Wiera Nudin: Babską źrenicą. Odc. 1

13 stycznia 2011 23:273 komentarze

Jeśli dziś Wtorek to jesteśmy…

 

     No właśnie gdzie jesteśmy. Parafrazując tytuł znanego filmu, na pewno nie jesteśmy w Belgii – centrum nowoczesnej Europy. Jesteśmy w zaścianku, skansenie patriarchalnego świata dokąd prowadzi nas w swoim zajadle demagogicznym artykule Marian Wtorek.

     Sięgając na prośbę Redakcji Netkultury po artykuł Pana Wtorka czułam już pismo nosem, jednakże lektura owego dzieła zdołała przejść moje najgorsze oczekiwania. Obojętne jest mi przy tym jak wielkim mizoginem jest Pan Wtorek, to w końcu jego sprawa, ale manipulacje jakich w swoim artykule się dopuszcza, wymagają odpowiedniej reakcji. Na szczęście autor artykułu „Będąc w szuwarach…” manipuluje czytelnikiem tak nieudolnie, że przypomina to /bardzo adekwatnie, biorąc pod uwagę temat polowania/ „strzał we własną stopę”.

     Mimowolnie zapewne, Wtorek dotyka jednak swoją publikacją tematu coraz bardziej aktualnego, z którym zarówno ruch feministyczny w Polsce, jak i każda świadoma, nowoczesna kobieta może mieć pewien kłopot. Ale po kolei.

             Nie będę odnosiła się szczegółowo do kwestii gramatycznych i stylistycznych, które Pan Wtorek podnosi jako rzekomy przykład indolencji i ignorancji kobiet, uderzając, zapewne nieprzypadkowo, w „Wysokie Obcasy”. Panie Redaktorze, zapewniam Pana, że wciąż jeszcze przeciętna polska obywatelka czyta przez swoje życie więcej książek, niż przeciętny polski mężczyzna. Dowodzą tego choćby badania przeprowadzone wśród polskich gimnazjalistów i licealistów /ostatnio publikowane/, a jak wiadomo czym skorupka za młodu… Dlatego proszę nie czepiać się słówek i drobnych  błędów.
     Jestem przekonana, że w momencie gdy niejedna młoda, energiczna dziennikarka siedzi wieczorem nad laptopem wnosząc coś do naszego kulturowego zasobu, w tym czasie jej facet /o ile nieszczęsna wzięła sobie ten kłopot na głowę/ leży właśnie rozwalony na kanapie z pilotem w ręku oglądając jakiś durny mecz. Wiem, że być może uciekam się do lekkiej demagogii, ale pisząc swój artykuł nie zwraca Pan Wtorek uwagi na treść krytykowanych publikacji, na to, że polskie dziewczyny poznają świat i chcą o nim opowiadać z własnej, kobiecej, jakże różnej od waszej perspektywy. Jego interesuje tylko „kapiący dziadek” którym chce jak najszybciej zbić  Autorkę tekstu z pantałyku i zamknąć usta „Wysokim Obcasom”. Nie wiem czy gdyby zapytać Pana Wtorka o odpowiedniki „Wysokich Obcasów” czy „Bluszczu” /a podaję tylko przykłady najpopularniejszych mainstreamowych periodyków/ z męskiego świata, umiałby coś znaleźć. Od razu uprzedzam, że CKM i Logo to nie jest najlepszy przykład. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mój oponent swój złośliwy atak przeprowadza w aurze uciśnionej męskości. Nieskuteczność takiego zabiegu jest jednak oczywista, więc nie będę się tym dalej zajmować.

      Dużo bardziej złożoną kwestią jest poruszony w drugiej części tekstu Wtorka problem polujących kobiet. Prawdą jest, że środowiska liberalne i feministyczne mają bardzo silną świadomość ekologiczną. Nie ulega wątpliwości fantastyczny wkład polskich Zielonych w walkę o prawa kobiet.

     Szacunek dla życia i Natury powinien być, i jest, mocno zakorzeniony w psychice i świadomości nowoczesnych kobiet. Musimy jednak zadać sobie poważne pytanie, czy w ten sposób jako kobiety nie dajemy wtłaczać się w typowy dla polskiego patriarchalnego społeczeństwa prawicowo-konserwatywny stereotyp. Czy nasza wrażliwość jest tu na miejscu kiedy omawiana kwestia dotyczy walki z dyskryminacją kobiet. Wreszcie czy popadając w zgubny sentymentalizm same nie wpychamy się w buty, w których tak by nas panowie chcieli widzieć, buty Matek-Polek dawczyń jedynie i opiekunek życia. I chociaż w niektórych z nas zapewne wywoła szok widok ustrzelonego dzika czy jelenia, to czy przypadkiem nie powinien rekompensować nam tego widok pochylającej się nad nim silnej, niezależnej, pięknej i wysportowanej myśliwej. Takie też są właśnie myśliwe z omawianego przez Wtorka artykułu. Opisywane myśliwe polują nie tylko na zwierzęta, polują również na stereotypy, zabijają mit mężczyzny-myśliwego, który dawno już stał się dla domowego ogniska nie żywicielem i obrońcą, ale coraz częściej obciążeniem. Szkodliwa mitologia polskiej „tradycyjnej” rodziny rozpada się i w tym miejscu z hukiem. Dlatego nie rozumiem czemu widok polującej myśliwej ma być dla kogokolwiek szczególną sensacją i przedmiotem zdziwienia.

     O ile bowiem męskie polowanie, jest już jedynie atawizmem dotykającym głównie podstarzałych, brzuchatych mężczyzn /bo tak wygląda przeciętny polski myśliwy/, o tyle z polującymi kobietami zawsze połączone są energia i piękno.

