4 marca 2011 14:58
W związku z tym, że polski narciarz wszechczasów ogłosił wczoraj koniec kariery, nasza redakcja sportowa zaraz po wykręceniu dywanów zalanych łzami, przystąpiła do akcji, zwracając się do odchodzącego Mistrza: Najdroższy panie Adamie! Odpowiednio podziękować za wszystkie wzruszenia i radości jakie przeżyliśmy dzięki Panu – po prostu nie sposób. Jedyne co możemy dziś zrobić, to wyrazić solidarność z Panem, kiedy mówi Pan o swoim żalu do tych, którzy usilnie prąc na szkło nie pozwolili Panu osobiście ogłosić końca kariery. Drogi Mistrzu! Dla pseudoprzyjaciół z medialnego podwórka był pan jedynie zwierzęciem medialnym, okrętem co to do niego przylgnąć można, wobec którego wszelkie chwyty rzekomo są dozwolone. Po Turynie wysyłali Pana na emeryturę, później udawali nieustannie wierzących w to, że Pan powróci na podium. Teraz natomiast pokazali, że pańskie uczucia mają […]
Czytaj więcej ›
20 lutego 2011 10:21
Gwoli wyjaśnienia ewentualnych nieporozumień, autor pragnie zaznaczyć, iż – choć sam jest człowiekiem małej wiary – pisząc ten tekst absolutnie nie miał na celu obrazy niczyich uczuć religijnych, ani jakichkolwiek innych. 1.Ubodzy w duchu W drugiej połowie lat 90-tych pomarańczową piłkę klepał po asfalcie każdy. Transmisje w publicznej telewizji w połączeniu z podbijającym głośniki zaoceanicznym hip hopem wykreowały modę na NBA. Każdy chciał być Jordanem, Barkleyem, Rodmanem, O’Nealem, kim tam jeszcze. Wkrótce potem reprezentanci Polski zaliczyli niezły występ na Mistrzostwach Europy i do grona podwórkowych bohaterów dołączyli Wójcik, Zieliński i reszta. Wrocławski Śląsk rozbijał się po Eurolidze, rozgrywki o krajowe laury elektryzowały tłumy. Dodajmy dla porządku, że futbol – bezsprzecznie najpopularniejsza dyscyplina sportu w RP – kojarzył się podówczas z jednej strony z nigdy nie trzeźwiejącymi […]
Czytaj więcej ›
19 grudnia 2010 02:10
Mam taką jedną siostrę cioteczną, która za młodu wyemigrowała do Niemiec za chłopem (narodowości chwiejnej). O chłopie nie ma sensu się szerzej rozwodzić. Grunt, że po parunastu latach szczęśliwie rozwiodła się z nim A. Po czym, wciąż pozostając za Odrą przygruchała sobie rodowitego Dojcza imieniem F. F., w przeciwieństwie do potyrpanego poprzedniego partnera mojej kuzynki, od razu przypadł mi do gustu. Łatwo się chyba domyślić dlaczego. Jako rodowity Dojcz, lubi futbol i piwo. Znajomość z F. Rozpoczęliśmy od tego drugiego i, co raczej znów nie jest przesadnie zaskakujące, szybko pokumaliśmy się w temacie tego pierwszego. Mój nowy cioteczny szwagier długo się nie zastanawiał (Herr Gott, jacy ci Dojcze bywają konkretni!). W zasadzie po dwóch wymienionych zdaniach zaordnungował, że zabierze mnie na mecz swojego ukochanego 1.FC Saarbrücken. Ów zacny […]
Czytaj więcej ›