Jakub Sajkowski: O wyższości wiersza nad instrukcją obsługi ekspresu do kawy…

16 października 2011 14:457 komentarzy

O wyższości wiersza nad instrukcją obsługi ekspresu do kawy

Marek Kołodziejski
„Linijki”
Miniatura
Kraków, 2011

      Wyobraźmy sobie, że Marek Kołodziejski wrzuca na jeden z tzw. otwartych portali poetyckich wiersz pt. „Linijki”. Oto przykładowe komentarze do takiego tekstu. Nick001 pisze (czytając tytuł, nie czytając wiersza): „koncept chybiony. Nie mówi się linijki, tylko wersy”. Nick002 (czytając tytuł, nie czytając wiersza) wtóruje: „a tytuł gdzie?”. Zachęcony błyskotliwą uwagą Nick003 pisze (nie czytając ani tytułu, ani wiersza, za to czytając komentarze poprzedników): „a wiersz gdzie?”. Nick004, nie czytając nic, ale chcąc wyrazić radość, błyskotliwie podsumowuje: „hehehehe”, a Nickusia005 broni autora: „sami lepiej napiszcie jakiś wiersz! Najłatwiej jest krytykować!” (nie czytając ani tytułu ani wiersza, za to czując wewnętrzny imperatyw stanięcia w obronie słabszego).

      Jasne, trochę upraszczam, ale nie da się ukryć, że najpopularniejsze są rozwiązania łatwe, szybkie i efektowne. Tomik Marka Kołodziejskiego pt. „Linijki” bądź to otwarcie się z nimi nie zgadza, bądź ma je w głębokim poważaniu. Innymi słowy, stopniowo, powoli, acz złośliwie i bezlitośnie będzie nam odsłaniany świat dokładnie taki, jaki jest. Poeta też, bo poeta, stety lub nie, należy do tego świata.

      Zaraz, właśnie. Dlaczego poeta nie czuje potrzeby żeby się pochwalić poetyckością? Dlaczego zamiast „Linijki” tomik nie nazywa się np. „Linijki apokalipsy”? Albo „Linijki szatana”? Albo „Linijki miłości”? Albo „Hej, bejbe, masz stajla a ja mam linijkę”? Albo „Erudycyjne linijki dekonstruktywizmu w świetle gender studies”? Otóż nie, ponieważ Marek Kołodziejski, a raczej podmiot liryczny jego wierszy, posiada sporą dozę autoironii. Co prawda, to być może trochę strzał w stopę zaczynać tekst od „Jesteś denny” (***Jesteś denny), ale przynajmniej dzięki tej autoironii mamy szansę przeczytać takie proste, acz ujmujące frazy jak „opowiem ci o śniegu, a wtedy ty mnie pocałujesz, żebym tyle nie gadał” („Wiersz miłosny”). W każdym razie, „To za mało na wiersz, z wiersza zostało tylko: tralala”, jak pisze Kołodziejski w „Śpiewnych linijkach”.

      Bezlitosny jest podmiot liryczny nie tylko dla siebie-poety, ale i dla siebie-człowieka. Dla innych ludzi też. Niestety, drogi czytelniku tego tekstu, jeśli myślałeś że tylko wiersze mogą być hermetyczne, niezrozumiałe i w ogóle underground (na przykład pałucki), to co powiedzieć o ekspresie do kawy? Na cholerę jasna i przejrzysta instrukcja kiedy nawet proste urządzenia nie chcą działać? („Linijki komunikacyjne„) „To jest koniec świata! Naprawdę!” – pisze Kołodziejski w „Falenickim wierszu”.

      Naprawdę? A jednak ironia i autoironia czasem okazują się być całkiem niezłą tarczą. I czasem bezlitosny, cięty język przeradza się w ciepły humor. Wybawieniem okazuje się przede wszystkim obserwacja osób/stworzeń trochę jeszcze nie ogarniających tego świata. Albo widzących go zupełnie inaczej. Na przykład dzieci. Albo zwierzęta. „Kotka sypia do góry nogami, bo kotki nie ogranicza żaden Newton” („Dwanaście linijek przeciwko jasności”). „Kotka, łaciaty patchwork, jest rudą jamnicą, proste, prawda? Nie trzeba być buddystą, żeby to zrozumieć” („Dziewięć linijek o kocie”).

      Zdarzają się właśnie takie, cieplejsze momenty, ale trochę dostałem od Kołodziejskiego po pysku, jako przedstawiciel rodzaju ludzkiego. I dobrze, czasem dobrze sobie uświadomić pewne rzeczy i stanąć samemu ze sobą na ubitej Ziemi. A potem? A potem zdać sobie sprawę, że to wszystko jest przecież całkiem zabawne. Nawet jeśli się „tuli puste miejsce”(„Pomiar odległości”).

