K. Rymarz, M. Wielgosz: 52 mgnienia Lublina

6 marca 2012 21:035 komentarzy

/fot. Marcin Michałowski/

Zapraszaliśmy już naszych czytelników na wernisaż wystawy końcowej lubelskiego projektu

„52 MGNIENIA”

Dzisiaj natomiast zapraszamy do oglądania tejże wystawy, do czego z pewnością zachęcą wszystkich relacje naszych wysłanniczek – lublinianek Katarzyny Rymarz oraz Małgorzaty Wielgosz, a zilustrowane zdjęciami jednej z uczestniczek projektu, naszej stałej lubelskiej współpracowniczki Barbary Wilczyńskiej oraz Marcina Michałowskiego (z leżącej nieopodal Lublina Warszawy). Na wystawę najlepiej wybrać się niezwłocznie po przeczytaniu naszej relacji.
Prosimy nie ociągać  się
, gdyż niecałe dwa tygodnie, w ciągu których będzie to możliwe rychło upłyną! Rzec by można – w okamgnieniu!

 

Cóż... Konkurencja też nie próżnowała... Radio Lublin rozmawia z jednym z uczestników projektu /fot. M. Michałowski/

Relacja Katarzyny Rymarz

      Jeszcze przez niecałe dwa tygodnie można oglądać ciekawą wystawę fotograficzną podsumowującą projekt „52 Mgnienia”. Wystawa w Wojewódzkim Ośrodku Kultury jest efektem eksperymentu fotograficznego, w którym, jak mówi Robert Pranagal, pomysłodawca i koordynator akcji, chodziło o ukazanie Lublina oczami jego mieszkańców. Projekt miał charakter konkursu otwartego –  przystąpić mogli do niego wszyscy fotografujący, również amatorzy i polegał na tym, by regularnie przez cały rok fotografować miasto we wszystkich jego odsłonach: ciekawe miejsca, niebanalne sytuacje, wydarzenia. Każdy zarejestrowany uczestnik projektu miał możliwość dodawania zdjęć do konkursowej galerii, a pod koniec każdego tygodnia wybierano w drodze plebiscytu zdjęcie najlepsze, które kwalifikowało się do wystawy końcowej.

Przybyły tłumy /fot. Barbara Wilczyńska/

     Na wernisaż przybyło liczne grono miłośników fotografii, przedstawicieli władz miasta, miejscowych artystów, i my z Netkultury – Kasia i Gosia. W mgnieniu oka, przy akompaniamencie oklasków zostały rozdane wyróżnienia dla autorów zdjęć i można było przystąpić do kontemplacji obrazków z Lublina. Wybór miejsc i tematów przeogromny, mix stylistyk i poszukiwań formalnych oraz – co dla mnie chyba najważniejsze w tym projekcie – różnorodność indywidualnych spojrzeń na Lublin. Ważne też, że Lublin ukazany jest bez taniego sentymentalizmu, w przeciwieństwie do sztampowych zdjęć widokówkowych, o czym wspominał Robert Pranagal.

Nasze wysłanniczki w rozmowie z Robertem Pranagalem /fot. B. Wilczyńska/

Wystawę obejrzałyśmy bardzo dokładnie, z odpowiednią dozą analizy i zastanowienia, ale w mgnieniu oka udało nam się wytypować kilka zdjęć według nas najciekawszych. Oto nasze typy:

–  Globus, fot. Robert Pranagal
– Express na Północnym, fot. Krzysztof  anin Kuzko
– Podlodowe łowy na Zalewie Zemborzyckim
– Na rynku staroci, fot.Barbara Wilczyska
– Giełda małych zwierząt, fot. Marek Jabłoński

      Wszystkie zdjęcia można zobaczyć tutaj, ale w naturze robię oczywiście jeszcze większe wrażenie.
Ja szczególnie upodobałam sobie zdjęcie Kamili Grabowskiej (którego tytułu nie udało mi się ustalić) ukazujące fragment instalacji znajdującej się na Krakowskim Przedmieściu, przez które to przejście z uporem maniaka przechodzę ilekroć jestem w okolicy.

      Na tej wystawie każdy znajdzie coś dla siebie – miejsce ulubione, miejsce znienawidzone, miejsce zapomniane i, co ciekawe, także miejsce, którego już nie ma (bo i takie zostały sfotografowane).

Na kolana przed Sztuką! /fot. B. Wilczyńska/

   Wystawa jak najbardziej godna polecenia. Lublin, jako miasto wielowymiarowe, mozaikowe wręcz i barwne godzien jest szerokiej promocji w całym naszym miejscami pięknym, miejscami mniej pięknym kraju i nie tylko. Miejmy nadzieję, że wystawa Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego choć trochę się do tego przyczyni. Poza tym warto odwiedzać Wojewódzki Ośrodek Kultury przy ul. Dolnej Panny Marii w Lublinie przy okazji kolejnych wystaw. I my tam byłyśmy, winko wypiłyśmy, w okamgnieniu oczywiście.

 Katarzyna Rymarz
.
.

Relacja Małgorzaty Wielgosz

     Edward Hartwig, Stefan Kiełsznia, Lucjan Demidowski czy ten, który zdobył uznanie jako malarz, a w świecie jest znany jako fotograf, a mianowicie Mikołaj Smoczyński – to nazwiska, które przewinęły się w czasie długiej działalności Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego. Funkcjonuje ono już 75 lat. Dorobek spory, nawet jak na tak długi okres działalności. Dobrze wszystkim znane perełki naszego miasta, ale również Lublin jakiego nie mamy okazji spotkać na co dzień. Te różne oblicza zostały przedstawione podczas Otwartego Projektu Fotograficznego „52 Mgnienia” na 75-lecie, jubileuszowy rok dla Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego. Z tej okazji na wernisażu, który miał miejsce  29 lutego 2012 r. nastąpiło uroczyste wręczenie dyplomów i albumów, a także nagród: dla Marcina Butryna za zestaw zdjęć, które dotarły po czasie i nie wzięły udziału w konkursie oraz Emila Zięby za tysięczne zdjęcie. Wśród uczestników rozlosowano także nagrodę specjalną – unikatowy kalendarz na 2012 rok. Wylosowany szczęśliwiec jest jedną z trzystu osób, którym udało się go zdobyć.

