Katarzyna Rymarz: Femme fatale (4) – Współczesny wizerunek femme fatale

18 maja 2011 10:126 komentarzy

Współczesny wizerunek femme fatale

Wizerunek femme fatale wpisał się już na stałe w kulturę i wyobraźnię masową. W jaki sposób jest w niej obecny? Napotykamy go częściej, niż moglibyśmy przypuszczać, choćby w  reklamach prasowych i telewizyjnych. Co interesujące, jest on ciągle żywy, ewoluuje w pop-kulturze i podlega różnym transformacjom w sztuce wysokiej. Jest wciąż kontrowersyjny i skłaniający do refleksji. Być może, stanowi wyraz jakiejś odwiecznej prawdy, która tkwi w nas wszystkich?

Kobietę fatalną z męskiego punktu widzenia pokazywało między innymi malarstwo modernizmu, natomiast w sztuce współczesnej niejednokrotnie kobieta ukazuje kobietę w odniesieniu do stereotypu femme fatale.

Kobieta fatalna w kulturze masowej

W dobie postmodernizmu, rzeczywistość zdominowana jest przez wizję świata wykreowaną przez media. Przyjmuje się, że wyczerpały się tzw. metanarracje w rodzaju: religii, sztuki, systemu politycznego, które dotychczas z powodzeniem opisywały i kształtowały nasz świat[1]. Dominuje kultura popularna i masowa konsumpcja dóbr wszelkich – zarówno materialnych jak i tych ze sfery popkultury. Powszechna komercjalizacja i „pragnienie przyjemności” powodują, że zmieniają się oczekiwania odbiorcy wobec sztuki. Ma ona dostarczać mocnych wrażeń – i dostarcza – albo w sposób sprzyjający niewyszukanym gustom, albo manifestując swoją niezależność poprzez wywoływanie niesmaku. W opozycji do kultury społeczeństwa przemysłowego, rodzi się w naszych czasach kultura społeczeństwa informacyjnego i co za tym idzie specyficzna „estetyka informacji”[2]. Giniemy w natłoku zbędnych informacji i bodźców. Z drugiej strony, przy odrobinie świadomości, mamy możliwość wyboru.

Kulturę popularną charakteryzuje sprzyjanie masowym gustom, dostosowywanie się do nich, skupienie na formie i technologii bardziej niż na treści, niejednokrotnie z wyraźną dla tej treści szkodą. Sztukę postmodernizmu, która z kultury masowej czerpie inspirację lub do niej nawiązuje, cechuje bazowanie na dziełach poprzedników, modyfikowanie i kolaż  form i treści funkcjonujących już w zbiorowej świadomości. Towarzyszy temu raczej beztroski i zabawowy wyraz. Dominic Strinati opisuje to w taki sposób:  „[…] w kulturze postmodernistycznej wszystko da się obrócić w żart, odwołanie lub cytat w eklektycznej grze stylów, symulacji i cech zewnętrznych. Jeśli odbierane przez nas znaki kultury popularnej i obrazy obecne w mediach wyznaczają nasze poczucie rzeczywistości i jeśli to znaczy, że styl ma przewagę nad treścią, trudniej określić wyraźniejszą różnicę między sztuką a kulturą popularną”[3]. Jak z powyższego wynika, dzieła oscylują pomiędzy estetyką preferowaną w mediach – estetyka teledysku czy komiksu – a tą charakterystyczną dla kultury wysokiej.

W naszych czasach rozmywa się pojęcie sztuki i wyobrażenie o tym, co jest dziełem sztuki, a co nim nie jest. Rozmycie to obejmuje szerszy zakres zagadnień i dotyczy coraz bardziej wszelkich pojęć, chociażby pojęcia tożsamości. Jest to postępujący proces, który  ujawnia się między innymi w sposobie podejścia człowieka, głównie artysty, do cielesności. „Powrót do ciała rodzi wiele pytań odnośnie miejsca podmiotu w post-modernistycznym świecie. Istnieje opinia, że największym problemem współczesności jest całkowita erozja sfery symbolicznej, co wywołuje powszechną desperację, a nawet psychozę. Inni, w upadku patriarchalnego systemu społecznej władzy upatrują szansy podmiotu na tworzenie własnej tożsamości bez konieczności poddawania się narzuconym ideałom normatywnym”[4].

