Mariusz Tarkawian – W poszukiwaniu i w przewidywaniu sztuki
Nieustająca opowieść o Tarkawianie
Prezentujemy kilka kolejnych prac z cyklu W poszukiwaniu sztuki. Trzy rysunki z tej serii można odnaleźć we wcześniejszym artykule na temat twórczości Mariusza Tarkawiana, „Jana Gryki opowiastki o sztuce (3)”. Poniższy krótki opis pochodzi z tegoż artykułu.
„Od października 2006 roku powstaje cykl rysunków pt. „W poszukiwaniu sztuki” […]„To specyficzny zbiór. Artysta posługuje się w nim reprodukcjami dzieł innych artystów – przetwarza je na rysunki własne z odniesieniem bibliograficznym i dokładnym czasem powstania. Takie działania powodują, że nie mamy trudności z ich akceptacją. Ewidentnie wiemy, że to rysunek Tarkawiana i że znamy też dzieło, na bazie którego on powstał i tę całość akceptujemy uznając jej sens. […]
W tym zbiorze mieszczą się wszelkie media i różnorodni artyści aktualnej sztuki. Zarówno tzw. „kultowe” dzieła artystów o światowej renomie jak też prace studentów i artystów prawie nieznanych. Ten konglomerat i zbiór wszelkiej sztuki staje się formą, która nie jest wartościującym opisem zjawisk, ale raczej demokratyczną księgą sztuki, w której wątki znane i nieznane mają taki sam przekaz.” (Jan Gryka)
Warto zauważyć, że narodziny tej niezwykłej rysunkowej kolekcji mają miejsce w czasie, gdy Tarkawian (urodzony w 1983 r.) nie jest jeszcze „usankcjonowanym” artystą lecz studentem; dyplom w Pracowni Intermediów i Rysunku na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie uzyskał bowiem w roku 2009. Pierwsze prace z cyklu W poszukiwaniu sztuki poprzedzają ogromne dzieło powstałe później na ścianach korytarza Galerii Białej Kolokwium z historii sztuki i cywilizacji (2007-2009). Tarkawian-student najpierw na wyżółkłym papierze a potem na szaro-żółtych ścianach „udowadnia – jak pisze Piotr Pękala w unikatowym katalogu na ten temat, wydanym przez Galerię Białą w 2009 r. – że potrafi z łatwością powtórzyć każdy artystyczny gest z przeszłości”.
Stwierdzenie, że Tarkawian zamanifestował swą wiedzę i umiejętności, pokazał gest „prymusa zaciekle dążącego do najwyższej oceny” – jak pisze dalej w katalogu Piotr Pękala – byłoby ogromnym uproszczeniem. Możliwościom interpretacyjnym jego rysunków, a w szczególności fenomenalnego dzieła powstałego na ścianach galerii (tego, z którego już tak niewiele zostało) poświęcono wiele artykułów i zainteresowani zagadnieniem mogą z łatwością do nich dotrzeć. Prócz wspomnianego już artykułu Jana Gryki, wart przeczytania jest szkic Piotra Pękali o twórczości Mariusza Tarkawiana Te pierwsze kreski są najcenniejsze, zawierający dogłębną analizę dzieła jak i wiele uwag ułatwiających wniknięcie w świat artysty.
Przyjmijmy jednak dla naszych potrzeb powyższe uproszczenie. Niechże więc jest tak, że cykl W poszukiwaniu sztuki, to manifestacja umiejętności, a jednocześnie swoista zabawa jaką uprawiali już wielokrotnie artyści. Bo nie raz i nie jeden brał na swój warsztat „świętości”, czyli wybitne dzieła znanych (często nieżyjących już) artystów i przerabiał je „na swoją modłę”. Tak zabawiał się chociażby Marcel Duchamp, gdy skopiował Monę Lisę dorysowując jej przy okazji wąsy. Stanisław Wyspiański nie lepiej potraktował Bitwę pod Grunwaldem Jana Matejki. Sprowadził ją – jak to ujął Piotr Pękala – do plątaniny kresek z krzyżacką flagą. (Dalsze przykłady przypomną sobie z łatwością co pilniejsi studenci malarstwa lub historii sztuki.)
