Marian Wtorek: Prourodystyczna zdrada Kazimiery Sz.

20 lutego 2011 10:2513 komentarzy

     Komentując mój poprzedni felieton, czytelniczka podpisująca się Jola, trafnie zauważyła, że „czepiam się” tylko kobiet, a przecież panowie robią tyle samo „byków” albo i więcej. Cóż, nie będąc w stanie określić, czy w sferze strzelania rogacizny mamy już parytet, idę po prostu w ślady Magdaleny Środy, której nie interesuje to, iż w reklamy robią idiotów zarówno widzów płci obojga, jak i ze spot-aktorek oraz spot-aktorów. Panią profesor słusznie drażni reklamowa idiotka rozmawiająca z margaryną, ale kretyński uśmiech reklamowego mężczyzny „kreującego swój wizerunek” produktem „Gilette” (a pomyśleć, że kiedyś się golił…) – już nie irytuje. Jak widać logika Kalego jest nadal popularna. Dlaczego akurat ja mam się do niej nie stosować?

     Oczywiście czytelniczka ma rację twierdząc, że mężczyźni nie są wolni od przywar, ale skoro wszędzie się o tym tyle pisze i mówi, to ja, walcząc o parytet – wyrównuję proporcje. Nie będę też za każdym razem, analizując potknięcia kobiet, zamieszczać lustrzanej listy przewin męskich. Byłaby to sytuacja rodem z II RP, kiedy to – jak sarkał Słonimski – do każdej krytyki kraju wymagano by dołączać dopisek „mimo iż Gdynia się rozbudowuje”. O Gdyni pisać będzie pani Nudin i to nam musi wystarczyć. Na marginesie dodam, że stereofoniczna formuła „Genderoskopu” wychodzi naprzeciw potrzebom obywateli. Teoretycznie można założyć, że społeczne realia analizuje jedna osoba i czyni to z punktu widzenia obu płci, albo wręcz bezpłciowo. Jednakże w dobie rosnącego bezrobocia lepiej jest zatrudnić dwie osoby i w ten sposób podnieść w kraju poziom zatrudnienia.

     Skoro mowa o kryzysie ekonomicznym, zapaściach finansowych w naszych portfelach, warto zauważyć, jak ogromne zasługi w walce z malejącym zatrudnieniem ma telewizja mnożąca programy, których deklarowanym celem jest promowanie zagubionych „gdzieś w Polsce” talentów, a de facto służą rozwiązywaniu problemu bezrobocia wśród celebrytów, którzy bez tej wyciągniętej do nich pomocnej dłoni wystawaliby przed pośredniakiem. I aktorka  Tyszkiewicz, i multiartysta Wodecki, w czuprynie którego „Łowcy.B” zdiagnozowali tysiące królików, i złotousta wokalistka Chylińska, i dziesiątki innych. Na to nasza kultura pozwolić! Dotyczy to również Kazimiery Szczuki, na którą właśnie za jurrzenie w Top Model napadnięto bezpardonowo i to z pozycji – uwaga! – feministycznych.

Czasem świat kobiet staje na głowie/fot.Anna Kolasińska

     Mimo iż występ pani Szczuki w niczym nie odbiegał od standardów, do których widza przyzwyczaiła już wcześniej – nagle posypały się gromy. Nawet red. Szostkiewicz na swym blogu w „Polityce” wywołał do tablicy Magdalenę Środę pytaniem, co sądzi o programie, w którym jej koleżanka wystąpiła, a także o treści (przesłaniu?) owego występu. Pani profesor nie dała się sprowokować: owszem, wyraziła swoją dość ostrą opinię na temat, czego młode dziewczyny usiłujące być modelkami powinny się po Top Model spodziewać. Pytania o Szczukę nie zauważyła, zapewne przez typowe ponoć dla naukowców roztargnienie. Oberwało się jej za to na vortalu www.internacjonalista.pl, w felietonie „Szczuka lansuje seksizm” („przedrukowanym” też przez vortal www.lewica.pl ) pióra Katarzyny Bielińskiej. Panią profesor ostrzelano za zaniechanie, Kazimierę Szczukę za coś wręcz przeciwnego. Czy słusznie?

     Muszę się z krytyką w wykonaniu K. Bielińskiej nie zgodzić, choć nie jestem tego do końca pewien, z uwagi na problemy terminologiczne: zarówno pojęcie „polityki urodystycznej” jest mi obce, jak i nieczytelne się jawią niektóre hard-freudowskie skojarzenia autorki felietonu. Tymi ostatnim zajmować się nie będę, ponieważ redakcja nie potrafi mi zagwarantować, że te fragmenty tekstu byłyby dostępne tylko dla czytelników pełnoletnich i to po godzinie 23.00 – wróćmy do Szczuki. Czym zawiniła?