Poszukiwanie tożsamości przejawia się także, w węższym zakresie, w traktowaniu tak zwanej tożsamości płciowej. Wspomniałam już o płynności znaczeniowej pojęć, między innymi dotyczy to właśnie pojęcia płciowości. W czasach kiedy operacyjnie można zmienić płeć, trudno o poważne i zobowiązujące traktowanie kwestii bycia kobietą lub mężczyzną. „Rozpad tradycyjnej struktury rodziny zmienił stosunek człowieka do władzy. Oznacza to, że każdy może sam wybrać własną tożsamość i orientację seksualną. Dawniej miejsce podmiotu w społecznej strukturze określały rytuały inicjacyjne. Dziś takich rytuałów już nie ma”[5].

Można podważać bezwzględność sformułowania: „każdy może sam wybrać własną tożsamość i orientację seksualną”, ale nie sposób zjawiska tego nie zauważać. Jednocześnie wzmacnia się znaczenie płci w społeczeństwie. Rynek kosmetyków i usług na rzecz  upiększania  poszerza się, w wyniku czego w gazetach i telewizji stale obecne są reklamy specyfików do pielęgnacji ciała. Również większość artykułów w prasie kobiecej poświęcona jest zagadnieniom wyglądu i  poprawianiu urody w kierunku doskonałości. Kobiety, jeśli są pod wpływem tego rodzaju pism, stają się niewolnicami kultu młodości.  Diety, depilacja i cała masa innych zabiegów w celu utrzymania młodości stają się priorytetami codziennego życia. Występuje zjawisko „terroru piękności”, kiedy to kobieta staje się więźniem swojego ciała.

Odniesieniem do zagadnień stereotypów związanych z rolami poszczególnych płci jest praca  Zbigniewa Libery z lat 1994-96. „Urządzenia edukacyjne”, bo tak brzmi tytuł tego dzieła, to przyrządy kulturystyczne dla chłopców i nietypowe lalki Barbie dla dziewczynek („Ciotka Kena”). Zmuszają one do zastanowienia nad kształtowaniem przez media i społeczeństwo tożsamości płciowej już od wczesnego dzieciństwa – silnie zakorzenionymi stereotypami i swego rodzaju zniewoleniem. Lalki Barbie stają się podstawowym wzorcem kobiecości dla dziewczynek na całym świecie.

Z jednej strony mamy do czynienia z wyzwalaniem się z tradycyjnej kobiecej roli: strażniczki domowego ogniska, a z drugiej – z uwięzieniem w ciele, poprzez narzucane sobie normy prawidłowego wyglądu. Powszechny nacisk na szczupłość (zyskiwanie krągłych kształtów przyjęło się nazywać stratą figury) powoduje usuwanie atrybutów kobiecości, jakimi są krągłości, na rzecz męskiej sylwetki, która pozwala na przejmowanie ról dawniej zarezerwowanych dla mężczyzn. „Współcześnie ludzie postrzegani są coraz częściej przez pryzmat swoich ciał. Tożsamość jest przenoszona „na powierzchnię” i zaczyna być odgrywana przez ciało. Wygląd staje się podstawowym kryterium oceny ludzi, jednak wymogi stawiane współczesnemu ciału – piękno, szczupłość, młodość – dotyczą bardziej kobiet niż mężczyzn. Piękno nie jest neutralne płciowo, lecz zostaje przypisane kobiecości, definiuje ją, stanowi jedną z głównych płaszczyzn społecznego konstruowania i podtrzymywania różnicy płciowej”[6].

Warto zauważyć, że występuje zarówno podejście do płciowości zdominowane przez stereotyp kobiecości i męskości, jak i odejście od stereotypu. W tym drugim przypadku charakterystyczne jest przemieszanie cech i zacieranie się granic płci w sferze psychiki. Przykładem takiego przemieszania jest niewątpliwie pojawienie się typu mężczyzny metroseksualnego. O ile kobieta dążyła do częściowego wyzwolenia się z kobiecości (by dostrzegano w niej i te inne cechy, które obu płciom są jednakowo przypisane), o tyle metroseksualność jest dążeniem mężczyzny do upodobnienia się do kobiety. Cechuje ją po pierwsze: dbałość o wygląd zewnętrzny, stosowanie przez mężczyzn kosmetyków, makijażu i gadżetów przypisywanych dotychczas kobietom; po drugie: jednoczesne niezatracanie cech typowo męskich (choć z tym, akurat, można by polemizować). Przykładem takiego mężczyzny jest piłkarz David Beckham.

