Portfolio miesiąca: Renata Szczepanik

16 kwietnia 2011 17:0819 komentarzy

LUDZIE CZYLI TAJEMNICZOŚĆ

z Renatą Szczepanik dla Netkultury.pl rozmawia Anna Kolasińska


Renata Szczepanik - /fot. Adrian Błachut/

Anna Kolasińska: Kimże jest ta Renata Szczepanik?

Renata Szczepanik: Urodziłam się dawno, nigdy nie uczyłam się fotografii choć zdarzyło mi się uczestniczyć w warsztatach jak np. po wygraniu Gran Prix Formy Kształty Perspektywy w KSF. Znajdziesz moje prace na www.szarareneta.carbonmade.com. Znacznie więcej na pewno można pooglądać na http://zasada.plfoto.com czy na digarcie. Niebawem przyłożę się również do bloga, w którym chciałabym poopowiadać o starych aparatach i fotografii otworkowej… ale zbieram się do tego dopiero. Nie mam dzieci, kocham Adriana i Patrycję…

AK: Po której stronie barykady jesteś w wojnie „cyfry” z „analogiem”?

RS: Dla mnie nie istnieje taka wojna – po prostu różne zdjęcia w zależności od chęci uzyskania danego efektu robi się odpowiednim i dobranym sprzętem. Uwielbiam fotografię analogową i to ona jest dla mnie tą „artystyczno-duchową”, ale ciężko mi wyobrazić sobie robienie zleceń komercyjnych analogiem /śmiech/

 

AK: Fotografia to twój zawód? Pasja? Hobby?

RS: Nic z tego. I tak naprawdę sama sobie nigdy nie odpowiedziałam na to pytanie więc… robię unik.

AK: Kiedy, jak i dlaczego zaczęłaś fotografować?

RS: Klasycznie …. W głębokiej podstawówce dostałam zenita 122, który był wtedy produkcyjną świeżynką i pooooszłłło!

AK: Dlaczego portret, a nie choćby półmetrowe żuczki?

RS: Przyrodę uwielbiam czuć, być w niej – również fotografować, ale to ludzie przyciągają mnie swoją tajemniczością… Chyba tylko góry mają w pochmurny dzień taką nieprzeniknioną dziwność lub nocne morze, jak ludzie. I to właśnie lubię w fotografii portretowej. To jest w jakimś sensie zmierzenie się z kimś. Gra trochę nierówna, bo ja mam broń, tarczę, za którą mogę się schować (aparat), a która może odkryć coś w modelu, o czym jeszcze on nie wie, a może też nie chce, by to wyszło (i nie mówię tu jedynie o wyglądzie). Ale kocham również landszafty i mam nadzieję, że będę z nimi również kiedyś kojarzona.

/fot. Renata Szczepanik/

 

AK: Co to jest fotografia portretowa? Tylko uwiecznienie tego, co widać gołym okiem, czy coś więcej?

RS: Takie fotki, co prezentują tylko to, co na pierwszy rzut oka widać, to nie portrety tylko ziew… Jak kartkowanie kolorowego pisma o niczym. Udana fotografia portretowa mówi dużo o osobie na niej przedstawionej.

AK:  Kto ci pozuje – zawodowcy czy amatorzy?

RS: Jeśli robię zdjęcie dla mojej przyjemności, to modelami są znajomi – raczej bliscy.

/fot. Renata Szczepanik/

AK:  Jacy fotograficy inspiruję cię w twojej pracy? Czy może owych inspiracji szukasz gdzie indziej?

RS: Uwielbiam Witkina, ale nie inspiruję się nim, ani innymi fotografami – generalnie to raczej sztuka filmowa jest mi bliższa w tym względzie – zresztą często słyszę komentarze do moich zdjęć „filmowe” i jest to miłe dla mnie. Polański, Francois Ozon, Hass, Aronofsky – to ich kreowanie obrazu mnie bardziej „rusza”.

AK: A Borowczyk nie? Przynajmniej kilka znanych mi twoich zdjęć „leci Borowczykiem”, na przykład to zatytułowane „Ki Czen IsLAND”.
RS: To miała być seria o kurach domowych – tj. o kobietach , które kurami nie chcą być… a jedyną inspiracją były pióra z podgórskiej kwiaciarni.

/fot. Renata Szczepanik/

AK:  Faktycznie – dostrzegalna jest „filmowość twoich”. Zgoda. Ale co mam zrobić z moim wrażeniem, że jedna z twoich „damskich twarzy” /Cobra Killer/, to dla mnie coś jakby en face tej pani, którą Podkowiński w „Szale uniesień” uwiecznił. Z kolei kilka innych twoich zdjęć bardzo „olgoboznańsko” odbieram. I co ty na to?

RS: I tu też nie „wszechznany” „Szał uniesień” a raczej szał poznania Ehi (Katariny Baitinić), która jest nie tylko rewelacyjną modelką, ale fantastyczną fotografką, moim zdaniem.

/fot. Renata Szczepanik/

AK: A Kraków? Ma dla Ciebie znaczenie i wpływa na charakter twoich prac?

RS: Ja jestem  z Końskich i tam powstało kilka  z tych portretów,  które  tu można zobaczyć, część  w Łodzi. Nawet  landszaftów  typowo krakowskich  nie robię , choć  mieszkam  tu od 13 lat…

 AK: Prezentujesz swoje prace również na portalach fotograficznych. Dlaczego? Chodzi o pokazanie fotografii większemu gronu ludzi, czy jeszcze o coś? O szlifowanie warsztatu?

RS: Raczej o poznawanie ciekawych ludzi…, od których można się dużo nauczyć, ale raczej na żywo już, nie w świecie wirtualnym… Tu pozdrawiam wszystkich ukochanych znajomych z portali.

/fot. Renata Szczepanik/

AK: Czy zgadzasz się z twierdzeniem, że w dobie fotografii cyfrowej „pstrykać każdy może”?

RS: Może i… niech pstryka! Lepiej pstrykać niż strzelać – mnie to nie przeszkadza, że ktoś ma zapchane dyski, a często właśnie przez możliwość pstryku np. telefonem powstają reportaże najbardziej czyste.

AK: Czy wyobrażasz sobie sytuację, w której przestajesz fotografować czy też nie?
RS: Milion razy mówiłam sobie, że to pieprzę i więcej nie focę, to jest jak z odchudzaniem… i tak jak poczujesz smażoną rybkę na promenadzie przy morzu, to odpuszczasz i znów… i znów… i znów… Bez końca…

fot. Renata Szczepanik

AK: Życzę Ci owego „bez końca”, bez umiaru, w zgodzie ze sobą samą. Powodzenia, Szara.

rozmawiała Anna Kolasińska

***

Zapraszamy do obejrzenia całego portfolio Renaty Szczepanik na profilu netkultury.pl na flickr.com – portfolio 
 

 – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Wszystkie zdjęcia stanowią własność Autorki i umieszczone są na stronie Netkultury na zasadzie licencji niewyłącznej. ©Renata Szczepanik 2011. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Tags:

19 komentarzy

Zostaw odpowiedź do szarareneta