     Długą listę zbrodni rozpoczyna zarzut samego wzięcia udziału w Top Model, który to program posiada „radykalnie seksistowski charakter”. Zaznaczono przy tym, iż jest to fakt „powszechnie znany”. Z poczucia winy (że lokuję się poza powszechnością) zmusiłem się do obejrzenia jednego z docinków. Przyznam, że jeśli za seksizm przyjąć uznawanie i propagowanie wyższości jednej płci nad drugą, to zaskoczył mnie skład jury (płciowo-mieszany) oraz udzielający się za kulisami pan Jacyków, którego jakoś dotąd nie kojarzyłem z jakąkolwiek odmianą seksizmu. Całe życie człowiek się uczy. Jedyny element seksizmu jaki w zdołałem wypatrzyć, to fakt, iż pośród uczestniczek programu nie dostrzegłem ani jednego mężczyzny, ale chyba nie o to chodziło felietonistce.

     „Co Szczuka mogła tam robić?” – pyta Katarzyna Bielińska, a ja odpowiadam: dokładnie to samo, co w większości programów telewizyjnych, w których występuje (z pominięciem tych o książkach) – dawać czadu, jak mawia młodzież, co też uczyniła. Na co tu się oburzać? Że „świetnie się czuła w pozycji władzy – władzy nad ciałami młodych i wrażliwych dziewcząt, którą dał jej stolik jurorski”? Bielińską oburza, że jej feministyczna siostra przyjmowała wobec dziewczyn „paternalistyczną postawę” poprzez wypowiedzi typu „nogi ładne, but dobry” itp. Cóż… Juror w konkursie dla modelek in spe nie ocenia znajomości podstaw fizyki kwantowej, ale głównie „fizisy”, biusty, pupy i kończyny (głównie dolne). Wydaje mi się, że Szczuka wszystko zrobiła jak należy. Zapłacono jej tę parę groszaków na odczepnego za ocenianie innych, to oceniała. Jak umowa, to umowa. O co więc Bielińskiej chodzi?

     Autorka ma Szczuce za złe, iż jej występ kompromituje feminizm w oczach masowego odbiorcy, do którego przecież tak trudno dotrzeć z elitarnych klubów dyskusyjnych i sal wykładowych.” Trudność w dotarciu do mas, to faktycznie zgryz. Na pocieszenie mogę tylko dodać, że zdarzają się na świecie problemy jeszcze gorsze. Taka dla przykładu „lewica genitalna” (określenie znajomego betoniarza-zbrojarza) kompletnie u nas łączności z masami nie ma, sprowadzając swą walkę ze społecznym upośledzeniem do sfer seksu i płciowości. A przecież żyje i to całkiem nieźle. Nie demonizujmy zatem faktu, że uniwer-feministek z ich siostrami jeżdżącymi na rolkach po marketach łączy chyba tylko smutna sprawa zakazu aborcji. Rolkarki niedostatecznie interesują się genderową filozofią? To jeszcze nie koniec świta, a gdyby nawet, to akurat Szczuki bym za to nie obwiniał, a raczej ogólną skłonność do obsadzania specyficznych problemów damskiej części klasy średniej w roli jedynych trapiących kobiety jako takie.

     K. Bielińska ma też Szczuce za złe, że zaprezentowała „zaprezentowała […] urzeczawiający, paternalistyczny i seksistowski stosunek wobec młodych kobiet i ich ciał.” W jaki sposób kobieta może mieć do kobiety stosunek seksistowski, może kiedyś zrozumiem. Z „urzeczowiającym stosunkiem wobec młodych kobiet i ich ciał” mam natomiast problem poważniejszy. W jakie by szatki rzeczy nie ubrać, modelka jest pracownikiem najemnym, a ten – rzecz nieco brutalizując – się sprzedaje. Cały, albo po kawałku: kiper wątrobą kupczy, docentka mózgiem a modelka ciałem. W podzespołach lub en bloc. Utyskiwanie, że Szczuka wystąpiła jako kontroler jakości nóg i butów podczas fazy wstępnej procesu produkcji modelek jest moim zdaniem nie na miejscu. Musiała przecież oceniać ciała, pozy, gesty.

