MiKasa: Kocham cię, wiosko!

15 marca 2012 14:180 komentarzy
MiKasa: Kocham cię, wiosko!

      Przyjęło się uważać (czy słusznie?) że transmisje są nie tylko po to, żeby informować. Powinny też zarażać widzów emocjami, ekscytacją, euforią ewentualnie. Bywa jednak, że zamiast tego budzą ciągoty (trwajmy przy literze „e”) eskapistyczne. To akurat niespecjalnie ucieszyłoby reklamodawców, jednak telewidz-kibic to dziwak. On nawet, choćby ekstremalnie dyszał przemożną, a nabytą, żądzą mordu na telewizji karmiącej go niestrawną papką, to i tak zasiądzie następnym razem. Bo transmisja jest jak codzienna gazeta – albo się ją czyta teraz, albo nigdy. Kibic może fonię wyłączy i „dubbing” puści z radia, ale zasiądzie. Może też (jeśli to możliwe) – zmieni kanał. A który to spośród tychże kanałów, ach który z nich najsilniejszy rodzi w kibicu eskapizm?       Każdy fan koszykówki pamięta, jak kiedyś profesjonaliści z Woronicza skończyli  na kilkadziesiąt sekund przed końcowym […]

Czytaj więcej ›

(2) EURO tuż tusz*… – Z-M-P: Refundacja do decyzji PZPN

15 lutego 2012 11:473 komentarze
(2) EURO tuż tusz*… – Z-M-P: Refundacja do decyzji PZPN

Parę lat temu mój kolega, wówczas początkujący sprzedawca w prowincjonalnym komisie samochodowym, obsługiwał pewne małżeństwo. Ludzie ciut po czterdziestce, schludnie ubrani, zadbani, kulturalni. Cel swojej wizyty – wygodne, pakowne, ekonomiczne auto rodzinne – wyjawili już na dzień dobry. Jednakże kolega, świeżo po weekendowych kursach marketingu, postanowił wiedzieć lepiej. Podprowadził ich pod eleganckiego sedana z górnej półki i zaczął opiewać jego zalety. Panią mamił dyskretnie gustowną barwą i szykowną linią stworzoną przez czołowych stylistów. Panu obiecywał świetne osiągi, niebywały komfort prowadzenia i prestiż. Klienci, śląc uprzejme uśmiechy, w cierpliwym milczeniu wysłuchali jego tyrady. Po czym wskazali na stojącego nieopodal siedmioosobowego vana i odrzekli: „wie pan co, a może jednak ten? Jest dwa razy większy i trzy razy tańszy od tamtego. Pomieści wszystkie nasze dzieci, psy i bagaże. A na dodatek ma […]

Czytaj więcej ›

MiKasa: Decymator Włodzimierz

MiKasa: Decymator Włodzimierz

       Z lekcji anatomii wiadomo, że wyżej nerek podskoczyć się nie da. Skoki zaś, jako dyscyplina sportowa jednoznacznie kojarzyć się u nas muszą z Adamem Małyszem, albo redaktorem Szaranowiczem. No właśnie, z kim bardziej, z kim przede wszystkim?       W tej sprawie zdania są podzielone. Statystyczny kibic obstawia Małysza, a redaktor – jak się zdaje – tradycyjnie stawia na samego siebie. Słusznie, mimo iż pozornie brzmi to absurdalnie. Skoro jednak Szaranowicz Miklasowi usiłował wyrwać palmę (zaiste) pierwszeństwa w stosowaniu apelu „Leć, Adam, leć”, to nie powinno dziwić, że za jakiś czas okaże się, iż ptaszek z Wisły komentował, a skakał orzeł z Woronicza. Pierwsze jaskółki tej zaskakującej metamorfozy już fruwają, mimo mrozów. I tu przyda się czytelnikowi elementarna wiedza o starożytnym Rzymie, niekoniecznie wszakże czerpana akurat z „Quo Vadis”.       […]

Czytaj więcej ›

(1) EURO tuż tusz*… – Z-M-P: Zastaw się, a postaw się!

15 stycznia 2012 16:369 komentarzy
(1) EURO tuż tusz*… – Z-M-P: Zastaw się, a postaw się!

