Krzysztof Dębski: Kruszące się kruche relacje

15 marca 2012 14:273 komentarze
Krzysztof Dębski: Kruszące się kruche relacje

I zaczęło się. Z trudem budowana normalność pomiędzy środowiskami żydowskimi w Stanach Zjednoczonych a nami znowu ulega pogorszeniu. Coś w sercu zabolało, że po tylu latach mozolnej i niełatwej pracy dochodzi znowu do pogorszenia stosunków polsko – żydowskich. Coś co mozolnie odtwarzano, czyli normalność, we współpracy tych dwóch nacji zostało zagrożone poprzez fakt sporu o barak z Obozu Auschwitz – Birkenau. Ale po kolei.      W 1989 roku Muzeum Auschwitz-Birkenau wypożyczyło barak (a właściwie pół baraku) do tworzonego w Waszyngtonie Muzeum Holokaustu. Umowa wypożyczenia miała obowiązywać do 2009 roku. Strona amerykańska chciałaby zatrzymać wypożyczony barak jako eksponat stałej wystawy, natomiast my, strona polska, domagamy się jego zwrotu, ponieważ w międzyczasie zmieniły się w naszym kraju przepisy – obecnie zezwalają one na wypożyczanie eksponatów muzealnych za granicę tylko na pięć lat. […]

Czytaj więcej ›

Jarosław Kolasiński: Nie herosi w walonkach, a „walonka” w herosach

Ostatni szus i szlus! - /fot. Anna Kolasińska- zdjęcie nagrodzone w konkursie fotograficznym dokumentującym opisane w reportażu biegi w roku 2010/

Na odtrutkę po całym sezonie transmisji oraz pożalsięboże-transmisji ze zmagań tytanów narciarskich tras biegowych – coś na ząb dla sport ten uprawiających tak dla siebie. Dla frajdy, zdrowia i zabawy. Bohaterowie tego reportażu z pewnością marzli w tłumie, który na jakuszyckich trasach dopingował Justynę Kowalczyk. To od święta. W dni powszednie biegają sami. Ba! Na tej samej trasie, na której męczyli się w tym roku zawodowcy. O Biegu Piastów wie cała Europa, o Biegu Izerskich jeszcze nie cała. Czas z tym skończyć! Czy warto? Przeczytajcie… Autor relacjonuje VII Bieg Retro towarzyszący XIII Biegowi Izerskiemu. Były kolejne, równie ekscytujące i na nich nie koniec. Warto więc za rok posmarować deski i udać się pod „Orle”. Jesteśmy więcej niż pewni, że publikowany poniżej reportaż będzie ku temu znakomitą zachętą.         Wasz […]

Czytaj więcej ›

Michał Zięba: Czarne toto… ja je lubię…

Michał Zięba: Czarne toto… ja je lubię…

Któż nie słyszał piosenki śpiewanej przez Wojciecha Młynarskiego Lubię wrony: Los im dolę zgotował nielekką: Cienką gałąź i marne poletko, Czarne toto i w ziemi się dłubie – a ja je lubię… Gdy rozdziawią dziób – wiedzą dokładnie, że ich głosy brzmią raczej nieładnie, Lecz nie wstydzą się i nie tłumaczą, że brzydko kraczą…          No, cóż…Właściwie nasza wiedza o tych ptakach ogranicza się do tych kilku wersów piosenki, które przytoczyłem. Nic prawie nie wiemy o tych „brzydactwach”, które coraz częściej mieszkają w pobliżu naszych domów i bezczelnie panoszą się na miejskich śmietnikach. Ba! Mało kto wie jak odróżnić wronę od gawrona.      Wrona, to średniej wielkości ptak z rodziny krukowatych, zasadniczo wędrowny, coraz jednak częściej osiadły już w miastach. Występuje w północnej i wschodniej Europie, w Środkowej (głównie w […]

