Jolanta Sztejka: O dążeniu do szczęścia słów kilka

15 lutego 2012 11:462 komentarze

      O tym, że warto mieć marzenia, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Rzecz w tym, co w tych marzeniach umieścimy. Można marzyć o rzeczach, które mają szanse się spełnić, czasem przy odrobinie szczęścia… albo gdy się o to bardzo postaramy, jak np. podróż do ciepłych krajów albo nowy samochód. Wielu osobom marzenia kojarzą się z czymś tak nieosiągalnym, nieodstępnym, że bujają w obłokach wiele wyżej i w sferze ich marzeń jest lot w kosmos, albo podróż dookoła świata… te możliwe do osiągnięcia cele, zwą zazwyczaj życzeniami…

       Ja wolę marzyć ostrożnie, o czymś, co może mieć jakąś szansę na spełnienie, a lot w kosmos, zdobycie Mont Everest itp. to już dla mnie nie marzenia, a bujanie w obłokach. Można jednak wysnuć tezę, że obojętnie czy mamy życzenia, marzenia, czy bujamy w obłokach,  tak samo o zwyczajne dążenie do szczęścia nam chodzi.

      W ostatniej kumulacji gry liczbowej Totalizatora Sportowego jeden szczęśliwiec wygrał ponad 30 milionów, nie ma więc sprawiedliwości w dążeniu do realizacji marzeń… Bo przecież tych szczęśliwców mogłoby być przynajmniej 30 i zapewne żadnemu krzywda by się nie stała. O ile byłoby sprawiedliwiej, gdyby tak każdy miał szansę, choć raz w życiu wygrać choćby  sto tysięcy, obojętnie już, czy w grze losowej, czy konkursie smsowym czy gdziekolwiek indziej…

      Więc jakby na to nie spojrzeć to nasze usilne dążenie do realizacji marzeń bardzo łatwo wykorzystać. Loterie, konkursy, o prezentacjach wspaniałych produktów, „w cenie jedynie kilku tysięcy złotych, zamiast kilkunastu, jedynie dziś, jedynie teraz”, na których za sam udział można otrzymać zegarek, skórzane rękawiczki czy inne coś tam- nie wspominając.

      Swego czasu marzył mi się ciśnieniowy ekspres do kawy, na samą myśl czułam aromatyczny zapach, jaki będzie unosił się po moim mieszkaniu, kiedy tylko taki nabędę… albo wygram. A przecież oczywistym jest, że szczęściu trzeba pomagać, więc…

      Nie jestem ani łowcą okazji, ani poszukiwaczem promocji, ale jakieś takie szczęście w życiu mam, że okazje same mi do rąk wpadają. I niejedno w życiu wygrać mi się udało:  książki, bilety do kina, blender a nawet sofę. Więc skoro już dane produkty się w mojej rodzinie kupuje, to wycinam kody, wysyłam smsy i czasem pada wygrana.

      Ale wymarzony ekspres do kawy niestety nie. Więc pewnego razu, dość dawno temu wpadłam na pomysł, by poszukać jakiegoś konkursu, gdzie do wygrania będzie obiekt mych westchnień. Pytanie konkursowe było dość banalne. Coś w stylu: „napisz jak wygląda twoja chwila z filiżanką kawy” A że mówią, żem poetka… to ja na to tak: „nie ma udanego początku dnia, bez filiżanki pysznej aromatycznej kawy, że jak przyjemność, to ktoś bliski, to przyjaciele i pachnące ciasto” itd. itp. hulaj dusza piekła nie ma
Wysłałam, zapomniałam.

