Janusz St. Andrasz: Nanban, Barbarzyńca z Południa
Portugalskie kolonie w XVI, XVII i XVIII wieku rozpościerały się na kilku kontynentach, w tym również w Azji. Mnie szczególnie zaciekawiła wizyta Portugalczyków w Japonii, ponieważ byli oni pierwszymi Europejczykami, którzy tam dotarli a po wtóre, fakt ich przybycia został udokumentowany w ciekawy sposób.
W 1543 r. w wyniku sztormu, trzy portugalskie statki handlowe nieco zabłądziły… i w ten nie do końca zamierzony sposób trafiły do brzegów Japonii. Swoim przybyciem wzbudziły one ogromną sensację. Japonia rozwijała się bowiem nieomalże w całkowitej separacji od reszty świata a już na pewno nie znano tu w ogóle Europejczyków. Zyskali sobie oni nazwę nanban – „barbarzyńców z Południa”.
Moment przybycia Portugalczyków do Japonii oraz ich pierwsze kontakty z tubylcami, zostały ukazane właśnie przez tych ostatnich i to w dość oryginalny sposób. Żartobliwie nazwałem go sobie XVI – wiecznymi komiksami. Tyle że zamiast na papierze, użyto do tego celu, popularnych w tej części świata … parawanów!
Ich najbogatszy zbiór znajduje się oczywiście w Japonii, lecz również i Lizbona może pochwalić się paroma egzemplarzami tych ozdobionych metodą laki biombos, czyli po portugalsku – parawanów. Zobaczmy jak wygląda jeden z nich, wystawiany w Muzeum Sztuki Dawnej w Lizbonie. Poniżej znajduje się link do wirtualnej przechadzki po muzeum z listwy w lewej dolnej części ekranu wybieramy „Arte Nambam”.
MUZEUM SZTUKI DAWNEJ W LIZBONIE
Najpierw ze szczegółami namalowane zostały ogromne, o nieznanej dla Japończyków konstrukcji, portugalskie statki.
Następnie wysiedli z nich obco wyglądający ludzie, o białej karnacji skóry, z ogromnymi (dla Japończyków) nosami (co zostało zresztą skrzętnie odmalowane na parawanowych malowidłach).
Za ludźmi na ląd wyprowadzono również nieznane w Japonii zwierzęta, jak np. słonie czy lamparty.
Jeden z japońskich kronikarzy w ten sposób scharakteryzował portugalskich przybyszów: „ Prości ludzie o nieokrzesanych manierach, plączący się tam i z powrotem ale nieczyniący nikomu krzywdy.”
Ci „prości ludzie” znaleźli bardzo szybko wspólny język z Japończykami. Był nim handel. Japończycy jakiś czas wcześniej zakazali wymiany handlowej z Chinami a sprytni Portugalczycy tą lukę natychmiast wypełnili, dowożąc z Chin do Japonii bardzo pożądany towar, jakim były m.in. chińskie jedwabie. Dodatkowo zajęli się handlem przyprawami, oliwą, winem, suszonymi owocami, wymieniając je na występujące w Japonii srebro. To dzięki tejże wymianie handlowej, mała japońska osada Nagasaka zamieniła się w duże centrum handlowe.
Wróćmy jednak do opisywanych „parawanowych komiksów”. Ogromne zainteresowanie wzbudziła także, nieznana dotąd na japońskich wyspach, broń palna, tzw. arkebuzy. Japończycy nie tylko ją kupowali od Portugalczyków ale wkrótce sami zaczęli ją produkować i to w wersji udoskonalonej. Kilkadziesiąt lat później Japonia używała już broni palnej w nieporównywanie większym zakresie, aniżeli jakikolwiek kraj europejski.
Podobnie rzecz miała się ze zbrojami a zwłaszcza hełmami. Mało kto wie, że charakterystyczne japońskie hełmy, doskonale znane wszystkim miłośnikom filmów o samurajach, zapożyczone zostały właśnie z portugalskiego uzbrojenia.
Uwadze japońskiego artysty nie umknęli również murzyńscy niewolnicy i jezuici w czarnych sutannach oraz noszone przez Barbarzyńców z Południa” fryzury, stroje, w tym nakrycia głowy …
Po przybyciu Portugalczyków do Japonii, wśród tubylców zapanowała prawdziwa europomania. W roku 1582 przebywało nawet w Europie pierwsze poselstwo japońskie, będąc gościem m.in. papieża. Również i Europejczycy zaczęli zachwycać się Japonią.
Późniejszy święty, głoszący od połowy XVI w. Ewangelię w Japonii, jezuita Franciszek Ksawery, stwierdził, że „Sądząc po ludziach, których do tej pory spotkaliśmy, Japończycy są najlepszą rasą z dotychczas odkrytych i nie sądzę żeby pośród pogańskich nacji znalazła się jakaś im równa”. Charakterystyczna była także inna opinia o Japończykach, wydana przez hierarchę katolickiego, biskupa Alessandro Valignano : „Lud w Japonii nie jest tak ciemny i nieokrzesany jak w Europie. W większości swojej są rozumni, dobrze wychowani i łatwo przyswajają wiedzę”
Zdanie to, w czasach kiedy wśród Europejczyków rozpowszechnione było przekonanie o wyższości własnej kultury nad innymi, doprawdy więcej niż interesujące.
