Andrzej Grzechot: Seriale których /prędko/ nie zobaczycie.”Black Books”

18 maja 2011 10:041 komentarz
Andrzej Grzechot: Seriale których /prędko/ nie zobaczycie.”Black Books”

Są produkcje telewizyjne o których przeciętny polski telewidz nie wie i prędko się nie dowie. W zalewie polskiej serialowej mizerii sformatowanych samograjów, nie ma miejsca na produkcje o nieco większej oryginalności. Szczęśliwcy z odrobiną wolnych środków mają szansę dotrzeć do ciekawych seriali będąc abonentami płatnych kanałów tv w stylu HBO czy Comedy Central, co nie zmienia faktu, że nasz serialowy rynek i oferta płyciutkie są i mizerne. Można jednak zacząć szukać u źródła, choć jest to metoda wyłącznie dla osób znających języki obce w stopniu wystarczającym. Wtedy dowiemy się choćby tego, że oprócz sztandarowych w naszych telewizorach dzieł reprezentujących humor brytyjski jak np.  „Pan dzwonił Milordzie”, „Allo, allo”, „Co ludzie powiedzą” czy „Czarna Żmija”, mamy całe mnóstwo jeszcze bardziej zakręconych i dziwacznych dzieł filmowych, których niestety w krajowych telewizjach prędko […]

Czytaj więcej ›

Kasia Czekot: Stówa zamiast miliona

17 maja 2011 19:062 komentarze
Kasia Czekot: Stówa zamiast miliona

„Milion dolarów” reż. Janusz Kondratiuk Polska 2010 107 min. Noblesse oblige. A nazwisko Kondratiuk to w polskim kinie nazwisko arystokratyczne. Z nadzieją na iście książęcą ucztę udałam się więc do kina na „Milion dolarów” komedię, która wyszła spod ręki Janusza Kondratiuka. Plejada gwiazd, reżyseria w rękach twórcy „Dziewczyn do wzięcia” czy „Jak zdobyć pieniądze, kobietę i sławę”, jak cokolwiek mogłoby pójść źle?! A jednak się udało i to udało  wyjątkowo dobrze tzn. wyjątkowo dobrze film zepsuto. Materiał wydawałoby się dla dowolnego z Kondratiuków znakomity. Podupadająca kamienica w biednej dzielnicy Gdańska, sąsiedzki mikroświat w którym każdy zna każdego, bezradna w finansowych sprawach staruszka niespodziewanie dziedzicząca milion dolarów po dawno zbiegłym do USA małżonku, wystawiona na wielką próbę uczciwość jej sąsiadów ludzi mniej lub bardziej odrzuconych przez tzw. „wielki świat”. Sąsiadka staruszki, […]

Czytaj więcej ›

Jacek Gulanowski: Zanim zabierze nas światło… Fiordy, metal i alienacja.

16 kwietnia 2011 16:572 komentarze
Jacek Gulanowski: Zanim zabierze nas światło… Fiordy, metal i alienacja.

Until the Light Takes Us reż. Aaron Eites, Audrey Ewell USA 2009 93 min. http://www.blackmetalmovie.com/ Od premiery Until the Light Takes Us minęły już dwa lata, ale biorąc pod uwagę niszowość tego dzieła, można założyć że film pozostanie równie świeży/nieświeży co w dniu premiery przez najbliższe kilka lat. Co stanowi temat tego niezależnego dokumentu? Należałoby powtórzyć tutaj za „Ketmanem” – „to jest bardzo dobre pytanie”. Założeniem była próba pokazania i zrozumienia zjawiska, którym był (jest?) norweski black metal. Jednak ten nurt artystyczny był na tyle złożony, że okazuje się istnym węzłem gordyjskim, w którym splecione są kultura, muzyka, sztuka, społeczeństwo, ideologia, religia, polityka i nie sposób mówić o nim, nie wchodząc także na te obszary. Pewnym punktem odniesienia dla Until the Light Takes Us może być dość głośny (również w […]

Czytaj więcej ›

Kasia Czekot: Nieściszalni czyli łomatkokochana!