Czytaj więcej ›

Jolanta Sztejka: Apetyt na pocztowy tort

Jolanta Sztejka: Apetyt na pocztowy tort

     Rynek usług pocztowych w Polsce rozwija się dość prężnie. Operatorzy dwoją i się i troją, aby po otwarciu rynku (1 stycznia 2013 roku) uszczknąć jak najwięcej z pocztowego tortu. A na czym to otwarcie rynku ma polegać?      Obecnie art. 47 ustawy Prawo Pocztowe gwarantuje Poczcie Polskiej jako operatorowi publicznemu wyłączność na doręczanie przesyłek o wadze do 50 g. Wprawdzie inny operator pocztowy, nie będący operatorem publicznym może przyjąć przesyłkę z obszaru zastrzeżonego dla Poczty Polskiej, ale za wyższą opłatą. Więc chcąc nie chcąc wydawałoby się, że Poczcie ten „monopol” służy. Jak jest naprawdę, wiedzą najlepiej decydenci operatora publicznego, którzy dysponują informacjami na temat rentowności placówek czy doręczania na terenach wiejskich. I tu zastanawia fakt, że InPost rozliczenia PIT wysyłał swoim pracownikom za pośrednictwem Poczty Polskiej.       Jak mniemam, […]

Czytaj więcej ›

Michał Zięba: Życie kulturalne dzikich – odc. 12

Michał Zięba: Życie kulturalne dzikich – odc. 12
Czytaj więcej ›

8 marca: w środę jest Wtorek, a nawet czwartek

8 marca 2012 08:572 komentarze
8 marca: w środę jest Wtorek, a nawet czwartek

redakcja (frakcja męska): Bardzo nas cieszy, że się spotykamy właśnie dziś… dr Marian Wtorek: Ustalmy może jednak skąd ta państwa radość wynika? red: Mamy dylemat, jak od pewnego czasu co roku tego dnia, 8 marca i nie potrafimy sobie z nim poradzić. Zwracamy się do pana, jako protetyka-genderologa. Czyli do fachowca. dr MW: Mądry pomysł. O co chodzi? red: Jak pan doktor uważa: obchodzić Dzień kobiet, czy też go ignorować?? dr MW: Nie ma na to pytanie prostej jednoznacznej odpowiedzi. Ważne, by nie popełniać kardynalnych błędów i nie popadać w przesadę, jak pewien nieszczęśnik, usiłujący – niejako literacko – zmienić płeć z tej właśnie okazji. Zresztą bez powodzenia. red: Może pan doktor nieco jaśniej? dr MW: Oczywiście. Netkultura jest periodykiem młodym, więc zapewne będzie to dla niej pewna niespodzianka, że […]

Czytaj więcej ›

Z-M-P: www.ukamienuj.pl

15 lutego 2012 11:5825 komentarzy
/rys. Magdalena Jemielity/

Prawo jest. Należę do jednego z pierwszych roczników objętych nauczaniem Wiedzy o Społeczeństwie. Moja edukacja w zakresie WoS, rozpoczęta w podstawówce, tempa nabrała w liceum, gdzie pani profesor z uporem godnym naprawdę dobrych spraw wymagała od nas wiedzy o zasadach funkcjonowania wszystkich wielkich, dużych i mniejszych instytucji państwowych oraz ich aktualnym składzie osobowym. Tekst konstytucji musieliśmy nie tylko znać w zasadzie na pamięć, lecz również rozumieć, jak litera naszej ustawy zasadniczej reguluje zakres działania władzy ustawodawczej, wykonawczej i – zwłaszcza – sądowniczej RP. Dlatego „zwłaszcza”, że po maturze spora część moich koleżanek wybierała się na prawo i kierunki pokrewne. Najwyraźniej pani profesor doszła do wniosku, że im mocniej uświadomi im, w jakie bagno się pakują, tym więcej duszyczek zdoła uratować. Straszyła nas zatem apelacjami i kasacjami. Przerażała zawiłą mozolnością procesu […]