Tarkawian posunął się w tej zabawie o krok dalej. Nie tylko uparcie rysuje wciąż nowe obrazki do swej kolekcji, która zdaje się nie mieć końca; wyznaczył sobie kolejne zdanie – przewidywanie przyszłości. Jego cykl W przewidywaniu sztuki, to kolejna manifestacja. Tym razem – odwagi i wyobraźni. Trzeba doprawdy odwagi, by pozwolić sobie na taki żart, by powiedzieć np. w roku 2005: wiem, co narysuje ten czy tamten malarz w roku 2012, a nawet w 2030! Nie jest to przecież zabawa oparta na zasadach „wolnoamerykanki”, lecz gra pokazująca wiedzę i znajomość stylu artysty, którego dzieło się „przewiduje”. Może to kolejny egzamin, który Tarkawian sam sobie wyznaczył? Możemy też odczytywać ten żart, który rozrasta się stale o nowe rysunki, także w bardziej ogólnych kategoriach, jako próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, w jakim kierunku rozwijać się będzie sztuka, czy (jeszcze szerzej) co dalej z kulturą i ogólną kondycją ludzkości, bo przecież twórca nie działa w oderwaniu od wciąż zmieniających się warunków kulturowych. I o ile Tarkawian odpowiedzi na te pytania nie udzieli, wszak nie jest prorokiem, ważne że je stawia.
Kiedy przyglądamy się kolejnym rysunkom z tej serii, nie odbieramy ich w tak „patetyczny” sposób. Dostrzegamy przede wszystkim przewrotność i poczucie humoru rysownika. Ot, pierwszy z brzegu: Grzegorz Sztwiernia i… zaglądanie w głąb mózgu? Znakomite nawiązanie do pozorów naukowości stwarzanych w części dzieł artysty poprzez wykorzystanie medycznych tekstów o ciele, wykresów itp.
Jednak już przy rysunku „Roman Opałka 2030” (rys. 86) szara kartka najpierw pozwala nam się uśmiechnąć: przedni żart, czyżby ten malarz liczb namalował już wszystkie liczby i nie ma nic do roboty?
Z drugiej strony, jeśli (przypadkiem) wiemy, że Opałka początkowo malował swe liczby na czarnym tle, a każdy kolejny obraz miał tło jaśniejsze, aż wreszcie zaczęły powstawać białe liczby na białym tle – wymowa rysunku staje się zbyt dosłowna i jednocześnie staje się naturalnym komentarzem do wielu współczesnych artystycznych sytuacji. Ale to przecież nie koniec naszej zadumy nad pustą kartką z opisem „Roman Opałka 2030”. Ani przez chwilę nie zapominamy przecież, że liczb jest nieskończenie wiele, tak więc malując te swoje 5 obrazów w roku Roman Opałka przesuwał się w czasie o kilkadziesiąt kolejnych liczb i mógłby tak pracować w nieskończoność. Mógłby, ale nie wszystko na tym świecie trwa nieskończenie długo.
Co znaczą różowe slipy w dłoni Maurycego Gomulickiego i dlatego ten a nie inny gadżet Tarkawian mu przypisał? Na to pytanie odpowie już sobie czytelnik sam. Nie jest to chyba przesadnie trudna zagadka.
Według zapowiedzi Mariusza Tarkawiana „rysunków jest ciągle za mało i jego wyobraźnia podpowiada mu, że będą ich tysiące – a nie setki” (J. Gryka). Dziś próbka losowa z kolekcji. Kilka kolejnych prac z cyklu W przewidywaniu sztuki , a tym samym kilka nowych kart tej gry wyobraźni, w następnym numerze (w kwietniu). Tymczasem – miłej zabawy.
Opracowała (w oparciu o materiały z Galerii Białej)
Inka Walkowiak
Brak komentarzy