/rys. Magdalena Skiba/

      Kilka dni później dzwoni do mnie pani z jednej z sieci komórkowych informując, że dzwoni w sprawie konkursu, że oni są sponsorem nagród, że przepiękna wypowiedź, że ma bardzo duże szanse na wygraną i że w związku z tym ona ma dla mnie Fantastyczną Ofertę… związaną oczywiście z mobilnym Internetem a nie ekspresem do kawy. Pytam więc grzecznie, czy dzwoni do mnie w sprawie konkursu czy w sprawie oferty? No więc zaczynamy inteligentną rozmowę, bo pani dzwoni w obu sprawach, które nie są ze sobą połączone, ale są. No to proszę, by w sprawie oferty pani zadzwoniła, już po zakończeniu konkursu. Niestety jest to niemożliwe, gdyż  po zakończeniu konkursu zakończy się również Fantastyczna Oferta dla mnie. Dziękuję za Internet, bo mój jedyny stacjonarny komputer z mobilnością ma niestety niewiele wspólnego i pytam czy w związku z tym tracę swoje szanse na wygranie nagrody. Bardzo Miła Pani ignoruje moje pytanie i pyta, czy może ktoś z rodziny lub znajomych nie chciałby skorzystać z Fantastycznej Oferty.
Oho. Mam pomysł.

      Proszę Panią, aby zadzwoniła za godzinę, jak w tym czasie obdzwonię znajomych i na pewno ktoś się znajdzie. Rybka połknęła haczyk. Zamiast męczyć ludzi, odszukuję w Internecie regulamin konkursu, w którym słowa nie ma o wciskaniu Fantastycznych Ofert, ale jest coś w stylu, że to sponsor nagrody może kontaktować się z uczestnikami.

      Kiedy Bardzo Miła Pani zadzwoniła ponownie oznajmiłam, że kto potrzebuje to już ma i zapytałam, czy to przekreśla moje szanse na wygraną? Bardzo Miła Pani jedynie dyskretnie zasugerowała, że tak, ale może dać mi więcej czasu. No to się rozeźliłam… wskazując, że w regulaminie nie ma zapisu o konieczności nabywania usług,. Bardzo Miła Pani przestała być miła, zasugerowała, że głąb jestem i nie ten regulamin czytam, a kiedy nie ustąpiłam, poprosiła o adres mailowy, aby mogła mi przesłać ten regulamin…którego oczywiście do dzisiaj nie otrzymałam, ekspresu do kawy nie wygrałam również.

      Podobnie wygląda sprawa z wszelkimi konkursami smsowymi. Wystarczy, że człowiek raz zagłosuje na swojego faworyta w jakimś programie rozrywkowym, a po paru tygodniach atakuje się go smsami o tym, że nigdy nie był bliżej wygrania mercedesa, domu albo miliona. No bo kto by czytał najpierw te regulaminy. Znudzona tymi bredniami postanowiłam odszukać w sieci organizatora owego plebiscytu, w którym pewnie brałam udział, może nawet kilka lat wcześniej… po długim czasie odnalazłam w sieci regulamin. Ku mojej uciesze znalazłam zapis regulujący rezygnację z otrzymywania ciągłych bzdurnych smsów. „aby zrezygnować z otrzymywania sms, wyślij sms o treści REZYGNACJA pod nr……” i w tym jest pewien szkopuł… bo sms kosztuje 9 zł.

       To ja dziękuję, ślijcie sobie te bzdury dalej, póki mam siłę je kasować.
Wszakże nic mnie to, poza nerwami nie kosztuje. Inaczej ma się sprawa z cwanymi operatorami sieci komórkowej. Płacisz abonament 50 złotych, wykorzystasz w ciągu miesiąca 40, a tu nagle rachunek dostajesz 60 złotych. Pytasz o co chodzi, a tu się okazuje, że za każdy sms wysłany do rozgłośni radiowej, w super pierwszy dzień tygodnia kosztuje cię ponad super 2 zł, ale poza abonamentem…

      Wniosek jest taki, że droga do szczęścia bywa długa i kręta. I warto zapamiętać jeszcze starą prawdę: marzenia czasem się spełniają, więc marzmy rozważnie.

Jolanta Sztejka

Tags:

2 komentarze

Zostaw odpowiedź