 

    

     Wspaniałe polujące boginie i heroski pojawiały się w różnych mitologiach, będąc uosobieniem gracji i witalnej siły. Nordycka Skadi, grecka Diana, bohaterka kalidońskich łowów Atalanta, czy Amazonki, są najlepszym tego przykładem. To co w swej wyobraźni tak wspaniale oddali starożytni, ich bigoteryjni descendenci sprowadzili na ziemię, wpychając kobietę nad garnki w których gotują się ochłapy łaskawie przyniesione przez mężczyznę.

A przecież dzisiaj i do tego panowie nie są nam potrzebni. Tak jak przestają sprawdzać się w codziennych łowach polując na zawodowe kariery i pieniądze, tak samo powinni przestać  dyktować nam i narzucać sposoby spędzania wolnego czasu.

 

     Podkreślę raz jeszcze, to co jest dzisiaj elementem męskiego, żałosnego samopotwierdzania się, w przypadku polujących kobiet jest po prostu sportem, byciem fit, a w szerszej perspektywie kolejnym emancypacyjnym krokiem. Nie bez przyczyny myśliwe podkreślają, że o ile mężczyzna w lesie walczy nieudolnie o swą zagrożoną pozycję społeczną, one potrafią docenić piękno przyrody, unikając jednoczesnie zbędnego okrucieństwa.

     Dlatego nawet jeśli niektóre z nas mają pełne źle ukierunkowanego sentymentu wątpliwości, konflikt wartości pomiędzy etycznym a feministycznym wymiarem polowania jest łatwy do rozstrzygnięcia. Nie możemy dać się traktować jak naiwne, odcięte również od brutalniejszych stron życia pensjonarki drogie panie. Jeśli akceptujemy żołnierki walczące ramię w ramię z mężczyznami, nie możemy też odbierać prawa do samorealizacji myśliwej.

     Wzorujmy się raczej na Annie Oakley* niż na Barbarze Mostowiak, której życiowe credo to podawanie ciasta i kompotu. Chociaż jestem w zasadzie przeciwniczką polowania, gdy patrzę na dzisiejsze sporstmenki w rodzaju  Brendy Valentine**, czy śledzę portale internetowe  dla kobiet-myśliwych, konsternacja ustępuje dumie z kolejnego kobiecego zwycięstwa. Triumfu tego nie umniejsza fakt, że najsilniej kobiecy ruch myśliwych reprezentowany jest w kręgach amerykańskich konserwatystów. We współczesnej Europie mamy szansę uniknąć tego zagrożenia zamieniając hunting w kolejną zdobycz liberalnego, prokobiecego społeczeństwa.

      Tym bardziej cieszy mnie /mimo, że żal mi zwierząt/, że swoją podmiotowość również w tej dotąd zarezerwowanej tylko dla mężczyzn sferze, odkrywają i polskie kobiety. To, że mamy do czynienia z istotnym krokiem w kierunku zniesienia męskiej dominacji, udowadnia również zajadły męski atak, którego reprezentatywnym przykładem jest artykuł Wtorka. No cóż, widocznie mężczyźni zbyt przyzwyczaili się do roli polujących i rola nagonki jedynie wyraźnie im nie odpowiada.  Niestety drodzy panowie –  tryby historii znów się nieco przesunęły.

 Drogie Panie, strzelajcie bardziej do stereotypów niż do zwierząt, darz bór!

 

Wiera Nudin

 

*Annie Oakley – słynna kobieta-strzelec wyborowy, gwiazda cyrku Buffalo Billa, pokonywała bez trudu mężczyzn w zawodach strzeleckich, szkoliła żołnierzy amerykańskiej armii.

**Brenda Valentine – światowej sławy amerykańska łuczniczka i mysliwa zwana Pierwszą Damą Huntingu.

*** Zamieszczone w tekście ilustracje są utworami chronionymi prawem, wykorzystanymi zgodnie z udzieloną licencją. Informacje na temat praw autorskich ukażą się po najechaniu kursorem na obszar zdjęcia.

           

———————————————————–

Wiera Nudin- filolożka słowiańska, zadeklarowana feministka i działaczka antydyskryminacyjna. Jak sama twierdzi feministką zaczęła być już w przedszkolu, przeprowadzając strajk głodowy przeciwko wiązaniu kokard tylko dziewczynkom i zawłaszczaniu samochodzików przez chłopców. Później już bardziej serio, zwolenniczka idei kobiecej samowystarczalności, którą potwierdza własnym przykładem jako samotna matka dwóch córek.  Jak twierdzi nie jest przeciwniczką mężczyzn, po prostu uwielbia facetów świadomych swojej faktycznej roli w społeczeństwie. Zagorzała przeciwniczka parytetów twierdząca, że prędzej czy później polityka stanie się domeną kobiet, podobnie jak każda inna dziedzina zycia.

Tags:

3 komentarze

  • dobre, dobre 🙂
    choć należy czytać z przymrużeniem oka

  • Jakoś tu pusto. Tylko Wiera i Jola. Nawet nieskruszonej MSzŚ brak. No to jestem. Jako, że teksty zamieszane w Internecie, to takie jętki, to i tak tego nikt nie przeczyta. No i dobrze.
    Wiara, że MSzŚ lubują się w pannicach i matronach z Plejboja jest słuszna. MSzŚ uwielbiają przecież ; pannice i matrony o kształtach tak niewieścich, że przed zmysłowością chroni je tylko ich totalna nuda ; oziębłe hurysy rajskiej atmosfery towarzyskiej przy herbatce

  • Zeżarło mi cudzysłów – od – ' o kształtach – do przy herbatce' . Żeby to wymyślić – to ja taki mądry nie jestem.

Zostaw odpowiedź