15 lutego 2012 11:31
Jonathan Clements Mannerheim. Prezydent, żołnierz, szpieg. tyt. oryg.: Manerheim – President, Soldier, Spy tłum.: Dagny Kurdwanowska i Piotr Gebethner Replika, Zakrzewo 2010 Czytając Anglosasów piszących o dziejach Europy innej niż Zachodnia (a i tu bywa różnie) należy zachować szczególną ostrożność. Czy to gdy mamy do czynienia z patrzącym przez Ocean Amerykaninem, czy też Brytyjczykiem, któremu wąski przecież Kanał La Manche (niech wolno będzie być złośliwym) często zdaje się ograniczać pole widzenia zaskakująco skutecznie. Bywa, że „historyczny interes Korony” aż tak bardzo rzutuje na wyciągane wnioski (a nawet prezentowane fakty), że często przychodzi rechotać czytając uczone wywody. Recenzowaną książkę połknąłem wszakże nie rechocząc. Jest po prostu dobra. Autor kreśli portret Mannerheima i trzeba przyznać – nieźle dobiera tak pędzle, jak farby konieczne do sportretowania fińskiego marszałka. Kontrowersyjność postaci idzie […]
Czytaj więcej ›
15 stycznia 2012 16:43
. Z dr Markiem Rezlerem*, autorem książki „Wielkopolanie pod bronią 1768-1921” rozmawiał** Jarosław Kolasiński Jarosław Kolasiński: O polskich powstaniach narodowych napisano już niepoliczalną liczbę tomów. Co ciekawe, w niewielu z nich spotkać się można z rozważaniami które z powstań było powstaniem. Pan mierzy się z tym problemem na samym początku książki, twierdząc, iż w powstaniowej materii panuje niemały bałagan. Marek Rezler: Tak właśnie jest. Dlaczego? Ludziom wydaje się, że pojęcie powstania jest tak oczywiste, że nie ma nad czym dyskutować. Tymczasem jest to ewidentna nieprawda. JK: Co w takim razie jest powstaniem a co nim nie jest? MR: Nie rozstrzygam kategorycznie, które powstanie jest „prawdziwe”, tylko wyliczam przesłanki, których spełnienie powinno zdecydować o tym, że dane zjawisko możemy nazwać powstaniem. Unikam definiowania: „Powstanie jest to…”. Po prostu są pewne zjawiska […]
Czytaj więcej ›
15 grudnia 2011 14:29
CHOIŃCZYK Prorodzinna gra planszowa Człowieku, do ciężkiej cholery, nie rytuj się! Celem gry jest osiągnięcie pola opisanego „Spieprzyłem (-am) im święta.” Wygrywa ten z graczy, który najszybciej tam dotrze. Tempo gry wyznacza się poprzez rzuty kostką, oraz nakazy wynikające z opisu pól, na których stawiany jest pionek. „START” – zerkasz na kalendarz, jest 15 grudnia, rzucasz kostką, jeśli wyrzucisz „szóstkę” możesz ruszać. W telewizji pokazują jak Stoch leci, leci, leci… A Szaranowicz bredzi, bredzi, bredzi… Jak zwykle przy takich okazjach – wściekasz się, jak cholera. Twoja żona wykorzystuje sytuację – przystępuje do ataku mówiąc: „Zamiast się pieklić jak jakiś durny, zgaś to pudło, w spokoju zaplanujemy świąteczne zakupy.” Tracisz jedną kolejkę, ponieważ nie zachowałeś należnej, przedświątecznej czujności. […]
Czytaj więcej ›
14:21