To wszystko, co dzieje się obecnie z postrzeganiem tożsamości płciowej, nie pozostaje bez wpływu na kształt pojęcia femme fatale i jego współczesne rozumienie. Reklamy kosmetyków telewizyjne i prasowe, jak i otaczające nas zewsząd bilbordy przedstawiają często modelki stylizowane na femme fatale. Uwypuklają to, co znamienne dla filmowego wampa: silny erotyzm, wyzywające spojrzenie, mocny makijaż. Popularne piosenkarki również czerpią garściami z wizerunku kobiety fatalnej (Madonna, Shakespear’s Sisters, w Polsce Justyna Steczkowska – wydała płytę nawiązującą bezpośrednio do femme fatale i w tytule, i w image’u). Podczas  pokazów mody i w sesjach fotograficznych  bardzo często modelki stylizowane są na kobiety fatalne. Wydawany zaś rokrocznie Kalendarz Pirelli ukazuje nic innego, jak kobiecość drapieżną, wyuzdaną i prowokującą. Wizerunek kobiety fatalnej staje nam przed oczami częściej niż przypuszczamy i wpływa na naszą podświadomość. Nawet kupując bieliznę nocną możemy natrafić na „finezyjny komplet wykonany z atłasu i elastycznego tiulu” o nazwie Femme Fatale właśnie (piżama firmy Alazar).

Jednym słowem, kultura masowa zaczerpnęła z wampa to, czym da się handlować, czyli rozerotyzowane ciało. Sztuka natomiast ustawia się w opozycji do komercyjnych aspektów femme fatale.

Amerykański psycholog Harrison G. Gough twierdzi, że charakterystykę męskości stanowią takie cechy jak: agresja, ambicja, asertywność, dominacja, siła, upór, nieustępliwość. Z kolei brak męskości związany jest z następującymi cechami: subtelność, uprzejmość, łagodność, skromność,  wrażliwość, nieśmiałość, uległość. Te pierwsze niewątpliwie kojarzą się z femme fatale, są znamienne dla jej wizerunków w malarstwie i filmie, które opisywałam w poprzednich artykułach.  Drugie – przez długi czas były przypisane czy wręcz narzucone kobietom. Jeśli przyjrzeć się współczesnemu społeczeństwu, podział na femme fatale i femme fragille zaniknął. Pozostała tylko kobieta fatalna, natomiast znalezienie ucieleśnienia delikatności i wrażliwości w stylu Lillian Gish (znanej z romantycznych, melodramatycznych ról kina lat 20. dwudziestego wieku) graniczy z cudem. Można stwierdzić, że wszystkie (my, kobiety) jesteśmy femme fatale w tym sensie, że w życiu społecznym i kulturalnym przejawiamy agresję, siłę, nieustępliwość. Takie oblicze ukazuje też sztuka tworzona współcześnie przez kobiety.

Motyw kobiety fatalnej w polskiej sztuce krytycznej lat dziewięćdziesiątych

Od średniowiecza do lat trzydziestych XX w. wizerunek kobiety wyzwolonej czy femme fatale w sztukach wizualnych miał charakter ugrzeczniony. Tkwił w określonych konwencjach, które stawały się schematami, a następnie stereotypami. W moim przekonaniu, był próbą obłaskawienia tych aspektów kobiecości, które wyzwalają w mężczyznach poczucie lęku. Był stworzony przez mężczyzn i dla mężczyzn. Uwypuklał seksualność kobiety w nieco przerażającej, acz estetycznej i miłej dla zmysłów formie. Ukazywał kobietę jednostronnie, niemal wyłącznie jako obiekt pożądania.

Jego kwintesencją, a jednocześnie przejawem schyłkowym, okazał się wamp kinowy oraz styl pin-up girl (Jane Russell, Rita Hayworth, Marylin Monroe). Dopełnieniem tego wizerunku są kobiety w malarstwie Tamary Łempickiej. Są one ucieleśnieniem erotycznego piękna idealnego, nawiązują do klimatu lat dwudziestych i ekranowego wampa. Łempicka jest zafascynowana kobiecością na sposób męski – kobiety z jej prac mają wszelkie cechy przedmiotu pożądania.

