16 października 2011 14:52
[Dla wiernego czytelnika-eksperta z Polski południowej – by się nie musiał męczyć, jako że z pewnością całość jest zbyt długim tańczeniem o architekturze – streszczenie: Odbyły się finałowe turnieje ME w siatkówce męskiej i damskiej. STOP W obu imprezach zagrały nasze reprezentacje. STOP Jedna lepiej, druga gorzej. STOP Trzecia – chorzy i zmęczeni – zdecydowanie najlepiej. STOP Jednym słowem – reprezentacyjny sezon (pomijając PŚ) – w kratkę. STOP Pointa w ostatnim akapicie. STOP] MiKasa Siatka w kratkę Siatka rozwieszana na siatkarskich boiskach jest szczególnym rodzajem kratki, takiej giętkiej, bo sznurkowej, ale nie o niej tu będzie, lecz o zróżnicowanych efektach wysiłków zawodniczek i zawodników z orzełkami za piersiach (chyba gdzieś tam koło wielkich napisów Plus GSM, ale głowy nie dam). Panowie zdobyli brąz, co mocno WSZYSTKICH ekspertów zaskoczyło. […]
Czytaj więcej ›
14:51
[Dla wiernego czytelnika-eksperta z Polski południowej – by się nie musiał męczyć – streszczenie: Mariusz Wlazły w narodowej kadrze nie gra. STOP. Czy zagra? STOP. Nie wiadomo albo wiadomo – nie wiadomo. STOP. Pointy nie ma, by nie przedłużać. STOP] MiKasa Zbuntowany kamień w anielskim kręgu Klasyczny dialog w mydlanej operze opiera się na tym, że rozmawiający relacjonują, co ktoś inny komuś jeszcze innemu powiedział, albo na wzajemnym informowaniu się interlokutorów, że każdy z nich ma się ochotę porozmawiać z rozmówcą, z którym właśnie rozmawia. Jednych widzów to frapuje, innych śmieszy. Największa radość wybucha, kiedy „mydlany” styl komunikowania się wychodzi poza ramy tasiemcowego serialu. Niezastąpiony w takich razach jest Mariusz Wlazły. Nie oznacza to wszakże, że jest Blake’em Carringtonem polskiej siatkówki, ani tym bardziej – tu dam […]
Czytaj więcej ›
20 września 2011 10:49
Chociaż rzecz nie do końca dotyczy sportu, przytoczony poniżej, a zakrawający na felieton, list czytelnika – publikujemy w dziale sportowym. Redakcja Mirek Sójkiewicz – Czytelnik Obywatele na stadion im. arcyks. Ferdynanda „No to zabili nam Ferdynanda – rzekła gosposia panu Szwejkowi […]. – Którego Ferdynanda, pani Müllerová? – spytał, nie przestając masować kolana – ja znam […] Ferdynanda Kokoškę, co zbiera psie gówienka.”* „Niezwykłe widowisko. Niesamowita walka, wielka sympatia dla Tomka Adamka, który nie uległ łatwo obrońcy tytułu! Gratulacje dla zwycięzcy. To wszystko działo się na oczach kilkudziesięciu tysięcy widzów na wspaniałym stadionie we Wrocławiu, ale także przed wielomilionową publicznością przed telewizorami na całym świecie. Warto było! Dobrej nocy.” – napisał na Facebooku prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz o godz. 1.03. „Niezwykłe korkowisko zachodniej części miasta, niesamowita decyzja […]
Czytaj więcej ›
19 lipca 2011 20:30