Pomysłodawca... /fot. B. Wilczyńska/

      Inicjatywę ukazywania Lublina w różnych odsłonach podjęło 40 osób, które ciekawie obfotografowały Lublin. Powstały zdjęcia czarno-białe i kolorowe. Projekt przedstawiał nie tylko miejsca, budynki, ale również mieszkańców Lublina z różnymi wyrazami twarzy, w różnym wieku, w różnych sytuacjach. Szczególnie zapada w pamięć chłopiec z wywieszką Katyń w barwach flagi biało-czerwonej. Zdjęcie zatytułowane jest Chłopiec, a wykonał je Marek Jabłoński. Osoba na nim ukazana zbiera łuski po nabojach. Zdjęcie można skwitować jako świetną „reporterkę”. Ale „52 Mgnienia” to także tętniące życiem Stare Miasto ze zdjęć: Waldemara Nowińskiego „Życie towarzyskie” czy Ewy Kołodziejczyk „Uwaga tu krzyczą”. To miasto o różnych porach dnia. Spośród tych – szczególnie utkwił w pamięci „Słoneczny tryptyk o 4 nad ranem” Michała Woźniaka. Przedstawia Lublin skąpany w pomarańczowej poświacie o wschodzie słońca. To wreszcie Lublin ukazany z humorem, jak dwa psy ze zdjęcia Roberta Pranagala zatytułowanego „Autoalarm i Immobilizer” czy „Skrzypek na Detachu”,

Od lewej: wiceprezes LTF Krzysztof Kuzko, Robert Pranagal, prezes Grzegorz Pawlak czyli Trzech Tenorów /fot. M. Michałowski/

przedstawiający grającego muzyka na deptaku. To także zdjęcia z wydarzeń kulturalnych, Festiwalu Sztukmistrzów czy Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych. W tej kategorii uwagę przykuwa „Lublin-Dżakarta” autorstwa Roberta Pranagala, przedstawiające niekwestionowanych faworytów ubiegłorocznych spotkań, a mianowicie zespół z Gruzji w artystycznych akcjach. Na szczególną uwagę zasługują zdjęcia miejsc, których już nie ma, np. park, w którym handluje się zwierzętami. Zachwycają zdjęcia Emila Zięby. Artysta jest chemikiem z zawodu. Fotografią zajmuje się od około ośmiu lat. Jego eksperymentalne zdjęcie „Bystrzyca” ukazuje rzekę w bajkowej scenerii. Autor ten efekt uzyskał za sprawą nałożenia filtra podczerwonego. Dzięki temu zabiegowi światło widzialne nie było dopuszczane, a tylko podczerwone. Wiceprezes stowarzyszenia Krzysztof anin Kuzko zaprezentował wykonane tradycyjnie, a niemniej bajkowe zdjęcie „Tego roku mamy takiego uroku moc!!!” przedstawiające tęczę nad Zamkiem Lubelskim.

Kontemplacja /fot. Barbara Wilczyńska/

      Organizatorzy zachwalają wystawę. Oto, co mówi na jej temat Robert Pranagal, organizator wystawy:

– Jeszcze się nie zdarzyło w historii Lublina, by tak dogłębnie miasto przedstawić z najróżniejszych punktów widzenia. Głównym założeniem było to, by ukazać rzeczywistość Lublina odchodząc od pocztówkowej prezentacji miasta. Na fotografiach zobaczyć można miejsca, których już nie ma, wydarzenia bardziej i mniej ważne. Jest to w zasadzie projekt aktywnych jego uczestników. Mój był jedynie pomysł. To ludzie fotografowali Lublin, umieszczali jego zdjęcia, wybierali, oddając głosy na najlepsze ich zdaniem zdjęcia. Był to projekt otwarty. Każdy mógł wziąć w nim udział. Każdy uczestnik otrzymał limit. Mógł wysłać 5 zdjęć na tydzień. Wszyscy uczestnicy zarejestrowani w projekcie mogli głosować. Genezą projektu były niesamowite obrazy. Szliśmy w dane miejsce i okazywało się, że będąc w tym samym miejscu jedna osoba odkrywała coś, czego druga w ogóle nie zauważyła. Nie było to zaplanowane jako dokument. Chcieliśmy pokazać jak ludzie to widzą. Okazało się, że osoby niezwiązane z Lubelskim Towarzystwem Fotograficznym robią tak świetne zdjęcia, że zazdrość bierze.

Cóż, żeby zrobić coś dobrze, trzeba to kochać, a przynajmniej lubić.

– To świetna zabawa – mówi o fotografowaniu Emil Zięba. – Trzeba mieć odskocznię od życia codziennego, bo człowiek by zwariował. Fotografuję w większości na kliszy, jak stwierdzę, że warto coś na niej utrwalić. Moment, gdy na białym papierze powstaje fotografia to coś niesamowitego, prawdziwa magia.

I tę szczególną magię dostrzeże z pewnością każdy. Pod jednym warunkiem, że wybierze się na wystawę.

.

 Małgorzata Wielgosz
.

Oni to wszystko powiesili! /fot. Barbara Wilczyńska w koprodukcji z samowyzwalaczem/


Tags:

5 komentarzy

Zostaw odpowiedź