Można stwierdzić, że wizerunek femme fatale został zamknięty w pewnych ramach, ale od tamtej pory zaczął ewoluować w zupełnie nowych kierunkach. Filmowy wamp, typowy dla ówczesnej produkcji filmowej,  pozostał w ślepym zaułku i w filmach współczesnych jawi się raczej jako postać schematyczna i przewidywalna. Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, odegrał swą historyczną rolę. Przysłużył się oswajaniu mrocznej kobiecości, przełamywaniu tabu, wyzwoleniu kobiety. I choć tworzony z myślą o mężczyznach, zmienił wiele i w samych kobietach. Pozwolił im zaakceptować własne bogactwo osobowości: kobiety domowej, matki, ale i kochanki czerpiącej bez wstydu radość ze swej seksualności. Nie był to proces natychmiastowy; filmowy wamp, rozmnożony w tysiącach filmowych kopii, docierający do kobiet różnych środowisk rozpowszechniał i nobilitował coś, co przypisywano wyłącznie kobietom o wątpliwej moralności. Dziś łatwo tę postać obśmiać, krytykować, ale niewykluczone, że bez niej nie doszłoby do rewolucji seksualnej i do równouprawnienia, przynajmniej w takiej skali jak mamy je obecnie w początkach XXI w.  Nie byłoby też, zapewne, odwagi, z jaką zdają się przemawiać do odbiorcy sztuki artystki współczesne.

Kpiną ze stworzonego na potrzeby mężczyzn obrazu sex-bomby jest praca artystki Annie Sprinkle: „Anatomy of a Pin-up Girl”. To ręcznie opisana fotografia, która przedstawia kobietę w gorsecie i kabaretkach. Odręcznie wprowadzony komentarz stanowią sformułowania typu: „Gorset powoduje, że moja talia jest szczuplejsza, tylko że nie mogę oddychać”. Tak oto wizerunek sex-bomby i femme fatale, jak każdy stereotyp, w sztuce współczesnej zostaje podważony za pomocą ironii. Poruszając się w poetyce kiczu Annie Sprinkle podejmuje w swojej sztuce wiele aspektów seksualności. W niektórych pracach nawiązuje do wizerunku femme fatale poprzez takie atrybuty jak wyraziste, uszminkowane usta, siatkowe rajstopy, długa cygarnica, boa z piór i ogólną stylizację retro. Jej femme fatale jest skrajnie wyzywająca, perwersyjnie naga i zadowolona z siebie („Carol Queen” czy „Trash” z cyklu „Polaroid transforms” z 2001 roku).  Artystka wyraża – w moim przekonaniu – nie tyle chęć uwiedzenia i zniewolenia mężczyzny, ile samozadowolenie z zabawy w uwodzenie siebie samej. Bohaterki jej fotografii, w które wciela się często osobiście, są całkowicie wyzwolone spod dominacji mężczyzn. Ich cielesność nie jest elementem rozgrywek męsko-damskich, tylko funkcjonuje sama dla siebie. O tym – jak bardzo, można się przekonać oglądając pracę Orlan z lat osiemdziesiątych, w której artystka pozuje jako rzeźba Madonny, a pod postumentem, na ekranie widać stopę ze skrzydełkiem jak u Hermesa i nagą pierś z krwistoczerwonym sutkiem.

Sztuka artystek zachodnich ostro przełamuje wszelkie tabu w ukazywaniu cielesności i intymności. Przykładem będzie tu Elke Krystufek, która w jednej z wiedeńskich galerii prezentuje spis kochanków i onanizuje się na oczach widzów – wystawa pod tytułem „Life is a bitch” (połowa lat dziewięćdziesiątych). Można tu nawiązać do poglądów Slavoja Žižka, który analizując filmy neo-noir, twierdzi, że kiedy bohaterka otwarcie przyjmuje rolę kobiety zimnej, wyrachowanej, jej zagadka trwa. Jest to – jego zdaniem – zgodne z paradoksem Hegla: czasem całkowite samoodsłonięcie i samoprzezroczystość czyni podmiot jeszcze bardziej zagadkowym. Cytuję: „jej strategia polega na tym, aby okłamać go, otwarcie mówiąc prawdę (…) Pozostaje męską fantazją, fantazją o spotkaniu doskonałego Podmiotu pod postacią absolutnie zepsutej kobiety, która wie czego chce”[7]. Z tego powodu w kinie neo-noir femme fatale ciągle działa na partnera jako kusicielka. Ciekawe czy podobnie działa w omawianych przeze mnie przykładach w sztuce?