Czytaj więcej ›

Rafał Klan: Byłem z prezesem koła Młodzieży Wszechpolskiej (2)

/rys. Katarzyna Rymarz/

      Po wpisie na blogu, relacjonującym pierwszą rozmowę z Michałem, mój serdeczny przyjaciel, wyszukał w sieci dwa zdjęcia z koncertów, organizowanych przez Młodzież Wszechpolską w Lesznie, a więc za czasów prezesury Michała. Jedno zdjęcie zarejestrowano podczas koncertu z 2001 roku (1), drugie rok później (2). Na jednym mężczyźni w geście wyciągniętej ręki, zaciskają pięść, na drugim  przed sceną na rynku w Lesznie, Wojciech Wierzejski brata się z półnagimi uczestnikami koncertu.      Zdjęcia pierwotnie opublikowano na stronie internetowej Młodzieży Wszechpolskiej, potem ponoć je zdjęto – tak informuje przynajmniej Gazeta Wyborcza. Wyborcza publikuje zdjęcia pięć lat po pierwszym koncercie, w tym czasie króluje w Polsce PiS, LPR i Samoobrona.      Powstaje więc mały kwas, bo na zdjęciu co najmniej jeden uczestnik rzeczywiście wyciąga rękę w geście sieg-heil. W rozmowie ze mną, Michał […]

Czytaj więcej ›

Jolanta Sztejka: O dążeniu do szczęścia słów kilka

/rys. Magdalena Skiba/

      O tym, że warto mieć marzenia, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Rzecz w tym, co w tych marzeniach umieścimy. Można marzyć o rzeczach, które mają szanse się spełnić, czasem przy odrobinie szczęścia… albo gdy się o to bardzo postaramy, jak np. podróż do ciepłych krajów albo nowy samochód. Wielu osobom marzenia kojarzą się z czymś tak nieosiągalnym, nieodstępnym, że bujają w obłokach wiele wyżej i w sferze ich marzeń jest lot w kosmos, albo podróż dookoła świata… te możliwe do osiągnięcia cele, zwą zazwyczaj życzeniami…        Ja wolę marzyć ostrożnie, o czymś, co może mieć jakąś szansę na spełnienie, a lot w kosmos, zdobycie Mont Everest itp. to już dla mnie nie marzenia, a bujanie w obłokach. Można jednak wysnuć tezę, że obojętnie czy mamy życzenia, marzenia, czy bujamy […]

Czytaj więcej ›

Włodzimierz Barchacz: „Koń by się uśmiał, czyli mój peerel” (fragment 2 i ostatni)

Włodzimierz Barchacz: „Koń by się uśmiał, czyli mój peerel” (fragment 2 i ostatni)

[..] TELEFONY Telefony /fot. W Barchacz/ Dostaliśmy klucze do mieszkania, więc chcieliśmy mieć i telefon. Było z nimi różnie. Zależało to od widzimisię telekomunikacji: czasem nowe osiedla były okablowane i teoretycznie można było liczyć na szybki telefon, aczkolwiek bywało, że telekomunikacja nie przewidywała swoich usług w jakimś rejonie. Jednak największym dobrem był nie telefon, lecz NUMER. Numer się sprzedawało, numer się dziedziczyło. Czas oczekiwania na uruchomienie usługi wynosił, bagatela, pięć – dwadzieścia pięć lat. Niektórzy w oczekiwaniu na telefon dożyli ery komórek. W stanie wojennym, jak wiadomo, telefony zostały na pewien czas całkowicie wyłączone. W dużych miastach łączność telefoniczną zaczęto przywracać 10 stycznia 1982 roku, czyli w niecały miesiąc od jego ogłoszenia. Gorzej bywało na prowincji. Tam telefony nieraz zaczęły odzywać się nawet w kilka miesięcy później. Przerwa w łączności […]

Czytaj więcej ›