     Bądźmy szczerzy: chyba tylko najbardziej niepoprawni optymiści mogli przypuszczać, że na kartce, którą 18go kwietnia 2007 Michel Platini miał wyciągnąć z koperty, napisane będzie „Polska i Ukraina”. Najnowocześniejszy podówczas polski stadion, Arena Kielc, służył za obiekt drwin przyzwyczajonym do standardów Bundesligi Niemcom. A i tak o kilka długości odsadzał pozostałe rodzime obiekty piłkarskie, zdezelowane ruiny rodem najczęściej z głębokiego PRLu. Z polskich dróg, którymi to niby miały się przemieszczać dziesiątki tysięcy kibiców, kpili nie tylko nasi zachodni sąsiedzi. Kpiliśmy i my sami, podkreślając na przykład, że David Lynch inspirację do swego bodaj najsłynniejszego filmu czerpać musiał podróżując właśnie po naszych ubytkach w asfalcie. Za dopełnienie tego ponurego krajobrazu służył transport publiczny: rozklekotane, smrodliwe, wiecznie spóźnione pociągi; cuchnące, odrapane dworce; miniaturowe lotniska… Nieee. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że to się po […]

Czytaj więcej ›

MiKasa: Tour de śnieżki

MiKasa: Tour de śnieżki

     Minął tydzień od pierwszego triumfu Justyny Kowalczyk w tegorocznym Tour de Ski. Jak chce red. Jóźwik z TVP – wymyślonym przez sadystę. Teza to tyleż dyskusyjna (co Vegaard  Ulvang na to?), co prawdziwą jest moja: o pierwszym triumfie. Dlaczego? Właśnie dlatego, że o ile poprzednie dwa Polka wygrała ale triumfy to nie były. W roku 2010 pani Justyna porazila – jak mawiają bracia Czesi – takie konkurentki, jak Majdić i Follis. W roku ubiegłym na starcie zabrakło rywalki numer 1 – Marit Bjoergen. Zwycięstwo zatem było, owszem zasłużone, wywalczone w pocie czoła, na drżących nogach i na długu tlenowym. Ale gorzkie. Czy było warto? Justyna wraz z trenerem twierdzili, że owszem, ale z pewnością zamieniliby pierwsze miejsce w Tourze na choć jeden ze złotych medali MŚ w Oslo, które […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: Beznogi tancerz

23 grudnia 2011 16:529 komentarzy
/fotografię publikujemy dzięki uprzejmości klubu Polonia Bytom/

      Tytuł pożyczyłem od Mai Lidii Kossakowskiej. Nie będzie to jednak – niestety! – rzecz o jej całkiem niezłym opowiadaniu, wplecionym w jeszcze lepszą powieść „Siewca Wiatru”. Zamiast błądzić po niebiańskich przestrzeniach i wymachiwać mieczem z zastępami anielskimi, zabiorę Was, Moi Drodzy, na ziemię. Ziemię ogrzaną południowym słońcem, pachnącą kawą, szaleństwem i pulsującą w rytmie samby. Na Maracanę.       Tam właśnie swoje pierwsze kroki w narodowych barwach stawiał bohater tej krótkiej historii. Był ósmy czerwca 1966, Polska grała z Brazylią, a w reprezentacyjnym debiucie Waltera Winklera udział wzięli m.in. sam Pele, a także prawdziwy arcymistrz boiskowych piruetów – Garrincha. Canarinhos wygrali tamto spotkanie 2:1, ale przecież tak nikła wyjazdowa porażka z ówczesnymi Mistrzami Świata (panowanie stracą dosłownie parę dni później na angielskich boiskach) ujmy Biało-Czerwonym bez wątpienia nie przyniosła.      […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: „Wiódł ślepy kulawego” – sezon czwarty

15 grudnia 2011 14:194 komentarze
/ilustr. Magdalena Skiba/

      Na świecie to się kręci sporo filmów o piłce. Jedne lepsze, drugie gorsze, ale są. A w Polsce mieliśmy tylko „Piłkarskiego Pokera”, który w dodatku parę lat temu się zdezaktualizował. No bo przecież Odlew Poznań nie jest już zamieszany w żadne układy. Na całe szczęście nasi wspaniali politycy – ach, co my byśmy bez nich poczęli! – postanowili zadośćuczynić karygodnemu lenistwu rodzimych filmowców i od półtorej dekady raczą nas serialem pt. „Wiódł ślepy kulawego”. Kanwę tej superprodukcji (w obsadzie takie gwiazdy, że aż oczy bolą od blasku) stanowią próby uzdrowienia chorego polskiego futbolu. A że tę sanacyjną działalność prowadzą w/w politycy – co do sztuki okazy moralnego zdrowia – można by się spodziewać, że dzieło aż kipieć będzie od emocji, nagłych zwrotów akcji i sensacyjnych rozwiązań. Sezon pierwszy: Dziurassic […]

Czytaj więcej ›

Koniory: Puchar Świata 2011 – wątpliwości kibica.

