Katarzyna Rymarz: Zemsta przedszkolaka

15 czerwca 2012 14:580 komentarzy

Garin Gerhardsen
Domek z piernika

tyt. oryg.: Pepparkakshuset
tłum.: Anna Krochmal i Robert Kędzierski
Rebis, Poznań 2012

     Pierwsza scena książki: w jesienne popołudnie dzieci wybiegają z przedszkola. Za pozornie beztroską atmosferą kryje się okrucieństwo i przemoc. Śledzimy postępowanie dzieci prześladujących dwójkę swoich rówieśników. W kolejnych rozdziałach akcja tej powieści kryminalnej toczy się trzydzieści osiem lat później. Dzieci dorastają, ale wspomnienia z przedszkola kładą się cieniem na ich dojrzałe życie.

     Od dobrego kryminału oczekuję przede wszystkim zagadki trzymającej w napięciu. Od dobrej powieści kryminalnej oczekuję też swego rodzaju tła obyczajowego, dzięki któremu mogę sobie wyobrazić realia danego środowiska, cechy charakterystyczne społeczeństwa w konkretnym kraju. Mile się czyta, nawet, jeśli to powieść kryminalna, kiedy język jest ciekawy, potoczysty, charakterystyczny dla stylu autora.

     Tymczasem intryga „Domku z piernika” przejrzysta jest już od pierwszych stron. Czyta się tę książkę bez emocji, jakie powinna wyzwalać kryminalna zagadka, bo właściwie zagadki tutaj… nie ma. Autorka posługuje się też szalenie uproszczoną psychologią postaci, w związku z czym wszystkiego można się domyślić, nawet pomimo pewnego zwrotu akcji pod koniec fabuły. Co do stylu – jest niestety pozbawiony polotu: razi dosłowność i częste powtórzenia.  Tło obyczajowe ograniczono do zasygnalizowania problemu imigrantów w Szwecji oraz istnienia tamże sieci McDonald’s.
Szkoda.

      Czyta się ją jednak w miarę dobrze ze względu na sympatię, którą wzbudzają postaci książki. Trzeba przyznać, że autorka potrafi wydobyć pozytywne cechy zarówno tych złych, jak i tych dobrych. W moim odczuciu powieść byłaby lepsza, gdyby dołożyć szczyptę humoru. Żyjemy w czasach, kiedy nastoletnie dzieci prawie codziennie widzą zbrodnię na domowych plazmach, nie sądzę więc, by poziom okrucieństwa przedstawiony w „Domku z piernika” mógł wyzwalać silniejsze emocje u czytelnika dorosłego. W związku z tym przesunęłabym środek ciężkości w stronę dowcipu – z sympatycznymi bohaterami i inteligentnym, dowcipnym językiem seria miałaby szanse powodzenia na rynku.

      W moim przekonaniu trudniej jest napisać świetne czytadło niż tzw. powieść ambitną. Literatura wyższych lotów w zasadzie nie podlega konkretnym kryteriom oceny, natomiast czytadło musi spełniać kilka zasadniczych oczekiwań czytelnika. Kiedy wklepiemy w Internet frazę: jak napisać dobry kryminał poradnik, uzyskamy mnóstwo wyników wyszukiwania.  Autorka powinna była do nich sięgnąć, zanim zabrała się do pisania. Póki co, sama może opublikować poradnik pt.: Jak napisać kryminał nie trzymający w napięciu?

Katarzyna Rymarz

Tags:

Zostaw odpowiedź