Cuda jednak się zdarzają. W tegorocznej Lidze Światowej brąz zdobyła grająca w okrojonym składzie polska reprezentacja. Medale wręczono drużynie pozbawionej takich zawodników Skry B. jak: Wlazły (tradycyjnie), Pliński oraz Winiarski (też już, niestety, tradycja). Na boisku nie pojawił się również gracz Zagumny (również nie nowość). Bez czterech podstawowych tuzów, z rekonwalescentem Gruszką, Możdżonkiem o pokancerowanej stopie, z Bartmanem ekspresowo edukowanym na atakującego, który sobie w najmniej odpowiednim momencie doznał kontuzji… i medal? Cud? Cud, który mógłby nawrócić najbardziej zatwardziałego ateistę. Ale nie nawróci. Dlaczego? Ano dlatego, że Liga Światowa to przecież zawody w siatkówce – z reguły triumfuje Brazylia – cudów zatem deficyt. Nie brak natomiast cudotwórców, którzy nie przemieniają jednak wody w wino (no, ewentualnie wieczorkiem w hotelu), ale sportową rywalizację w jej karykaturę. Wprawdzie siatkówki nie […]
Czytaj więcej ›
19 czerwca 2011 22:00
Siadając na tron selekcjonera naszej siatkarskiej kadry narodowej mężczyzn Andrea Anastasi z pewnością wiedział, iż mebel to mocno chybotliwy. Lekceważąc fakt ten, choć się jeszcze dobrze się nie rozsiadł, to już się naraził. Stwierdził w jednym z wywiadów, iż Polacy to drugi rzut światowej siatkówki. Do pierwszego zaliczył Brazylijczyków i Rosjan, mając na myśli obfitość talentów w obu tych krajach. Oczywiście nie sposób się z nim nie zgodzić, ale pozostaje wątpliwość – dlaczego Włoch nie podkreślił, iż PlusLiga jest prawie najlepsza na świecie, a polska myśl szkoleniowa w zasadzie nie ma sobie równych. Jeśli chodzi o tę drugą kwestię, to zapewne Włoch nie chciał się zapętlić koncepcyjnie – skoro Polacy najlepsi, to czemu od tylu lat obcokrajowcy tremują kadrę i jeszcze dziwnie się to zbiega z sukcesami odniesionymi po wieloletniej […]
Czytaj więcej ›
18 maja 2011 10:23
Zaczęło się z przytupem. I to takim solidnym. 5go lutego 2000 reprezentacja Włoch w rugby pokonała na Stadio Flaminio w Rzymie Szkocję 34-20. Był to pierwszy mecz Azzurrich w nieoficjalnych mistrzostwach Europy, a zarazem początek nowej ery w tych rozgrywkach – Six Nations. Wcześniej turniej nazywał się Home Nations i uczestniczyły w nim wyłącznie drużyny brytyjskie (Anglia, Walia, Szkocja oraz reprezentacja wyspy – wyspy, nie Republiki! – Irlandii), do których z czasem doszlusowała Francja, co spowodowało zmianę nazwy na Five Nations. Włączeniu Italii do tego elitarnego grona towarzyszyły spore kontrowersje, które dodatkowo przybrały na sile, gdy okazało się, że ów inauguracyjny triumf Włochów (dodajmy: nad ówczesnym obrońcą tytułu!) to były miłe złego początki. Azzurri przegrali wszystkie pozostałe cztery spotkania Six Nations 2000, z czego trzy naprawdę dotkliwie. Kompletem porażek zakończyły […]
Czytaj więcej ›
16 kwietnia 2011 17:07
Nieee no, gdzie tam! czyli Ileż to się trzeba napsuć, żeby wreszcie było dobrze! W meczu piłkarskiej reprezentacji Polski podobno klasowy napastnik, grający na co dzień w klasowym (tu już bez „podobno”) klubie, wpada z piłką w pole karne rywala, mija obrońcę i… strzela? Nieee no, gdzie tam. Próbuje jeszcze minąć bramkarza, minąć sznurowadło własnego lewego buta, minąć ducha prababki selekcjonera przeciwników… Aż wreszcie nadbiega dwóch kolejnych obrońców i tak właśnie mija szansa na zdobycie gola. Jedna z sześciu, jaką ów napastnik miał podczas dwóch ostatnich meczów Biało-Czerwonych. Nie wykorzystał żadnej. Kto jest temu winien? Napastnik? Nieee no, gdzie tam. Mowa przecież o Robercie Lewandowskim, zawodniku samej Borussii Dortmund, wschodzącej gwieździe naszego futbolu, której wręcz nie wypada wypominać takich pierdół, jak czasowa niezdolność do […]