© WILD BUNCH DISTRIBUTION

„Nieściszalni” Tytuł oryg. „Sound of noise” reż. Ola Simonsson, Johannes Stjarne Nilsson Francja, Szwecja 2010 102 min. Wracam właśnie z podwójnie straceńczej misji kinowej. Po pierwsze straceńczo szybko musi ukazać się ta recenzja, po drugie film „Nieściszalni” wywarł na mnie wyjątkowo duże wrażenie, którego rodzaju nie bardzo jestem pewna. Co do odjechanego kina skandynawskiego mam pewną zaprawę, widziałam „Tylko razem” /polecam/, „Strasznie szczęśliwych” /polecam/, „Pewnego dżentelmena” /polecam/, a wcześniej „Eelinga /polecam po dwakroć/, „Białe szaleństwo” /polecam/i „Wrzeszczących Facetów” /też polecam/. Do mieszanki czarnego /czasem wisielczego/ humoru, absurdu, dziwnedo połączenia pesymizmu z groteską, czy dowcipu z happeningiem i przemycanymi manifestami politycznymi,  powinnam była przywyknąć. Ale „Nieściszalni” to  coś czego sie nie spodziewałam.   [youtube Qct3nBWlNTA]   Fabułę w skrócie można streścić w dwóch zdaniach. Muzyczni perkusyjni terroryści terroryzują miasto misternie planowanymi happeningami, wygrywając rytmy na… no właśnie, na różnych […]

Czytaj więcej ›

Andrzej Grzechot: Lechkość bytu cz.1

14 kwietnia 2011 22:080 komentarzy
Andrzej Grzechot: Lechkość bytu cz.1

Moje Miasto reż. Marek Lechki Polska 2002 59 min. Uroda polskiego kina. Premiera dvd po 9-u latach od premiery filmu. Choć sam film powstawał jeszcze w okresie względnej szczęśliwości, gdy program „Pokolenie 2000” realizowany w latach 2000-2002 pozwolił młodym reżyserom na realizację kilku udanych  projektów filmowych. Owocem „Pokolenia 2000” były m.in. „Belissima” Urbańskiego, „Inferno” Pieprzycy, „Moje pieczone kurczaki” Siekierzyńskiej i „Moje miasto” Lechkiego. To wszystko filmy będące znakiem tamtych czasów, zrywające z niejednym tabu, pokazujące zderzenie człowieka ze wszystkim co niosą ze sobą „nowe czasy”, odkrywające jako nowość rzeczy z którymi dziś jesteśmy oswojeni i z którymi radzimy sobie nieco lepiej niż wtedy. Różnie toczyły się losy wszystkich tych dzieł pomyślanych jako filmy telewizyjne. Jeden z nich trafił właśnie do sklepów w postaci dvd i na nim właśnie zatrzymało się […]

Czytaj więcej ›

Kasia Czekot: Lechkość bytu cz.2

Kasia Czekot: Lechkość bytu cz.2

„Erratum” reż. Marek Lechki Polska 2010 90 min.                   Gdy się nie jest „Ciachem”        Ciekawymi drogami podąża nasza kinematografia. Z jednej strony Polski Instytut Sztuki Filmowej chwalony jest za swoją działalność i wielu, zwłaszcza młodych, reżyserów twierdzi, że bez wsparcia i dotacji PISF-u ich filmy w ogóle by nie powstały. Z drugiej strony stopień dofinansowywania przez PISF dzieł o, delikatnie mówiąc, marnej jakości, jest też całkiem spory. Ze strony trzeciej prywatnych sponsorów i producentów trudno do ambitniejszych produkcji zachęcić /”kasa Misiu, kasa”/, a ze strony czwartej dla mnie  najważniejszej, nasila się zjawisko „filmów-widm” i  „nowych półkowników”, gdzie z braku prywatnych i publicznych środków wiele ciekawych projektów utyka na etapie produkcji bądź szukania sponsorów, a spora część już zrealizowanych, filmów czeka latami na […]

Czytaj więcej ›

Andrzej Grzechot: Czarny czwartek czyli zostawcie Janka Wiśniewskiego.

19 marca 2011 17:530 komentarzy
Andrzej Grzechot: Czarny czwartek czyli zostawcie Janka Wiśniewskiego.

„Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” reż. Antoni Krauze Polska 2010 100 min.       Nie ukrywam, że na film „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” w reżyserii Antoniego Krauze udawałem sie z pewną obawą. Bałem się tego „jankawiśniewskiegopadadła”. Bałem się taniej symboliki, uproszczeń podszytych emocjami, „jankowiśniewskiej” bezrefleksyjności, wreszcie manipulacji rodem z polityki historycznej, która ma to do siebie, że więcej w niej polityki niż historii, obojętnie, któremu /od lewa do prawa/ manipulantowi-ignorantowi socjotechniczny wolant wpadnie w rączki.  Bałem się, że film będzie patchworkiem naszych współczesnych okołohistorycznych spazmów i potraktowany zostanie jako pretekst dla całkiem niehistorycznej wojny polsko-polskiej.        Moje lęki uspokajała jednak osoba reżysera. Antoni Krauze to artysta doświadczony, dojrzały  i, co nie bez znaczenia, człowiek pamiętający dokładnie czasy PRL-u. Historię i historie umie opowiadać z dystansem i bez kiczowatych naleciałości, kto widział świetny film „Dla […]

Czytaj więcej ›

Kasia Czekot: Historia wcale nie na opak

Kasia Czekot: Historia wcale nie na opak

„Dziewczyna i chłopak wszystko na opak” tytuł oryg. „Flipped” USA 2010 90 min      Naczelny Netkultury twierdzi /ponoć na własnym przykładzie/, że prawdziwy męski urok  mieści się w triadzie: „duże, grube, sympatyczne” i, że w harmonii tego pojęcia jeden element wynika z drugiego. Nie znam na tyle Naczelnego by ową tezę potwierdzić, ale wiem, że w przypadku Roba Reinera sprawdza się to znakomicie.      Rob Reiner reżyserował już chyba każdy rodzaj filmu /no, może poza space operą/. To oczywiście żart, ale dla Roba Reinera niestraszna jest ani romantyczna komedia, ani dramat sądowy czy klasyczny melodramat. To on jest reżyserem kultowej „Narzeczonej Księcia” /swoją drogą czas przypomnieć ten film i książkę na łamach Netkultury/, „Kiedy Harry spotkał Sally”, czy „Misery” albo „Choć goni nas czas”. We wszystkich jego filmach widać doskonałą reżyserską rękę i świetny […]

Czytaj więcej ›

Makary Krajewski: Bazyl. Prosta historia o mistrzostwie.

20 lutego 2011 10:262 komentarze
Makary Krajewski: Bazyl. Prosta historia o mistrzostwie.

     „Bazyl. Człowiek z kulą w głowie” tytuł oryg. „Micmacs à tire-larigot” Francja 2009 105 min.            W recenzji obok Kasia Czekot narzeka na nieumiejętność opowiadania prostych historii w polskim kinie. Być może ma rację, ponieważ są na świecie przykłady świetnego opowiadania prostych historii, których w naszej rodzimej kinematografii ostatnio nie uświadczysz. Oto przykład najbardziej adekwatny.             W 2010 roku z ponadrocznym opóźnieniem zagościł na naszych ekranach film Jean Pierre Jeuneta „Micmacs à tire-larigot”, w polskiej wersji „Bazyl, człowiek z kulą w głowie”. Trudno porównywać dzieło francuskiego mistrza z dziełem Jakubika opisywanym w recenzji Kasi Czekot, ale nie da się ukryć, że mamy tu do czynienia z wzorcowo opowiedzianą prostą historią. Fabuła jest bowiem prościutka. Oto Bazyl, półsierota, którego ojciec zginął w wybuchu miny wyprodukowanej przez jeden […]

Czytaj więcej ›

Kasia Czekot: /Zbyt/ prosta historia o miłości.

Kasia Czekot: /Zbyt/ prosta historia o miłości.

   „Prosta historia o miłości” reż. Arkadiusz Jakubik  Polska 2010 80 min.             Śmiem twierdzić, że do dobrego filmu nie trzeba epickich historii. Wręcz przeciwnie, najwięksi potrafią skonstruować fascynującą filmową opowieść z fabuły, którą da się streścić w kilku zdaniach. Resztę załatwia magia kina oparta na talencie i precyzji reżysera. Niestety polscy filmowcy do prostych fabuł dorastają, delikatnie mówiąc, rzadko. Artystów może i kilku mamy, ale ja tęsknię /to kolejna netkulturowa recenzja odsłaniająca tę moją obsesję/ do rzemieślników  robiących solidne kino gatunkowe. Do komedii romantycznych mających choć cień kontaktu z reczywistością, do dobrego bezpretensjonalnego melodramatu, do sprawnie zrobionego kryminału, czy autentycznie śmiesznej komedii. Filmowy mainstream a to tonie w wiejskiej sielskości, bądź miejskim brutalizmie, a to trzęsie nim od historycznej martyrologii po egocentryczne, psychologiczne wiwisekcje, a kino tzw. „niezależne” przy wszystkich […]

Czytaj więcej ›