen, Arne Dahla. Naprawdę jest ich sporo, a powieści ich autorstwa sprawiają mi przyjemność. I dzięki temu, że prowadzę także bloga recenzenckiego, co rusz odkrywam kolejnego ciekawego twórcę.

AM: Czy pisząc właśnie na swoim blogu recenzje innych książek nie ma pani pokusy, by się odegrać w jakiś sposób? Jaką jest pani recenzentką – bardziej surową czy też łagodną?

AL.-Ł: Chyba raczej łagodną. Może dlatego, że w każdej powieści staram się dostrzec coś pozytywnego, coś wartościowego.  A może dlatego, że starannie dobieram  lektury, sięgając po te, które odpowiadają mi pod kątem tematyki, konstrukcji, wcześniejszych doświadczeń z danym autorem. Czasami daję subtelnie odczuć, co mi się nie podobało, ale wyciągam też na światło dzienne zalety. Nie spotkałam się z pozycją, w której nie byłoby ani skrawka czegoś pozytywnego w odbiorze.

AM: Największe sukcesy czytelnicze odnoszą w tej chwili kryminały skandynawskie. Co pani o nich sądzi? I jakie są różnice między polskimi a skandynawskimi kryminałami?

AL.-Ł: Chyba wszystko zaczęło się od Stiega Larssona.  Nie wiem w czym tkwi ten fenomen, może to swego rodzaju była dla nas egzotyka? Wychowani na Agacie Christie nagle zorientowaliśmy się, że nie tylko w Anglii są sprawni i efektywni detektywi? Pewnie było to jakieś novum, trafiło na dobry i spragniony grunt i zakiełkowało. Niedawno sama zafascynowałam się serią o Drużynie A autorstwa Arne Dahla i pierwszą odsłoną serii o dziennikarzu Henningu Juulu, autorstwa norweskiego pisarza, Thomasa Engera.

Ciężko mi też określić różnice. Chyba tam powstaje więcej usystematyzowanych i zaplanowanych serii, które mają szansę dotrzeć do szerszego odbiorcy i przywiązać go do swoich bohaterów. U nas powstają głównie serie retro (vide Krajewski, Wroński), albo współczesne (Hagen), lecz te ostatnie  na o wiele mniejszą skalę.

AM: To czym dla pani jest czytanie?

AL.-Ł: Receptą na zły dzień. Lekiem na całe zło. Terapią. Odpoczynkiem. Fascynacją. Celem. Hobby. Sposobem na siebie. Proszę wybrać, podpisuję się pod wszystkim.

AM: Na co dzień pracuje pani w dużym holdingu finansowym. Już wiemy czym jest dla pani czytanie, a czym jest w takim razie pisanie – to hobby czy może spełnienie? I czy woli pani pisać czy czytać?

AL.-Ł: Piszę bo czuję taką potrzebę. Bo mam coś do opowiedzenia. Bo historie, której do tej pory napisałam, mają swoją wierną grupę czytelników. A czytam dlatego, iż lubię, a właściwie kocham i jest to jedna z  moich odskoczni i możliwość przeniesienia się w inny świat. A jeśli o charakter, czy cel mojego pisania, to z założenia ma być sposobem na życie… kiedyś w przyszłości może i na przeżycie:)

AM: Są już nowe pomysły na kolejną powieść?

AL.-Ł: Jest kilka pomysłów, jednym z nich jest opowieść o dojrzałych ludziach, którzy zgubili gdzieś po drodze normalność, a teraz próbują wrócić i do siebie i do zagubionego normalnego życia. Okaże się to trudniejsze, niż myśleli, a jednocześnie obali mit mówiący, że tak łatwo jest zmienić swoje ułożone życiowe standardy. W książce nie zabraknie złych ludzi, mafijnych rozgrywek i oczywiście wielkiej miłości.

Mam też zamiar wydać dramat „Brudny świat”, opowieść wpędzającą czytelnika w depresję, jak zdarzało mi się słyszeć.

Przymierzam się również do spisania autentycznej historii seniorki pewnego rodu, która w imię zakazanej miłości wyzbyła się zasad, zrezygnowała z tak zwanej „ojcowizny” i poszła za swym ukochanym „na dobre i na złe”.

Pomysłów naprawdę jest mnóstwo, mam tylko nadzieję, że wystarczy mi czasu i sił, aby je zrealizować.

AM: 8 marca była pani na Festiwalu Kobiet. Czym to spotkanie różniło się od innych autorskich spotkań?

AL.-Ł: Mój udział był jednym z elementów imprezy poświęconej kobietom, można było kupić kosmetyki, pyszne herbaty, zbadać stan swojej skóry, powąchać najnowsze zapachy. Wszystko to, co panie lubią. A w tym wszystkim ja i mój romansowy kryminał i kryminalny romans. Miałam także przyjemność spotkać się z przedstawicielami wydawnictwa Replika, które wydało Szóstego.

AM: Co pani czuje, gdy na spotkania autorskie przychodzą osoby żywo zainteresowane losami pani bohaterów? I czy wchodzi pani w dyskusję z czytelnikami, którzy mieli inne plany wobec tychże bohaterów?

AL.-Ł: Generalnie bardzo lubię spotkania, to daje wiele satysfakcji i rozmowa i wspólne zdjęcia i wpisywanie dedykacji do książek. A jeśli czytelnicy są aktywni i chętni do polemiki, bądź śmiało wrzucają swoje oczekiwania co do dalszych książek, albo pytają o kontynuacje niektórych powieści, to radość jest jeszcze większa.

AM: Kim są te Kaśki, którym dedykuje pani Szóstego?

Jedna Kaśka to moja ciocia, druga Kaśka to jej koleżanka. Obie związane z jasną stroną prawa, pomagały mi w kwestiach merytorycznych podczas pisania Szóstego. Obie mieszkają na Górnym Śląsku. A! I jeszcze jedno. Obie są blondynkami.

AM: Lubi pani kino? Chciałaby pani, żeby jakaś z pani książek została zekranizowana? A jeśli tak to przez kogo i z kim w rolach głównych?

AL.-Ł: Pewnie byłaby to fajna przygoda. Myślę, że właśnie Szósty byłby ciekawym materiałem dla scenariusza filmowego, a także trylogia Zakręty losu np. dla Patryka Vegi. Moim idealnym aktorem, czy to do roli Marcina Langera z Szóstego, czy też Łukasza Lukasa Borowskiego z Zakrętów losu jest od zawsze Marcin Dorociński. To mój ulubiony polski aktor. I uwielbiam jego kreacje w Pitbullu, Ogrodzie Luizy i w Róży.

rozmawiał: Adam Muszkieta

Wschowa-Wrocław, marzec 2012

Tags:

Zostaw odpowiedź