Koniory: Puchar Świata 2011 – wątpliwości kibica.

     Puchar Świata 2011 rozgrywany w Japonii przeszedł do historii. Cel został osiągnięty – awans na igrzyska w Londynie stał się faktem. Drugie miejsce w końcowym układzie tabeli cieszy i zarazem wywołuje, powiedzmy, uczucie lekkiego niedosytu. O ile przed turniejem liczne grono ekspertów, jak i kibiców ostrożnie mierzyło potencjał naszej reprezentacji, o tyle w trakcie samego już turnieju apetyt rósł w miarę jedzenia. Jedyna, nieplanowana porażka z Iranem nie zachwiała wiary w naszą reprezentację, gdyż ta pozbierawszy się natychmiast w następnym już meczu udowodniła, że było to zaledwie potknięcie na wyboistej – rządzącej się swoimi prawami, turniejowej drodze. Na trzy mecze przed końcem całego turnieju głośno i odważnie mówiło się nie tylko o awansie na igrzyska, ale i nawet zdobyciu Pucharu Świata. Jak najbardziej słuszna korekta pierwotnego planu – chęć […]

Czytaj więcej ›

Wywiad Netkultury: Paweł Czado – O śląskim Buenos i blogowych zdumieniach

15 listopada 2011 19:0013 komentarzy
Wywiad Netkultury: Paweł Czado – O śląskim Buenos i blogowych zdumieniach

Paweł Czado (ur. 1972) – dziennikarz, bloger, od 2001 szef działu sportowego katowickiej GW. Autor i współautor siedmiu książek o tematyce piłkarskiej. Współautor głośnego cyklu tekstów o korupcji w polskim futbolu, za które był nominowany do Grand Press w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne oraz do nagrody im. Woyciechowskiego (2005).               O śląskim Buenos i blogowych zdumieniach  z Pawłem Czado dla Netkultury.pl rozmawia z-m-p Z-M-P: Dlaczego ty nie jesteś gwiazdą? Paweł Czado: Zaskakujesz mnie. A dlaczego miałbym być gwiazdą? W jakim kontekście? Z-M-P: Hmmm… Moim – i nie tylko moim – zdaniem, gdy ludzie zaczynają wymieniać polskich dziennikarzy sportowych, nazwisko Paweł Czado powinno być najniżej na piątym miejscu. A rzadko kiedy bywa. Dlaczego? PC: Wiesz, z jednej strony jestem dość skromny, z drugiej znam swoją wartość. […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: Kolor nadziei

Z-M-P: Kolor nadziei

Historia…     Dwadzieścia cztery lata temu świat szykował się do zmian. Na Północy już za chwileczkę, już za momencik miał runąć pierwszy, okrągłostołowy klocek domina, który nie do poznania przeobrazi naszą (i nie tylko) część Europy. Na Południu, konkretnie w Nowej Zelandii i częściowo Australii, też oczekiwano epokowego wydarzenia. Właśnie rozpoczynał się pierwszy Puchar Świata w rugby*. Pozornie trudno jest znaleźć płaszczyznę porównań dla obu zjawisk. Tu – dziesiątki nowych organizmów państwowych, grube miliony ludzi, których życie stanęło na głowie (czy raczej: wreszcie stanęło na nogach), rewolucyjne zmiany w gospodarce, geopolityce, etc., etc. Tam – trzydziestu facetów przez niespełna półtorej godziny uganiających się za nadmuchanym jajem. Gdy się jednak przyjrzeć bliżej, gołym okiem widać, że wydarzeń z przełomu maja i czerwca 1987 zwyczajnie nie można lekceważyć.      Powiedzieć, że rugby […]

Czytaj więcej ›