Jak więc widzimy, w Japonii bardzo szybko rozprzestrzeniała się religia katolicka. Na początku XVII w na wyspach japońskich było już ok. 2 mln japońskich katolików! Niestety księża zaczęli mieszać się do lokalnej polityki i oprócz pozyskiwania nowych owieczek dla Kościoła, często trudnili się szpiegostwem, zarówno politycznym, jak i gospodarczym, co spowodowało w połowie XVII w. prześladowania chrześcijan i praktycznie zejście tej religii do podziemia na następne 200 lat…
Wcześniej jednak wzajemne kontakty spowodowały również, iż języki portugalski i japoński, zapożyczyły niektóre ze swoich wyrazów:
z języka japońskiego do portugalskiego:
Biombo (byobu) – parawan
Catana (katana) – maczeta
Z języka portugalskiego do japońskiego:
Bateren (padre) – ksiądz
Arukooru (alcool) – alkohol
Bidoro (vidro) – szkło
Birodo (veludo) – aksamit
Botan (botão) – guzik
Joro (jarro) – dzbanek
Karuta (carta) – karta do gry
Kappa (capa) – peleryna
Konpeito (confeito) – cukierek
Kirisutan (cristão) – chrześcijanin
Oranda (Holanda) – Holandia
Pan (pão) – chleb
Shabon (sabão) – mydło
Tabako (tabaco) – papieros
Tempura (tempero,têmpuras) – przyprawiać, przyprawa
Zatrzymajmy się na chwilę przy wyrazie tempura. Przy obecnie panującej w Polsce popularności na kuchnie orientalne, słówko to znane jest zapewne wielu naszym rodakom. Tym większe jest więc ich zdziwienie, kiedy dowiadują się, że nie jest ono pochodzenia japońskiego a portugalskiego!
Są na temat pochodzenia tego wyrazu dwie teorie. Jedna z nich mówi, iż japońskie słowo tempura zapożyczone zostało od portugalskiego temperar, czyli przyprawiać. Inna z teorii głosi, iż swoje źródło ma ona w powiedzeniu „ad tempora quadragesimae”, czyli czasu Wielkiego postu, czy też słowa têmporas, oznaczającego w języku portugalskim liturgicznie ustanowione dni bezmięsnych posiłków.
Mówiąc o kontaktach Portugalii i szeroko pojętego Orientu, trzeba pamiętać, że Portugalczycy mieli swoje kolonie bądź przynajmniej faktorie, służące do wymiany handlowej, w wielu krajach Azji: w Chinach (Macau), w Indiach (Goa, Bombaj), na Cejlonie, Malediwach.
Doskonałą okazją do zapoznania się z tym tematem, jest odwiedzenie otwartego kilka lat temu Muzeum Orientu w Lizbonie.
Wśród wielu eksponatów, zaintrygowała mnie niezwykła kolekcja polityka i kolekcjonera sztuki, Manuela Teixeira Gomesa. Dowiedziałem się, że są to tzw. pojemniczki inro, służące do przenoszenia różnych substancji i małych rzeczy, jak np. lekarstw. Chowane były w nie mniej wymyślne małe pojemniczki, nazywane netzuke.
Ciekawostką jest również fakt orientalizacji strojów katolickich kapłanów, szerzących nową wiarę w Azji.
Warto więc będąc w Lizbonie, zainteresować się tą częścią przebogatych zbiorów tutejszych muzeów, które traktują o obecności i wzajemnych wpływach Europejczyków (w tym konkretnym przypadku głównie Portugalczyków) i Orientu.
Linki:
Narodowe Muzeum Sztuki Dawnej (Museu Nacional de Arte Antiga)
Muzeum Orientu (Museu do Oriente)
Artykuł o początkach chrześcijaństwa w Japonii
Janusz St. Andrasz
————————————–
Janusz St. Andrasz – człowiek wielu zainteresowań i pasji, globtroter, publicysta, smakosz, meloman i bloger. Do Portugalii przyjechał na dwa tygodnie i pozostał tam… prawie dziesięć lat. Jest autorem pierwszego polskiego przewodnika po Lizbonie, publikował m.in. w miesięczniku „Podróże”, czasopismach „Maleman”, „L’eclat”, „Ugotuj to”, opowiadając fascynująco o Portugalii od jej historii po kuchnię i muzykę. Prowadzi blog Luzomania, w którym niniejszy tekst miał swoją premierę i który Czytelnikom Netkultury nieustająco polecamy.
02:14
Fascynujące jest to przenikanie się kultur. A już kultura japońska to dla mnie fenomen. Ma ogromny stopień „nasiąkliwości” /choćby dzisiaj się amerykanizuje/, a jednocześnie niezwykle silny rdzeń.