Studnička trzecia – Pečene koleno i inne pirohy Niby już Bańska Bystrzyca za nami daleko, a wciąż się tam wraca. Wchodzącego od południa na tamtejszy rynek, wita wysoki obelisk. Na jego czubku występuje arcylśniąca gwiazda, napisy jednoznacznie przypominają o wyzwalającej to przepiękne miasto Armii Czerwonej. Niby nic dziwnego – w końcu faktycznie miało to miejsce, ale od jakiegoś czasu w naszej części Europy liczba podobnych obiektów zdecydowanie zmalała. tendencja ta ominęła Słowację? Chyba tak. Występuje tu nadal dość sporo pomników, obelisków oraz tablic upamiętniających tamto wyzwolenie. Czyżby – jeszcze raz spytam – na Słowacji jeszcze się system nie zmienił mimo, że w euro tu się zarabia i płaci? A może Słowakom łatwiej pamiętać o tym, kto stąd kogo wypędził, jako że nie muszą zastanawiać się (jak wielu u nas […]
Czytaj więcej ›
16 października 2011 14:55
„1920. Bitwa Warszawska” reżyseria: Jerzy Hoffman Polska 2011 110 min. Jak Tym wraz z Dobrowolskim na łajbę Piwowskiego wtargnęli służbowo, tak i ja służbowo wszedłem na pokład najnowszego okrętu Jerzego Hoffmana. Prywatnie iść nie chciałem, jako że się nie spodziewałem niczego dobrego po reklamowanej – bardziej niż to teoretycznie było możliwe – pierwszej polskiej produkcji w 3D. Skoro o D mowa, to warto jednak na przyszłość (i mimo wszystko) pamiętać, że ilu by D nie „zastosować”, to jednak wciąż (i pewnie tak już zostanie na zawsze, nawet kiedy się będzie w technice 26D kręcić) szkieletem filmu pozostaje scenariusz. I tu (w starciu z kim?) Hoffman poniósł porażkę. Jego trójwymiarowy obraz przypomina niestety standardową polską komedię, której scenarzysta twórczo zwykł przezwyciężać konieczność spójnego powiązania ze sobą poszczególnych scen, wątków, sekwencji. […]
Czytaj więcej ›
20 września 2011 10:46
Dobre samopoczucie to podstawa. Rzecz oczywista. Obcując z zabytkową architekturą mam się z reguły świetnie, ponieważ stare cegły i kamienie spojone zaprawą uwielbiam oglądać. Bywa jednak, że wolałbym nic nie widzieć, bo strach, bo niesmak, bo samopoczucie złe – ale to się okazuje post factum. Nie lubię tak. Gdybym był masochistą, do tego zamku pojechałbym już dawno. Ale nie jestem. Ruszyłem tam dopiero parę tygodni temu. Trochę sobie wcześniej, wprawdzie niedokładnie, poczytałem i spodziewałem się architektonicznej perełki. I pewnie taką zamek był, póki dychał. Teraz już tylko agonalnie rzęzi. Jedyne „dychanie”, z jakim ma się tu do czynienia, „czuje się” w rozmowie z przewodnikiem, który oprowadza po ruinie. Ruina sama w sobie jest bardzo malownicza, a przerażenie ogarnia na myśl, że niebawem ten jej walor zasadniczo wzrośnie. Na […]
Czytaj więcej ›
19 lipca 2011 20:33

ESKalacja kultury czyli Najbardziej nie chodzę na konkursy polskie Nad pobojowiskiem zapadł zmrok wyborczo-parlamentarny. Pokonani liżą rany, starając się by nikt o nich nie zapomniał; zwycięzcy świętują na wszelki wypadek dyskretnie, jako że znaleźli się – a to Polska właśnie! – w kręgu podejrzeń. Bitwa skończona, wojna trwa. W Internecie wrocławianie nakręcają red. Kamilowi Durczokowi blogolicznik odsłon, a ziomkowie bojowego dziennikarza dzielnie dają odpór dolnośląskim agresorom. Dochodzi tym samym do niespotykanej ESKalacji kultury – powerdyktowe hektolitry kulturalnych pomyj, chlupocząc fuckami, płyną rynsztokiem polskiego internetu. Strumień tym bardziej jest wartki, że min. Zdrojewskiego poturbował palec boży, spychając go ze schodów (o, zgrozo! – wrocławskich). A że ostro się poturbował, wywołało to feerię cud-chrześcijańskiego współczucia przyprawionego humorem z najwyższej półki (idącego do likwidacji gieesu). Niestety, minister po raz kolejny rozczarował […]