Do tych nurtów, niewątpliwie, nawiązują współczesne artystki polskie młodego pokolenia. Za ich prekursorkę w ujmowaniu tematów związanych z kobiecą dominacją i cielesnością można uznać Natalię LL. Natalia Lach- Lachowicz od lat sześćdziesiątych zajmuje się grafiką, fotografią, performance. W jej twórczości często przewija się motyw dominacji kobiety nad mężczyzną, kobiety – władczyni natury i poskromicielki, i dysponentki jej sił. Fotografie z cyklu „Sztuka konsumpcyjna”, z 1972 roku, ukazują modelkę jedzącą banana albo parówki. Jej twarz odpowiada standardom wyglądu idolek pop kultury, a wzrok natarczywie skierowany jest na widza. Warto zacytować tu interpretację krytyka sztuki Izabelli Kowalczyk: „ze względu na ilość spojrzeń skierowanych w jego stronę, widz przegrywa w toczącej się grze. Przedstawiona modelka dokonuje symbolicznej konsumpcji seksualnej, w sposób jednoznaczny obchodząc się z trzymanymi przez siebie bananami czy parówkami, przywołując tym gestem na myśl miłość oralną, ale też groźbę kastracji (…) Z jednej strony patrzy ona na widza kusząc go czy też uwodząc. Z drugiej jednak – w jej spojrzeniu pojawia się kpina i ironia”[8]. Praca ta wpisuje się doskonale w rozpatrywaną przeze mnie ciągłość wizerunku femme fatale. Zgodna jest z duchem czasu i można odnieść do niej cytowane w poprzednim akapicie stwierdzenia Slavoja Žižka. Do motywu drapieżnej kusicielki powraca Natalia LL i w późniejszej twórczości. Przekonuje o tym praca z 1993 roku, pt. „Seans Brunchildy II”.

Ukazując cielesność w różnej postaci, sztuka współczesnych artystek polskich młodego pokolenia również wyraźnie przeciwstawia się traktowaniu kobiety jako obiektu pożądania mężczyzn. Twórczynie, posługując się niejednokrotnie stereotypem femme fatale, ujawniają nowe oblicza kobiecości. Wszelkimi dostępnymi środkami artystycznego wyrazu akcentują jej podmiotowość. Poprzez sztukę poszukują swojej kobiecej tożsamości, pokazują w innym świetle relacje damsko – męskie. Prowokują i dają do myślenia, narzucając swoim dziełom odważną formę, nader często silnie eksponując cielesność. Cielesność – lecz nie taką, która  zabarwiona jest erotycznym pięknem, ale taką, która jest brzydka i nacechowana fizjologią. Niejednokrotnie posługują się w fotografiach i realizacjach video swoim własnym ciałem. Uprzedmiotawiają je, a czasem nawet okaleczają, by unaocznić odbiorcy prawdę o kobiecie i o człowieku w ogóle. Ukazują takie aspekty kobiecości jak nieposkromiona witalność seksualna, drapieżność i prowokacyjność, które od zawsze były związane z wyobrażeniem kobiety fatalnej. Nawiązują do wizerunku kobiety: bestii, poprzez stosowanie układów i form mających na celu zezwierzęcenie ciała, poprzez ukazywanie fragmentów ciała powiększonych do rozmiarów monstrualnych (stosowanie detalu w filmie i fotografii).  Mam wrażenie, że same stają się femme fatale, ponieważ uprawiając ten rodzaj sztuki rzucają mężczyznom wyzwanie nie tylko estetyczne, ale też intelektualne. Przesłania ich sztuki są na ogół opresyjne wobec męskiego myślenia i sposobu postrzegania świata. Mężczyźni, weryfikując swoje spojrzenie na kobietę, muszą również na nowo spojrzeć na samych siebie.

Kiedy wspominam o artystkach sztuki polskiej młodego pokolenia, mam na myśli Katarzynę Kozyrę, Alicję Żebrowską, Laurę Pawelę, Dorotę Nieznalską, Joannę Rajkowską. Ich realizacje zahaczają o różne nurty i stylistyki sztuki współczesnej jak choćby abject art, czyli sztuka wstrętu; sztuka krytyczna; ekshibicjonistyczna. Niemniej jednak zawierają elementy interesujące z punktu widzenia ciągłości wizerunku femme fatale w sztuce. Niektóre z ich prac chciałabym tutaj opisać.