Czytaj więcej ›
19 marca 2011 18:10
Wyjątkowo późna w tym roku Wielkanoc zbliża się wreszcie coraz to większymi krokami. Wychodząc niejako na spotkanie tego wielkiego Święta, sportowe skrzydło redakcji Netkultury postanowiło, że marcowy numer naszego magazynu stał będzie jajem. Ja naskrobałem coś o rugby, Yarrek, przy mojej delikatnej pomocy, sklecił rzecz traktującą m.in. o sporcie w USA, ze szczególnym udziałem (tak to sobie wyobrażam, choć pisząc ten tekst ciemną wiosenną nocą, dzieła kol. Y. jeszcze nie czytałem) ichniejszej wersji futbolu… Słowem: staraliśmy się. Jednakże i tak, mimo naszych prób i wysiłków, poleglibyśmy pewnie z kretesem, gdyby nie pewien amerykański biznesmen. Ale-ale, nie tak prędko! Skoro Wielkanoc w tym roku późno, to i sedno sprawy nie może tak na hop-siup! wyskoczyć z kapelusza, prawda? Toteż zanim do tego sedna przejdę, pozwolę sobie zadać takie niedyskretne […]
Czytaj więcej ›
18:09
Prawdziwych fachowców należy cenić: w po sąsiedzku „wiszącym” tu materiale kolegi Z-M-P [„Jaja jak berety”] wiele ciepłych słów pada pod adresem właściciela uprawiających futbol amerykański drużyn Bielawa Owls oraz The Crew Wrocław – Lowella Husseya, który w rozwój polskiego sportu wkład wnosi wręcz nieoceniony. Wprawdzie to tylko on tak twierdzi, ale dlaczego mu nie wierzyć? A co to ma wspólnego z siatkówką? I wiele, i nic. Dokładnie tyle samo, ile warta jest inicjatywa zamknięcia siatkarskiej PlusLigi. Dla ligowych bossów – wiele, dla kibiców – nic. Ile dla szefów PlusLigi warci są jej kibice – dopiero się okaże, kiedy prezes Popko odpowie na ich skierowaną do niego petycję.* Nasza trzecia (tak sama o obie mówi) liga świata zmierza ku reformie. Aby przeskoczyć Włochów i Rosjan zdecydowano się na fundamentalne zmiany […]
Czytaj więcej ›
18:08
Piętnastu muskularnych facetów staje w rozkroku, ugina nogi w kolanach, przybiera groźny wyraz twarzy i – rytmicznie przytupując i uderzając się dłońmi po udach i klatkach piersiowych – skanduje: „nadchodzi Włochaty Człowiek, który przynosi Słońce!” Zabawne? Zależy dla kogo. Piętnastu innym facetom, którzy właśnie mają się zmierzyć z reprezentacją Nowej Zelandii w rugby, raczej nie jest do śmiechu. Już za chwileczkę, już za momencik, przetoczą się po nich jakieś dwie tony żylastej człowieczyny z kością. A to, jak się łatwo domyślić, niekoniecznie należy do rzeczy przyjemnych. * * * Mój osobisty Włochaty Człowiek nazywa się Tana Umaga. W zasadzie nie wiem, kiedy pierwszy raz widziałem go w akcji. Musiało to być gdzieś na przełomie lat 90tych i 00wych, gdy Jonathan Falefasa, czyli Tana, albo po prostu T, na trwałe zadomowił […]
Czytaj więcej ›