Czytaj więcej ›
19 czerwca 2011 22:48
Nigdy niecienki, polski katalog najważniejszości wciąż pęcznieje. Najważniejszość Polski jako takiej, całej, zostawmy centrali, przejdźmy w regiony. Na Śląsku Górnym najważniejsza jest śląskość, na Dolnym natomiast kultura, a ściślej biorąc – zwycięskość Wrocławia w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury roku 2016. Tak przynajmniej należy wnosić z listu, jaki rozesłał do ziomków prezydent Dutkiewicz. A jeszcze całkiem niedawno najważniejsza dlań była polsko-dwudziestopierwszowieczność. Na szczęście to już przeszłość – by konsekwentnie trzymać się „ości” w końcówkach rzeczowników. Jako się rzekło – walka o kulturalną eurostołeczność’2016 trwa, a że nie odpadła z rozgrywki Warszawa (już posiadana stołeczność, oczywiście jej nie wystarcza), wynik jest sprawą otwartą. Tym bardziej cieszy ostry zryw władz miejskich do boju. Na ulicznych latarniach zawisły wielobarwne płachty promujące miasto w mieście, a miejscowy główny twórca kultury – […]
Czytaj więcej ›
22:16
Wieki temu festiwal programów rozrywkowych w Montreux wygrał norweski filmik „Murowana zabawa”. Większość skeczy była w nim na poziomie hm… średniojeżowym, jeden wszakże zapamiętałem jako wyśmienity. Ogromna staroświecka jadalnia, pośrodku stół na kilkadziesiąt osób, zastawiony arcybogato, kandelabry, ściany osłonięte kotarami z ciężkiego czerwonego pluszu. W sali tłum. Wszyscy twarze chowają w dłoniach, wtulają je w kotary, wyłamują palce i w zakłopotaniu drapią się po głowach. Cicho, jak makiem zasiał. I wyjaśniający wszystko napis: „Kłótnia ludzi nieśmiałych”. Cięcie. Co innego widać, co innego w istocie się dzieje. Zdarzyło mi się uczestniczyć w czymś podobnym – nic dziwnego, że mi się wówczas norweski filmik przypomniał. Z uwagi na miejsce oraz okoliczności w jakich na własną prośbę się znalazłem: w hostelowej jadalni pośród hordy fotografów. Ze dwudziestu, ale może więcej. Kolacja to była, […]
Czytaj więcej ›
22:02
Bartosz Kruszyński Kariery oficerów w II Rzeczypospolitej Rebis, Poznań 2011 Mocno niesłusznie słowo „kariera” w odniesieniu do II RP kojarzy się z Nikodemem Dyzmą. Oczywiście, wielu w tamtych czasach było protoplastów bohatera Dołęgi-Mostowicza, ale nie samym Dyzmą ówczesna Polska stała. Podobnie też polska armia międzywojnia, to nie było zbiorowisko Waredów i Ulanickich. Nie oznacza to, że takich nie brakło, szczególnie u tzw. góry, ale w znakomitej większości polski korpus oficerski reprezentował sobą należyty poziom. Można się o tym przekonać między innymi poprzez lekturę świetnej książki Bartosza Kruszyńskiego. Z tego samego źródła dowie się też czytelnik, iż niekoniecznie tylko ptasiego mleka polskim oficerom przed wrześniem brakowało. Opinia, iż ich status materialny był wysoki, to mit oparty na niesłusznych uogólnieniach z drugiej połowy lat trzydziestych, kiedy to faktycznie żaden oficer nie chodził […]
Czytaj więcej ›