/rys. Magdalena Skiba/

Warto zacząć od „Olimpii”  Katarzyny Kozyry z 1996 roku. Są to fotogramy, z których jeden przedstawia nagą autorkę na szpitalnym łóżku i pielęgniarkę podającą jej kroplówkę; drugi artystkę upozowaną na wzór „Olimpii” Maneta z 1863 roku. Trzeci z fotogramów pokazuje kobietę starą, zniszczoną artretyzmem. Fotogramom tym towarzyszy film video wykonany podczas leczenia. Artystka o wyniszczonym ciele, pozbawiona włosów ma jednocześnie to odważne, harde spojrzenie przywodzące na myśl spojrzenie modelki Maneta. Zdaje się mówić o mentalnym, dalece posuniętym wyzwoleniu kobiety i ukazuje ją jako istotę podległą jedynie sprawom ostatecznym – życiu i śmierci.  A mnie osobiście, jawi się jako istota śmiertelna i nieśmiertelna zarazem. Mami jakąś kobiecą mistyfikacją ponad przyziemnością fizycznej destrukcji. To posłużenie się malarskim pierwowzorem daje możliwość wcielenia się we władczą femme fatale i przywraca siłę. Nawet w obliczu głębokiego cierpienia nie traci władzy nad zmysłami mężczyzn. Jednocześnie „odgrywa boginię kobiecości i przedmiot pożądania”[9].

Katarzyna Kozyra styka się bezpośrednio z cierpieniem i destrukcją własnego ciała (choruje na nowotwór). Objawia światu swój stan fizyczny, tak jakby po prostu przeglądała się w lustrze. Przekracza tabu w ukazywaniu nagości, działa na przekór powszechnemu wizerunkowi piękna i nieskazitelności kobiecego ciała, które propaguje się w mediach. Formalnie nawiązuje do obrazu Maneta, ale również, poprzez ukazanie ciała dotkniętego przemijaniem, nawiązuje do średniowiecznego uosobienia śmierci jako kobiety.

Druga, warta tutaj omówienia, praca to „Grzech pierworodny” Alicji Żebrowskiej (1994 r.). Jest to dosadny i dość drastyczny obraz video – penetracja pochwy sztucznym penisem, któremu towarzyszą odgłosy gryzienia jabłka. Tytuł, odgłosy gryzienia jabłka i zapach jabłek, który podobno wypełniał salę podczas prezentacji, nawiązują w sposób oczywisty do zerwania biblijnego zakazanego owocu. Paweł Leszkowicz w eseju pt. „Sztuka a płeć. Szkic o współczesnej sztuce” komentuje tę pracę następująco: „Za pomocą drastycznego języka artystka konstruuje wypowiedź na temat kobiecej seksualności i macierzyństwa, przeciwstawiającą się religijnym normom kształtującym płciową tożsamość kobiety.” Niewątpliwie ukazuje ona kobietę wyzwoloną spod presji norm religijnych tłumiących seksualność. Artystka odwołuje się do biblijnej Ewy, która zgrzeszyła jako pierwsza i zapoczątkowała poczet kobiet upadłych, kobiet demonów, które przekonują do złego. Oznajmia nam, że „grzech pierworodny” związany jest z przyjemnością, co sprzeczne jest z religijnym punktem widzenia, a z czego z upodobaniem czerpią kobiety fatalne, wykorzystując swoich partnerów. Artystka pozbawia kobietę twarzy, stosuje detal do ukazania sytuacji, przez co demonizuje kobiecą naturę, czyni ją agresywną. Redukuje tożsamość kobiety wyłącznie do fizjologii i w ten sposób  wychodząc od kobiety upadłej, dochodzi do kobiety bestii. Współczesna kobieta bestia jest silna i już dawno pozbyła się swojego „Adama” (sztuczny penis użyty w pracy Żebrowskiej).