      Wiem, drogi czytelniku. To za mało na recenzję. Za mało Spielberga, odniesień do filozofii, za mało gender studies. Derrida nawet by na to nie splunął, a Bachtin się w grobie przewraca. I nie ma puenty z nieprzyzwoitą ilością fajerwerków. Ale spytajcie Kołodziejskiego. Nie musi być fajerwerków. Wystarczy kot, kawa i brudny śnieg. I zaledwie 50 gramów wody święconej. Może to „za mało na wiersz”, jak niektórzy by powiedzieli, ale też się dobrze czyta.

Jakub Sajkowski

Tags:

7 komentarzy

  • To ja sobie pozwolę na nie tyle koreferat, bo recenzję Kuby uważam za bardzo trafną, ale wklejenie także kilku swoich uwag 🙂

    „Nieproste linijki”

    Wiersze Marka Kołodziejskiego mieszkają w niewielkim mieście. A w każdym razie jest ono za małe dla ich bohatera. Ulice są za wąskie, rzeczka śmierdząca, wzgórze za niskie. Z miasta wyjechali niegrzeczni chłopcy, zostali tylko grzeczni. Ale i na nich czekają pułapki, z których wywijają się, jak mogą. Uciekają w inne obszary, inne czasy, jak tonący brzytwy chwytają się miłości, która nie mówi wiele, ale jest. I o której piszą wstrzemięźliwie.:
    „Zobaczymy się wieczorem//i dopiero wtedy opowiem ci// o śniegu, a wtedy ty mnie //pocałujesz, żebym tyle nie gadał.”
    Nie przepadają za twardzielami, ale jak trzeba, przywalą i to widać w ich opowieściach.
    Podmiot i bohaterowie liryczni tych wierszy, odpoczywają od życia i miasta w otoczeniu kruchych przedmiotów z dalekich stron, książek i wierszy, zwierząt lepszych od ludzi. Szukają i znajdują spokój, wciąż burzony przez tu i teraz. Walczą ze smutkiem, rezygnacją, czasem wściekają się na życie, ale wciąż walczą. Brawurowo chwytają w rękę nóż i wywijają surrealnego kujawiaka. Godzą się na dziś i jutro, a nawet na po -wszystkim, bo wiedzą, że „Wszyscy// spadamy tak samo, tylko żaba robi to cicho.”
    Byłby jednak w błędzie ten, kto sądziłby, że wiersze Marka Kołodziejskiego są smutne, czy zrezygnowane. Jego bohater wie, że „życie radzi sobie samo,//nawet z głupim refrenem i śmiech//jakoś mu nie szkodzi.”
    Zasygnalizowałam tylko kilka aspektów tych wierszy, celowo omijając tytułowe Linijki, których jest w tomiku aż 12. Ale chciałam zaostrzyć czytelnikom apetyt. Reszty dowiecie się sami, kiedy przeczytacie „Linijki”.

  • recenzja, zwłaszcza poetycka- dobra jest wtedy gdy zachęci do lektury.
    a ta, przyznam, zaciekawiła mnie…
    niepokoi mnie jedno…
    czy te wiersze są tak krótkie czy te przytoczone to zaledwie fragmenty?
    gdzie mogę nabyć tomik? chętnie spróbuję…
    😉
    lubię proste słowa i poezję mówiącą o zwykłych rzeczach bez przekombinowania
    dzisiaj byłam na niesamowitym wieczorze poetyckim.
    Skromny straszy człowiek, który „poezję czyta od zawsze, pisze od niedawna”, debiutował dopiero w 2005 roku na łamach Akantu, pierwszy tomik w 2007, dzisiaj promocja drugiego..
    co było w tym niesamowitego?
    Pierwszy raz widziałam w Węgliszku takie tłumy ludzi, wzruszyłam się nieprzeciętnie..
    a wszystko za sprawą można by rzec prostego przekazu

  • Oczywiście cytaty to fragmenty wierszy.

  • Jakub Sajkowski

    co do ksiązki, można napisać maila do wydawcy i się spytać

    http://www.miniatura.info.pl/kontakt.htm

    co do innych wierszy, wiele świetnych tekstów jest na tej stronie:

    http://paluckiunderground2.blogspot.com/

    polecam obie możliwości:)

  • Pozwolę sobie prosto z mostu: recenzja z jajem. I basta!
    Lubię, gdy tekst niezależnie od wyznaczonej mu funkcji, pozwala cieszyć się samym sobą. No.
    A o „Linijkach” też dowiedziałam się co trzeba 😉

  • Zarówno recenzja Jakuba Sajkowskiego jak i Elkaone spowodowały, że chcę przeczytać „Linijki”.
    Przeczytanie dwunastu linijek nie będzie wielkim wysiłkiem, a po powyższej zachęcie na pewno będzie ogromną przyjemnością.

Zostaw odpowiedź