     Przez panią Bielińską cytowany pan Maciej Duda diagnozując przyczyny domniemanej zdrady przez Szczukę idei feminizmu był łaskaw zauważyć, iż: „jurorski stół kompletnie odmienia optykę […] punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.” Racja, ale o co chodzi? Czy po raz pierwszy Szczuka-juror „urzeczawiała” w TV swoje „ofiary”? Czy po raz pierwszy „świetnie się czuła w pozycji władzy”? Przecież ona tylko robiła to, co świetnie potrafi, a poza tym kryzys jest, Mubarak upadł, wojna w Afganistanie się przeciąga, cena ropy rośnie – kto odmówi propozycji z TV? Zdrada przez  udział w Top Model?

     Kiedy Kazimiera Szczuka prowadziła „Najsłabsze ogniwo”  też „znęcała się nad ludźmi”. Nie były to jednak młode dziewczyny tylko często faceci w sweterkach, więc światowe agencje nie doniosły o stawianych przez środowisko feministyczne barykadach, ani o podjętych głodówkach. Obecnie „czepiono się” Szczuki,  ponieważ ona „czepiła się” kobiet. I to kobiet dręczonych w Top Model po seksistowsku a rekrutowanych do programu z lufą glocka przytkniętą do skroni.

     Na szczęście nie wszystkie są bezbronne, dzięki czemu w programie dzieje się wiele ciekawego, gdyż zarówno pełnokrwiste jury, jak pełne werwy uczestniczki potrafią zaintrygować uważnego widza. Bywa, że juror odprawia dziewczę z kwitkiem, elokwentnie rzucając w tonie „pochwalnej przygany” (cytuję): – „Ale ciaało masz totalne… Wróć za rok”. Bywa i tak, że pierwsze gęśle gra niedoszła Naomi C. – odrzucona za stwierdzone (?) niedostatki kobiecości oraz felery intelektualne – potrafiąc skutecznie się odciąć: – „To JEST dziewczyna! Jest zajebista i ma coś w głowie!”

     Czy występem w, stojącym na takim właśnie poziomie, show Top Model Szczuka faktycznie skompromitowała feminizm? Oglądaliśmy ją przecież i w „Kocham cię, Polsko!”. Czemu wtedy nikt nie lamentował, a program to jeszcze głupszy (rzekłbym – zbliża się wręcz do ideału)? A że „miała okazję zaprotestować przeciwko seksistowskiej i urodystycznej polityce twórców show, nie zrobiła tego”… Litości! Czy zaproszono ją tam ponieważ rokowała nadzieje na powtórkę z Palacha? Nie. Zaproszono „mistrzynię ciętej riposty”. Kwestia zaś udziału szanującego się chyba krytyka literackiego w obu wymienionych programach (podkreślam – obu), które w żenującym stylu propagują najtańszy z tanich blichtr, pusty i nachalny lans, mordujących jednocześnie język polski, dobry gust… W programach pełnych zwykłej banalnej głupoty, która płci może czasem nie posiadać – to już inna sprawa. Lista tych, którzy się podobnych występów nie wstydzą jest długa. I nie ma się co jednej Szczuki czepiać.

Tym z państwa, którzy „mają coś w głowach”, życzę prawdziwe „zajebistych” refleksji i żegnam się tymczasem.

za młodu pozuje się za darmo, za to avec plaisir /fot. Anna Kolasińska

Marian Wtorek, protetyk*

———————————–
 *  Marian Wtorek –protetyk. W zawodzie od lat kilkunastu, a jako że jest to protetyka myślowa, na brak zleceń nie narzeka. Szczególnie ostatnio. W swym mizoginizmie – umiarkowany radykał. Adiunkt na Wydziale Archeologii Seksualnej P(olskiej)A(kademii)N(auk)I(ntergenderowych). Wielokrotnie honorowany krajowymi i zagranicznymi nagrodami za cenny wkład w formowanie protezy poznawczej, jaką wg nagradzających go stanowi genderowe postrzeganie rzeczywistości. Najważniejsze publikacje: „Odkłamać literaturę czyli Notatki na marginesach „Burzliwego życia Lejzorki Rojsztwaniec”; „Czy Kopernick była Polką? Dylematy światowego kobietariatu wobec adekwatnościowych perturbacji z tożsamością postplemienną”; „Fumy i rozprzężenie – prawdziwa biografia Jane Austen”. W przygotowaniu: „Kobiety pod Grunwaldem. Szkic porównawczo-dekompozycyjny”.