Inną pracą Alicji Żebrowskiej, która łączy się z omawianym przeze mnie wizerunkiem kobiet fatalnych, jest dzieło pt.  „Narodziny Barbie”. Ten obraz video powstał również w 1994 roku i był pokazywany jako kontynuacja „Grzechu pierworodnego”. Jest to realistyczna scena wypchnięcia z pochwy lalki Barbie. Znowu mamy do czynienia z detalem i fizjologią pokazaną wprost. Oto z brzydoty wyłania się plastikowy ideał piękna, stworzony według kanonu urody, opracowanego przez mężczyzn i dla mężczyzn. Pracę tę interpretuje się jako bunt przeciwko traktowaniu kobiety jako obiektu pożądania oraz przeciw tzw. „terrorowi piękności”. Jednocześnie można odczytać ją na inny nieco sposób. Dla mnie jest to zderzenie kobiecości pierwotnej: naturalnej i życiodajnej, jak ta z czasów rytów naskalnych, z ideą kobiecości wytworzoną współcześnie. Jest to idea sztuczności –  sztucznego pięknego, wiecznie młodego ciała i nijakiego zachowania. Oba te elementy (pierwotność i sztuczność) nacechowane są wybujałą seksualnością i noszą znamiona fatalizmu. Pierwszy – poprzez uzewnętrznienie życiodajnej mocy, która decydowała w prehistorii o dominującej pozycji kobiety. Stawiała ją bliżej natury, dając wiedzę, której nie posiadał mężczyzna. Czyniła ją tajemniczą, tak że kobieta stawała się dla mężczyzny kimś, kogo się obawiał. Drugi –  lalka Barbie oscylująca pomiędzy estetyką femme fatale a Królewny Śnieżki, jest zminiaturyzowaną kobietą – piękną i władczą, przywodzącą na myśl filmowe gwiazdy i damskie ikony pop kultury.

Jak zauważa, krytyk sztuki, Izabella Kowalczyk: „Prace Żebrowskiej wskazują na siłę mitów związanych z kobiecą seksualnością postrzeganą jako grzech oraz współczesnych mitów piękna reprezentowanych przez lalkę Barbie. Grzech pierworodny prezentuje bunt kobiety, niezgodę na narzucone traktowanie seksualności jako grzesznej”[10]. Reprezentują więc postawę kobiety wyzwolonej, jaka wywodzi się od typowej femme fatale.

W kinematografii lat trzydziestych wizerunek kobiety fatalnej stanowił jeden z elementów systemu gwiazd, a co za tym idzie świetnie sprzedający się towar. Lansowano i sprzedawano przede wszystkim ciało nacechowane erotyzmem. Obecnie, kiedy wszystko łatwo staje się produktem, nie dziwi postawa artystek Joanny Rajkowskiej i Laury Paweli. Obydwie artystki wystawiają na sprzedaż swoje ciało. „Satysfakcja gwarantowana” Joanny Rajkowskiej  i  „Wykrój mojego ciała” Laury Paweli, są podobne w swej wymowie: ciało artystki dostać można na własność w swoistej postaci – Joannę Rajkowską można po prostu wypić, a Laurę Pawelę uszyć sobie z dowolnego materiału. Obydwie zdają się mówić, głównie w stronę panów: skoro nasze ciało jest dla was tak istotne, to je sobie kupcie. Pokazują, że cielesnością można handlować już nie tylko w estetyzującej formie filmowych wcieleń wampa. Udowadniają, że można ciało nie tylko pofragmentować i sprzedać, ale że da się z niego wyciągnąć jego soki (w puszkach Rajkowskiej są napoje zrobione między innymi z jej płynów fizjologicznych, np. śliny), jego intymność w namacalnej formie, można sprawić sobie kostium na wzór czyjegoś ciała. Obie prace są – według mnie – szyderstwem z namiętności, która przeradza się w dewiację. Artystki stają w opozycji zarówno do atrakcyjnych kusicielek, jak i tzw. kobiecych bestii. Kpią i z męskich fascynacji, i z uwodzenia jako takiego.  Dystansują się do sex-bomb, jednocześnie pozostają kobietami fatalnymi. Mamią i uwodzą publiczność mówiąc: wypij moje ciało, a doznasz niezapomnianych wrażeń, przymierz mnie, a poczujesz się spełniony. Oprócz tego ośmieszają kult produktu i sprzedaży, wszechobecny konsumpcjonizm.

Posłużyłam się przykładowymi pracami wybranych artystek po to, by ukazać pewne aspekty traktowania kobiecości w sztuce współczesnej, które odnoszą się do wizerunku femme fatale w sztukach wizualnych. W moim przekonaniu dzieła te dobrze unaoczniają, jak  poprzez nawiązywanie do tradycyjnego wyobrażenia (Kozyra), polemikę z nim ( Żebrowska), ośmieszania i przewartościowania go (Rajkowska) otwiera się dalsza droga ewolucji wizerunku kobiety fatalnej i związanych z nim nowych interpretacji. Myślę, że omówione prace dają klarowny obraz ciągłości występowania symbolu kobiety fatalnej w sztuce.

Sztuka współczesna dystansuje się do wszelkich stereotypów, także do stereotypu kobiety fatalnej.  I właśnie dzięki temu rozwija go, daje możliwość nowego odczytywania. Motyw ten pojawia się w różnych formach, czasem na marginesie twórczości artystów takich jak Jan Saudek, Barbara Konopka, Maciej Osika. Jednak dalsze omawianie wielości i różnorodności przejawów symbolu femme fatale w sztukach wizualnych zatarłoby, w moim przekonaniu, ten ogólny obraz drogi ewolucji omawianego wizerunku, jaki chciałam utrwalić na łamach tej pracy i utrudniłoby jego zrozumienie.

KONIEC

 

Katarzyna Rymarz

 

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
1.D.Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Poznań 1998 s.187
2.L.Manovich, Język nowych mediów, Warszawa 2006, s. 13
3.D.Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Poznań 1998 s. 180
4.R. Saleci, Body art – histeria czy perwersja?, „Magazyn Sztuki”, nr 22/1999
5.Tamże
6.H. Jakubowska-Mroskowiak, Wyzwolenie czy zniewolenie – co kryje się w nowoczesnym modelu kobiecości? (analiza zawartości Wysokich Obcasów), http://www.gender.uni.wroc.pl/index.php?go=4
8. S. Žižek, Lacrimae rerum,Wydawnictwo Polityki Krytycznej, Warszawa 2007, s. 223
8.I.Kowalczyk, Kobieta do zjedzenia (w sztuce), „Rita Baum”, nr 5/2002
9.P. Leszkowicz, Sztuka a płeć. Szkic o współczesnej sztuce polskiej, „Magazyn Sztuki”, nr 22 1999
10.I. Kowalczyk, Problematyka ciała w polskiej sztuce krytycznej lat 90, http://www.gender.uni.wroc.pl/index.php?go=4

Tags:

6 komentarzy

  • „Występuje zjawisko „terroru piękności”, kiedy to kobieta staje się więźniem swojego ciała.”
    „mężczyzna metroseksualny”

    Wyzwolenie czy zniewolenie? Hmmm…

    Czytając, dwie nagie artystki w akwarium sobie przypomniałem.
    To było chyba w jakimś muzeum.

  • Jaxa z Kopanicy

    Szkoda, że już koniec. A może jakaś dokrętka będzie? Niech się autorka nie leni…

  • Niezwykłe ujęcie tematu, omówione przykłady działalności współczesnych artystów nieco rozjaśniły mi w głowie. Sam był tego nie rozszyfrował, choć trochu interesuje sie sztuką.
    Wyznam, że czasem to co eksponują kobiety artystki wydawało mi sie pozbawione sensu. Po przeczytaniu artykułu, widze, że to wszystko ma ręce i nogi.
    Moja edukacja raczej stanęła na etapie van Gogha, jeszcze może liznęło sie Mondriana. Jeszcze tu zajrze.

  • Dekonstrukcja, ośmieszanie- Rajkowska, Żebrowska- czy to jeszcze jest sztuka, czy tylko publicystyka w „sztukowym- sztucznym- sztuczkowym” opakowaniu?

  • Wątpliwość w kwestii tego czy to jeszcze sztuka czy raczej wyłącznie publicystyka też mi towarzyszy ilekroć staję przed współczesnym dziełem. Osobiście preferuję twórczość, która bazuje na solidnym rzemiośle.
    Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali cykl tekstów. Jeśli czas pozwoli postaram się coś napisać. Prawdopodobnie o dresiarzach i prehistorycznych rytach naskalnych, bo mnie to jednak nurtuje,hi,hi

  • Jaxa z Kopanicy

    Ciekawy pomysł, choć chciałem z miejsca zaprotestować – w imieniu troglodytów – przeciw aiemukolwiek porównywaniu nas z dresiarzami.;))

Zostaw odpowiedź do Wojtek