 

*Zamieszczone w tekście ilustracje są utworami chronionymi prawem, wykorzystanymi zgodnie z udzieloną licencją. Informacje na temat praw autorskich, jeżeli nie są wymienione w opisie pod zdjęciem, bądź w notce redakcyjnej, ukażą się po najechaniu kursorem na obszar zdjęcia.
Tags:

13 komentarzy

  • „Lista tych, którzy się podobnych występów nie wstydzą jest długa” – otóż to!
    A uczestniczki programu Top Model, jak i wszystkich innych związanych z podglądactwem „bigbraderów”, zapewne podpisują umowę nie zastanawiając się nad punktem (małym druczkiem), że stosować się będą do wszystkich (!) wymagań producenta, jakie wynikną w trakcie realizacji. I wynika w trakcie owej, że powinny się otworzyć, pozbyć kompleksów, że biżuterię reklamuje się koniecznie na nagiej modelce. Dają nieszczęsne pany darmowe rozbierane sesje, a kasę zgarnia ktoś inny. Z błogosławieństwem feministki Szczuki.
    Podobne występy, podobne programy,…, …, a naiwnych nie sieją podobno.

    • Marian Wtorek

      Pełna zgoda. Dodam (z pamięci)cytat z netowej dyskusji pod felietonem Bielińskiej: „siostrzana solidarność, to dla feministczych celebrytek tylko socjotechnika” I to smutne podwójnie.

  • „Autor” ma ewidentne kłopoty z erekcją, biedaczek

    • Marian Wtorek

      Jeśli w ten sposób tłumaczy pani sobie wszystkie wypowiedzi, z którymi sie nie zgadza – pogratulować nieustającego dobrego samopoczucia. Zazdroszczę.

    • Droga Marlenko!

      Jak cię autor zmusił do testowania erekcji?

      Panie autor to jest mobbing, świństwo i drobnomieszczaństwo.

      P.S. Marlenko służymy pomocą prawną i psychologiczną!

  • Skoro już zostałam wywołana do tablicy…
    „dziewczyny- kto je zna?” śpiewał – oczywiście mężczyzna [Krzysztof Krawczyk]
    Ja nie generalizuję i nie rozdrabniam, przynajmniej się staram.
    Feministki mi nie przeszkadzają, jeśli chcą niech męczą się w kopalniach. Ich wola.
    Równość- ok., ale też umiar i rozsądek.
    Pewnych rzeczy walka płci nie przeskoczy.. Mężczyzna choćby nie wiem, jak chciał – dziecka nie urodzi.. Nie przestawiajmy świata na siłę. Pewne rzeczy są domeną tej czy innej płci i niech tak zostanie..
    Widziałam jedynie fragmenty programu, o którym autor pisze, a za Panią Szczuką nie przepadam. Jednak show to show- rządzi się swoimi prawami. Skoro widzów nie brakuje to dalej tego typu cyrki będzie się produkować.
    Jak rozumiem w programie brały udział jedynie Panie, wiec może to zrodziło w autorze tekstu odrobinę zazdrości 😉
    Tak mi się przy okazji tych damsko-męskich pyskówek nasunęło..
    Kiedy kobieta natknie się na ekshibicjonistę z reguły krzyczy, odwraca się na pięcie i ucieka.. Widział kto ekshibicjonistkę na ulicy? Przypuszczalnie 90% spotkanych mężczyzn zrobiłoby jeszcze krok do przodu, raczej to ona musiałaby uciekać..
    🙂
    po prostu różnijmy się- różnijmy się pięknie

  • „chcą feministki tyrać w kopalniach, niech tyrają” – jeszcze o takiej feministce nie słyszałem;)) Toć z reguły chodzi o kierowanie męskimi podwładnymi::) O kopalniach ni słowa. Wojsko – owszem, rzecz jasna na oficerskich etatach, ale kopalnia – never!

  • A mnie w związku z artykułem pow. nasunęła taka mało odkrywcza refleksja: dlaczego każda grupa społeczna (???) polityczna (???) prawica,lewica, feministki, ateiści (dalej nie chce mi się wymieniać)ma tak nierepezentatywnych przedstawicieli?

    • Myślę, że dobrą na to odpowiedzią jest stary do wcip z PRL:
      „Ulubionym trunkiem klasy robotniczej jest szampan, który to trunek owa klasa pije ustami swych przedstawicieli z Komitetu Centralnego PZPR”
      Prawdopodobnie zachodzi ewentualność, że owi niereprezentatywni przedstawiciele są w sporej mierze samozwańczy. Do listy zresztą dodałbym np. któregoś z biskupów. Bez względu na to, który to będzie, któraś z grup wiernych stwierdzi, że on jej wcale nie reprezentuje. Podkreślam – że nie uścisliłem, o który kościół chodzi.
      Samozwańczość jednak nie jest (bo być nie może) jedynym rozwikłaniem zagadki.

  • „Wolność ja kocham i rozumiem
    Wolności, to ja oddać nie umiem”

    Dlatego choć Kazi nie lubię
    będę jej bronił jak niepodległości.

Zostaw odpowiedź do Marian Wtorek